października 04, 2018

Poznaj swoje lęki z "Bez lęku"


„Bez lęku”
Autor: Mia Sheridan
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 328
Tłumaczenie: Aleksandra Żak

Mia Sheridan, autorka, którą stawiam na równi z Brittainy C. Cherry znowu pozytywnie mnie zaskoczyła, zabierając do niesamowitych bohaterów, których nie da się nie polubić, do historii, która wstrząsa, łamie serce, a potem powolutku, naprawdę ostrożnie, skleja je na nowo. „Bez lęku” to moja trzecia książka od tej autorki i jak na razie zajmuje drugie miejsce, zaraz po „Bez słów”, które wciąż króluje na mej półce chwały za swoją wyjątkowość. Mimo wszystko dziś powiem trochę na temat innej historii, lecz równie dobrej co poprzednicy.

„To takie dziwne, że człowiek ze wszystkimi swoimi myślami, pomysłami i uczuciami może być tutaj w jednej chwili, a w następnej po prostu… zniknąć”

W „Bez lęku” zostają przedstawione losy dwójki bohaterów, o sercach kruchych jak porcelana, o duszach pełnych cierpienia, bólu, straty oraz samotności. Holden Scott to sportowy przystojniaczek, który ma na koncie mnóstwo dzikich imprez, libacji alkoholowych, przygodne dziewczyny na każdą noc, to zwolennik raczej szalonego trybu życia, jednak gdy sława za bardzo daje o sobie znać, mężczyzna popada w uzależnienie, a jego jedynym ratunkiem jest odseparowanie się od wcześniejszego świata. Przyjaciel, Brandon, przywozi go na totalne pustkowie do pięknej willi położonej w środku bujnego lasu. To tam sportowiec ma dojść do siebie, wrócić do normalnego życia. Pozostawiony na łaski samotności Holden rozpoczyna wędrówki po lesie, gdzie między drzewami dostrzega spacerującą kobietę w białej sukience. Przypominająca zjawę, budzi ogromne zainteresowanie Holdena, który nie poprzestanie, dopóki nie pozna dziewczyny i dowie się, że jest prawdziwa. Oboje skaleczeni przez życie, z licznymi problemami na głowie, odseparowują się od rzeczywistości, by chłonąć chwile spędzone na poznawaniu siebie i odnajdywaniu w tym wszystkim radości, spokoju oraz prawdziwego „ja”.


Kolejna historia, która łamie serca. Jako osoba, którą ciężko wzruszyć, przy czytaniu książek Mii Sheridan zawsze mam z tym problem. Zabieram się do nich jak mucha w smole, wiedząc, co mnie tam czeka. Nigdy się nie zawodzę, ponieważ losy bohaterów są opowiedziane naprawdę fantastycznie, jednak wzmagający się smutek podczas czytania, nie jest czymś, do czego przywykłam. Książka na pewno zalicza się do emocjonalnych bomb, które robią wielkie „bum”, pozostawiając na czytelniku małe piętno. Nocna Lilia, jak uroczo nazywa dziewczynę Holden, to niesamowita kobieta z krwi i kości. Zna teren jak własną kieszeń, potrafi zaciekawić swoimi opowieściami, którymi dzieli się podczas zwyczajnych spacerów z mężczyzną. Fascynuje ją historia, jest wrażliwa i pełna skrajnych emocji, a las przynosi jej prawdziwe ukojenie, tak samo jak Holdenowi, wciąż walczącego z osobistymi demonami. Bardzo poruszyła mnie historia tego sportowca. Nie należy do typowych łamaczy serc, pustych, mało mądrych playboyów. Te wszystkie imprezy, dziewczyny na jedną noc, to była jego maska, coś, co pozwalało mu na krótką chwilę odpłynąć do świata bez cierpienia, jednak w czas orientuje się, że robi się z nim coraz gorzej. To inteligentny, uczuciowy facet, który po prostu potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie, pomoże mu w walce z samym sobą, z przeszłością i uzależnieniem. Z pewnością Holden wpisze się na listę moich ulubionych męskich bohaterów. Pałam do niego ogromną sympatią i podoba mi się jego kreacja. Lily też mnie zachwyciła, nie mówię, że nie, nie była przerysowana ani idealna, ale cóż poradzę, iż Holden zajął całe miejsce dla siebie i już nie ma go dla Nocnej Lilii :D

„— Nie chcę wciągać cię w ciemność — powiedziała.
— Może się zdarzyć, że to ja wejdę w nią pierwszy. Nie mogę ci obiecać, że tak nie będzie.  Przyjdziesz wtedy  po mnie, Lily? Przyjdziesz?
— Tak — oświadczyła z nagłym napięciem w głosie. — Po tysiąckroć tak”

Historia Lily oraz Holdena pozostanie w zakamarkach mojej pamięci i serca na zapewne bardzo długo. Przeczytałam tę książkę w jeden wieczór i sprawiła mi taką mieszankę wybuchową, że teraz muszę koniecznie sięgnąć po coś mniej emocjonalnego. To nie są tanie, beznadziejnie słodkie romanse. Te romanse to coś więcej. To emocje, to uczucia i żywi bohaterowie, którzy mają własne życie, ludzkie, normalne problemy, z którymi zmagamy się my, szara masa tego świata, są nieidealni, a to czyni ich wyjątkowymi. Dzięki temu te historie nie tylko się czyta. Je się pochłania. Mia Sheridan po raz kolejny odwaliła kawał dobrej roboty, serwując nam tę bombę w postaci „Bez lęku”. Poruszyła w tej powieści nie tylko wątek romantyczny, lecz także temat pewnych zaburzeń, problem poradzenia sobie ze stratą bliskiej osoby, samotność. Jak zawsze jestem wdzięczna tej autorce, że dała mi sporo do myślenia swoją lekturą, a refleksje jeszcze pewnie najdą mnie jutro, jak bardziej ochłonę i przemyślę parę spraw.
Mimo wszystko już teraz ogromnie polecam Wam tę emocjonalną, piękną książkę, która łapie za serca i wcale nie chce puścić. Holden i Lily na pewno zapadną Wam w pamięć na długi, dłuuugi czas. J

Do poczytania,
Arystokratka A.

2 komentarze:

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger