„Excalibur.
Dziedzictwo ludzkości”
Autor:
Delfina Chmielecka
Kategoria:
fantastyka
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron: 345
Premiera:
14.01
Z
początku miałam co do tej książki mieszane uczucia. Pierwszą część czytało mi
się dość opornie. Nie chodziło o styl autorki, a o emocje, których nie
potrafiłam nie tylko co wyłapać, ale i poczuć. Bohaterka z początku wydawała mi
się taka wypruta z uczuć, szara. Nie potrafiłam jej znieść i wyczekiwałam
momentu, w którym przejdzie jakąkolwiek przemianę, ale w dużej mierze taką
emocjonalną, gdzie nie będę miała wrażenia, że dziewczyna przyjmuje wszystko na
spokojnie, co niekiedy wychodziło moim zdaniem nienaturalnie. W pierwszej
części nie rozumiałam Liv. Nie potrafiłam sobie zobrazować niektórych akcji. Z
początku myślałam, że dziewczyna ma problemy z emocjami, bo w jednej chwili
potrafiła być tak bardzo spokojna, a w drugim zaś momencie emanowała nie tyle
co agresją, a duża złością, którą potrafiła przełożyć na innych, powodując
straszne skutki. Wszystko zmieniło się dopiero w drugiej części, gdzie książka
zaczęła nabierać barw, ale i emocji. Akcja za akcją. W pewnym momencie nie
nadążałam za rozwojem sytuacji i musiałam je analizować. Zaciekawieni? No to
ruszamy w magiczną podróż wraz z Liv.
W
pierwszej części można poznać bohaterkę i jej bliskich, których kocha ponad
wszystko. Liv ma za sobą przykrą i straszną przeszłość. Dziewczynę przez całe
swoje życie jest wychowywana przez ciotkę, siostrę matki. Kiedy ta była mała,
wydarzyła się tragedia. Przez całe swoje istnienie Liv myślała, że zna swe
pochodzenie i wie, kim byli rodzice, których nie dane jej było zapamiętać.
Dziewczyna miała wszystko, nawet chłopaka, którego zazdrościła jej zapewne niejedna
koleżanka, wzorowa uczennica. Wszystko zmieniło się po jednym wieczorze, gdzie
odkryła smutną prawdę o chłopaku, którego darzyła uczuciem. Tego wieczoru
straciła zarówno i przyjaciółkę, ale i chłopaka. Wówczas wtedy po raz pierwszy
poczuła wibracje w całym ciele, a pewien dar, którego była posiadaczką,
wydostał się na światło dzienne, powalając z nóg dwójkę osób, które ją zraniły.
Tej nocy dziewczynie przyszła pewna myśl, która nie dawała jej spokoju, a
mianowicie, czy to aby nie była jej wina. I złe samopoczucie tych dwojga ma na
swoim sumieniu. Następnego dnia postanawia odizolować się od tego wydarzenia i
rusza w odwiedziny na grób rodzinny, ale i po to, by poznać miasteczko, w
którym jej ukochani się wychowali. Wyrusza więc w podróż w przeszłość. W podróż
w nieznane. Podczas wyprawy Liv poznaje prawdę na temat swojej rodziny, ale i
jej przeszłość, która nie malowała się w bardzo jasnych barwach po jej
narodzinach. W poszukiwaniach pomaga jej chłopak imieniem Patrick. Kiedy
dziewczyna poznaje mroczne karty historii swej rodziny postanawia wracać do
ciotki, a w międzyczasie na świecie zaczyna panoszyć się epidemia, która po
kolei zabiera ze sobą straszne żniwa. Jednak powrót na stare śmieci może okazać
się początkiem czegoś nowego.
„—
Wciąż myślała o przepięknym chłopaku ze swojego snu. W porównaniu do niego
Patrick zdawał się bardzo niedoskonały. Ale tacy mężczyźni jak ów nieznajomy
istnieją tylko w ludzkich marzeniach. Stworzyła własny ideał i do tego nie może
o nim zapomnieć”
Kiedy
otworzyła oczy dziewczyna była już w innym świecie. Świecie, o którym ludzie
pisali, ale nie mieli szansy go doświadczyć. Bohaterka ląduje na planecie
zamieszkanej przez niezwykłe, ale także niebezpieczne istoty, które swoim
pięknem i talentami rządzą niezmiennie od setek lat na prawie wszystkich
planetach, podporządkowując sobie ich mieszkańców. Życie tam powinno
porównywać się do raju, a tak naprawdę to tylko iluzja, którą podtrzymują
Lilainu, aby upajać się w swoim bogactwie. Moim zdaniem te istoty są zbyt
pyszne, egoistyczne, a ich jedyną atrakcją były bale, świętowanie, pijaństwo.
Ich okrucieństwo wobec innych gatunków nie znało granic. Potrafiły być w swych
przekonaniach bądź gniewie bezlitosne. Ich bestialstwo nie znało granic, a
mnie przerażało, bo nie sądziłam, że można być aż tak okrutnym na los innych.
Wiadomo jest, że nie każdy jest taki sam jak reszta, zdarzają się jednostki,
które nie pasują do schematu, tak też jest i tutaj. Tajemnice jakie skrywają
Lilainu doprowadzają do nieprzyjemnych ciarek. To właśnie tutaj Liv poznaje
prawdę o sobie, o swoim pochodzeniu. Można, by rzec, że Excalibur ma dwie
twarze, a jedną z nich trudno jest zauważyć, gdy ten przebywa wśród swoich.
Bohater nie potrafi przeciwstawić się swojej rasie, a zarazem ma duża chęć
powstrzymania tyranii, ale i kolonizacji kolejnych planet i jej mieszkańców.
Jak z jednej strony go rozumiem tak z drugiej w mojej głowie pojawia się wiele
pytań i nie zrozumienia.
„Ktoś
kiedyś powiedział, że Ziemia jest jak malutka kropla wody w wielkim oceanie.
Tak wielki, a nawet większy był cały kosmos — nigdy nie miała wątpliwości, że
gdzieś na odległych planetach istnieje życie, ale nie przypuszczała, że stanie
sie główną bohaterką takich kosmicznych wydarzeń jak te przedstawiane w filmach
science fiction”
Mam
mieszane uczucia co do tej książki, bo z początku szła mi dość opornie, a dopiero
później, gdy zaczęła się przygoda z odnajdywaniem przeszłości przez bohaterkę, zrobiła się nie
tyle, co ciekawa, a dobra. Wyprawa do Szkocji wszystko zmieniła, wówczas wtedy
w książkę zostały tchnięte emocje. Podróż po kosmosie była dla mnie czymś
wyjątkowym, a to jak została opisana wraz z mieszkańcami, no po prostu duże wow. Nie polubiłam się z rasą Lilainu, która
wzbudziła we mnie jedynie odrazę. Nie potrafiłam zrozumieć, jak można być tak
okrutnym dla drugiej istoty. Ale ta rasa była zbyt pyszna i głupia, by
traktować innych jak równych sobie, gdyż twierdzili, że to oni są równi
bóstwom. Nie raz i nie dwa miałam ochotę zabić niektóre istoty tej rasy. Nie
rozumiałam tego, a także nie chciałam. Widziałam światełko w tunelu tylko w
jednej istocie, a mianowicie mam na myśli Exacalibura. Nie był do końca jak
reszta, nie był takiego samego zdania co oni. Nie zgadzałam się na środki,
które wybierali, wręcz nimi gardziłam. Nie potrafiłam się pogodzić z
zakończeniem książki. Dla mnie to zupełnie inaczej powinno się zakończyć. Nie
podobało mi się i nie umiałam się z nim pogodzić. Polubiłam tę historię wraz z
jej niektórymi bohaterami, a sama akcja była świetna.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Do poczytania Amigo!
Arystokratka J.