października 12, 2018

Morderstwo w mroźnych górach, czyli "Black Ice"


„Black Ice”
Autor: Becca Fitzpatrick
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 448
Tłumaczenie: Mariusz Gądek

Kolejne spotkanie z Beccą Fitzpatrick okazało się znacznie lepsze niż poprzednie. Mam tu na myśli „Niebezpiecznie kłamstwa”, książkę, którą recenzowałam kilka miesięcy temu (recenzję możecie przeczytać tutaj) Niestety po serii Szeptem zawiodłam się Kłamstwach, dlatego odłożyłam czytanie następnej powieści tej autorki. Ostatecznie na „Black Ice” skusiłam się za namową przyjaciółki, i w ogóle nie żałuję. To była bardzo mroźna, śnieżna przygoda, którą zapamiętam na długo dzięki wartkiej akcji, ciekawym bohaterom i kryminalnemu, dobrze rozbudowanemu wątkowi. Zacznijmy jednak od początku.


Historia przedstawia losy dwóch młodych dziewczyn, które postanawiają wiosenne ferie spędzić w całkiem innym miejscu niż koleżanki, gdyż wybierają się na wyprawę wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Główna bohaterka: Britt, niezbyt potrafiąca pogodzić się z rozstaniem z bratem przyjaciółki, Calvinem, jak na złość dowiaduje się, że chłopak będzie im towarzyszył podczas wyprawy. Wszystkie plany trafia szlag, kiedy burza śnieżna zmusza dziewczyny do zatrzymania się w domku, w którym pomieszkują zbiedzy, próbujący wydostać się z gór. Niebezpieczeństwa dodaje fakt, iż w pobliżu może grasować seryjny morderca.

„— Niech cię piekło pochłonie!
— Wybacz, kochanie, ale już w nim jesteśmy”

Na początku nie warto spodziewać się fanfarów. Do złudzenia nudnawe opisy przeżyć z Calvinem, z ironiczną, wredną przyjaciółką Korbie, raczej nieciekawe życie zwykłej, szarej nastolatki. Mimo wszystko postać Britt budzi zainteresowanie. To mądra, inteligentna, bystra i zaradna dziewczyna, która nie wypłakuje się do poduszki po zerwaniu, lecz przez rok planuje ważną dla niej wyprawę w góry, nie jak pozostałe koleżanki, leżakowanie na Hawajach. Britt wie, jak poradzić sobie nawet w najgorszych sytuacjach, jak dobrze manipulować groźnymi przestępcami, byleby uchronić siebie, a zarazem swoją przyjaciółkę. To dobra, empatyczna, młoda kobieta, która trafia na wiele niebezpieczeństw podczas swojej wyprawy. Choć przy pierwszych stronach nie wciągnęłam się w czytanie, po akcji na stacji benzynowej, coś mnie przyciągnęło. Ruszyłam z kopyta, by dowiedzieć się, czy to na pewno kryminał, czy może zwyczajna obyczajówka z elementami przygody. Jakże się pomyliłam. Od momentu trafienia do górskiej chatki z dwoma przystojnymi zbiegami, zaczyna się sporo dziać. Mason, jeden z przestępców, to postać, nad którą kłębią się chmury tajemniczości oraz dziwnych zamiarów. Jego zachowanie budzi spore zainteresowanie, dlatego od razu zaciekawiłam się tym bohaterem. W trakcie czytania zrozumiałam dlaczego, ale to pozostawiam Wam jako mały smaczek dobrej lektury! Wątek kryminalny był ułożony dość prosto, ponieważ już w połowie wiedziałam, kto gra tego złego, kto rzeczywiście stanowi zagrożenie, a kto tylko świetnie udaje, jednak nie przeszkodziło mi to w napawaniu się akcją. „Black Ice” wprowadza w klimat ucieczki, mroźnych, przerażających, nieobliczalnych gór oraz tego, co może się wydarzyć w czeluściach lasu po zmroku, gdy ze swoich kryjówek wychodzą niedźwiedzie czy też mordercy. Gdy wieczorem czytałam tę powieść niejednokrotnie odczuwałam ociupinę grozy czy strachu, nie wiedząc, cóż na następnych stronach przyszykowała autorka. „Black Ice” było miłą odmianą po niezbyt udanym kryminale, jakim okazały się „Niebezpieczne kłamstwa”.

„Mówią, że kiedy umierasz, całe życie przebiega ci przed oczami. Nikt nie mówi jednak o tym, że kiedy patrzysz, jak umiera osoba, którą kiedyś kochałeś, doświadczenie to jest podwójnie bolesne, ponieważ przeżywasz na nowo dwa życia, które niegdyś podążały tą samą drogą”

Oprócz głównego wątku kryminalnego, pojawił się także ten romantyczny, związany z dawnym związkiem Britt. Było to ciekawe przedstawienie, krótka chwila przerwy od pełnej napięcia akcji w górach. Co jakiś czas takie przerywniki dobrze się sprawdziły, gdyż nie mogłabym znieść ciągłego opisu mrozu, górskich chatek czy kolejnych intryg przyszykowanych przez Beccę. Przyznam otwarcie, „Black Ice” nie należy do literatury najwyższych lotów, jednak poświęcając czas tej lekturze, byłam zadowolona i nie żałowałam przeczytanych stron. To była intrygująca, dobra powieść z interesującymi bohaterami, w szczególności Britt oraz Masononem. Choć niektóre sceny mogą wydawać się nieco banalne lub proste, pozostałe powinny to nadrobić. Jeśli planujecie jakąkolwiek książkę od pani Fitzpatrick, mogę śmiało polecić „Black Ice” oraz całą serię Szeptem.

Do poczytania,
Arystokratka A., przesiąknięta górskim chłodem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger