października 17, 2018

Miłość od pierwszego wejrzenia, czyli "Larista"


„Larista”
Autor: Melissa Darwood
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Kobiece
Stron: 288

Pierwszy tom znakomitej serii „Wysłannicy” już od dawna kusił dobrymi opiniami, tematyką miłości od pierwszego wejrzenia, tajemniczą okładką, więc ostatecznie jak najszybciej dorwałam książkę i rozpoczęłam czytanie. Jak się okazuje, nie zmarnowałam swojego czasu, a w zamian tego dostałam piękną, miłosną, pełną uniesień, zagadek i nowego świata historię świetnych, barwnych bohaterów. Wiem, że „Larista” już była wydana wcześniej, jednak ja nigdy o niej nie słyszałam. A szkoda, bo warto zapoznać się z losami Larysy oraz Gabriela. Zacznę od początku, by móc przedstawić wam po trosze, o czym jest ta powieść.
Historia przedstawia młodą dziewczynę, uczennicę liceum, która zawsze marzyła o wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia. Mimo posiadania dobrych rodziców, wspaniałej przyjaciółki i pozytywnych ocen w szkole, Larysa nie do końca czuje się spełnioną, szczęśliwą osobą. Na swojej drodze spotyka dwóch, różniących się mężczyzn. Gabriela, tajemniczą postać ze snu, oraz natarczywego, bezpośredniego Daniela. Oboje są zainteresowani dziewczyną, lecz tylko jeden z nich należy do grona tych „dobrych”. Na Larysę czeka mnóstwo niebezpieczeństw, o których nie ma bladego pojęcia, lecz z czasem wszystko zacznie układać się w jedną, zgraną całość. Jednak czy miłość od pierwszego wejrzenia w ogóle istnieje? Jest możliwa w XXI wieku, gdzie ludzie bardzo często odpychają się od wyznawania uczuć? O tym przekonacie się, sięgając po tę książkę.

„Czy na tym polega przeznaczenie?
Czy wystarczy jedna chwila, by uniknąć śmierci lub wpaść w jej ramiona? […]
Jak udźwignąć to uczucie? Jak sobie z nim poradzić, by nie popaść w życiową bezsilność?
Brak życie takim, jakie jest – podpowiedziała mi podświadomość. Budzić się co rano i chodzić spać wieczorem. Cieszyć się, gdy jest dobrze, i płakać, gdy jest źle. Marzyć. Rozmyślać. Kochać. Po prostu żyć i akceptować to, co przynosi każdy dzień. Bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swój porządek i czas”

Larysa to mądra, zabawna, bystra dziewczyna, pilna uczennica, dobra przyjaciółka i córka, z której można być dumnym. Romantyczka z duszą pełną empatii. Rozmyślająca, dumająca, artystyczna młoda kobieta, pragnąca wielkiej miłości. Czytając o Larysie, poczułam silną więź z tą odważną dziewczyną. Gdyby postacie mogłyby się pojawiać w naszym rzeczywistym świecie, z przyjemnością zapoznałabym się z nią, może nawet zaprzyjaźniła, gdyż polubiłam ją od samego początku (to nie dlatego, że lubi jeść parówki jak ja, wcale a wcale!). Kiedy napotyka Gabriela, nie wzdycha do niego jak wszystkie koleżanki. Czuje od niej chłód i dystans, lecz nie zamierza dążyć, aby podbić jego serce. Chce go poznać, więc pozwala na spotkania czy wspólne spacery. Oboje sprawili, że chciałam coraz więcej scen z udziałem przystojnego, staroświeciego Gabriela. Uwielbiam dżentelmenów z krwi i kości, dla których istotne są pewne zasady, a ta postać taka właśnie była. Z zasadami, z honorem, odwagą, sercem pełnym emocji oraz czułości; z dobrymi manierami, pasjami. Nie dało się nie polubić Gabriela, przysięgam na wszystkich bogów świata, to cudowny człowiek, godny pokochania! Bohaterowie tej książki są wielobarwni, mają unikatowe charaktery, każdy wyróżnia się czymś innym, dając się poznać z różnych stron, w różnych sytuacjach. Zuza, Patryk, rodzina Gabriela jak również tajemniczy, bezpośredni Daniel to, choć bohaterowie poboczni, także istotne postaci, które napawają lękiem, budzą fascynację, niekiedy radość, śmiech czy zażenowanie. 

„Czy myślisz, że jakbym odjeżdżał rozpadającym się seicento, to ktoś zwróciłby na nas w ogóle uwagę? A tak przekonasz się, ilu nowych przyjaciół jutro zyskasz. Ludzie patrzą na drugiego człowieka jedynie przez pryzmat własnych korzyści”

Miłość od pierwszego wejrzenia. Temat dość błahy, prawda? Mało kto teraz wierzy w to dawne powiedzonko dziadków, pradziadków, którzy opowiadali historię swojej wielkiej miłości do ukochanej babci. Większość z nas wyznaje zasadę, że aby kogoś pokochać, trzeba tę osobę najpierw poznać, gdyż miłość nie rodzi się ot tak, z samego spojrzenia. Owszem, może i nie rodzi się od razu, ale gdy dwie osoby spojrzą na siebie i poczują te iskry, to czy to czegoś nie oznacza? Mam staroświecką duszę i gdzieś tam w głębi chyba wierzę w magię powstającego uczucia od tego pierwszego wejrzenia. Ucieszyłam się, że wątek romantyczny został przedstawiony w „Lariście” bardzo, bardzo subtelnie i delikatnie. Żadnych wulgarnych scen, żadnych zniesmaczeń czy momentów żenady. Wszystko pięknie ze sobą współgrało, tworząc naprawdę romantyczną, uroczą historię, którą osobiście zapamiętam na długo ze względu na klimat tego wielkiego, dawnego uczucia, którym ludzie obdarowywali się kiedyś.


Znowuż wątek fantastyczny również jak najbardziej na plus. Choć przypuszczałam, kim są poszczególni bohaterowie, to różne teorie, długie, ciekawe opowieści jeszcze bardziej mnie zauroczyły. Ubóstwiam tematykę, którą obrała Melissa, ubóstwiam także jej styl pisania, więc połączenie tej autorki i tego tematu ujęło mnie bez reszty. Zatopiłam się w świecie „Laristy” i teraz ciężko mi z myślą, że nie posiadam drugiego tomu. Mimo wszystko będę na niego czekała, chcąc powrócić do tego klimatu, to atmosfery, jaka panuje w serii „Wysłannicy”. Jeśli ponownie odrzuca Was etykietka „literatura młodzieżowa”, niech Was to nie zmyli. Chociaż główna bohaterka ma osiemnaście lat, nie zachowuje się infantylnie i głupio, a cała reszta historii nie jest taka w pełni młodzieżowa. Wątek romantyczno-fantastyczny został tak dobrze i dojrzale przedstawiony, że naprawdę nic tylko podziwiać Melissę za znakomitą książkę! Ja jestem nią oczarowana i bardzo dziękuję autorce za Gabriela, który oficjalnie został moim kolejnym mężem literackim!

„— Znowu to samo. Wypierasz emocje, dławisz je w sobie. Myślisz, że gdy wsiądziesz na konia i pognasz w czarną noc, znajdziesz rozwiązanie swoich problemów?
— Tak właśnie sądzę.
— To tak nie działa, Gabrielu.
— To mi wystarcza.
— By przetrwać, ale nie być szczęśliwym.
— Szczęście to ułuda, cień zwodniczy”

Do poczytania,
Arystokratka A., zachywcona, zauroczona, zakochana w „Lariście”!

2 komentarze:

  1. Wiele osób mi polecało tę serię, chyba się więc skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo młodych bohaterów oraz rzekomo błahego wątku książka jest naprawdę bardzo dobra i przyjemna w odbiorze :) /Aga

      Usuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger