października 30, 2018

Wyciskacz łez, czyli "Powód, by oddychać"


„Powód, by oddychać”
Autor: Rebecca Donovan
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Feeria
Stron: 494
Tłumaczenie: Ernest Kacperski

Cześć, kochani! Na dziś mam dla Was książkę Rebecci Donovan pt: „Powód by oddychać”. Powiem, że książka jest naładowana, napakowana emocjami, od których nie raz płynęły mi łzy. Historia, którą napisała autorka jest bardzo bolesna i chwyta za serce. „Powód by oddychać” od jakiegoś czasu był u na mojej liście książek do przeczytania, a że nie umiałam jej znaleźć w żadnej bibliotece, to zapomniałam o niej. Na szczęście wkrótce pojawiła się w jednej z bibliotek, a ja od razu pochwyciłam ją w swoje ręce.

„Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy”

Każde problemy sprawiają, że mamy pod górkę; raz ciężej, a zaś drugim razem lżej. Jednakże Emma i jej problemy są poważne. Rebecca pokazuje czytelnikowi, z czym musi się zmierzyć jej bohaterka. Polubiłam Emmę, choć bywały takie momenty, w których miałam ochotę jej przywalić. Denerwował mnie wówczas jej sposób myślenia czy zachowanie.


Ciężko jest opisywać trudne relacje rodzinne, czy choćby przemoc domową, czy to fizyczną, czy psychiczną. Czasem nie jest łatwo się wczuć w emocje, które powinny takim zdarzeniom towarzyszyć. Tutaj muszę przyznać, że autorka spisała się na medal. Czytelnik dostał pełen obraz uczuć i mógł doznać tego samego lęku, przerażenia, które spotykało co dzień Emmę. Nie rozumiałam jej ciotki i zarówno jej wujka. Zachowywali się tak, jakby nie mieli żadnych uczuć, jakby empatia w nich zanikła. Łzy lały mi się po policzkach, gdy czytałam o krzywdach wyrządzanych przez opiekunów, którzy mieli zapewnić jej bezpieczeństwo, a stworzyli jej piekło. Szczerze znienawidziłam opiekunów prawnych, a w szczególności ciotki, która była gorsza od swojego męża. Za każdą ranę, za każdą bliznę, czy inne obrażenia, które jej robiła, miałam ochotę zabić, by w końcu dała spokój dziewczynie. Jak dla mnie nieporozumieniem było zabieranie do swojego domu dziecka, którego się nie chciało, którego się brzydziło.

„W rozrachunku między miłością, a stratą to miłość popychała mnie do walki o to, by… oddychać”

Cicha myszka, uzdolniona uczennica to codzienność Emmy. Pracuje ciężko, by dostać się na najlepszą uczelnię. Szara rzeczywistość szybko przechodzi w zapomnienie i trudno się z nią znów wbić bohaterce, gdy na jej drodze pojawia się pewien chłopak, którego istnienia dziewczyna nie dostrzegała. Kiedy wbija się w jej życie z buciora, dziewczyna nie jest w stanie go ignorować, już od początku widać między piękną więź mimo iż Emma początkowo traktuje go jak przyjaciela. Bohaterce nie jest łatwo zaufać chłopakowi tak jak przyjaciółce. Czuje, że nie może mu wyjawić prawdy o swoim życiu. Evan z dnia na dzień staje się ważnym elementem w jej życiu, dopiero z nim czuje, co to znaczy tak naprawdę życie. Widzi, jak do tej pory żyła i nie chce wracać do dawnej rutyny. Zasmakowała prawdziwego uczucia, z którego ciężko jest zrezygnować, a co dopiero się do tego przyznać. Trudno jest się jej samej przed sobą przyznać, że uzależniła się od Evana, i że obudził w niej uczucia.

„Był jak haust rześkiego powietrza po gwałtownej burzy, która przeszła nade mną, pozostawiając w sercu bolesne rany”

Wydawać, by się mogło, że teraz życie bohaterki będzie usłane różami, ale niestety tak nie jest. Dziewczyna gubi się w swojej nowej rzeczywistości. Popełnia kilka błędów, za które płaci cenę i to wcale nie małą. Nie raz chciałam trzepnąć w łeb bohaterkę, by przejrzała na oczy i by w końcu opuścił ją paniczny strach, by nabrała odwagi i stała się kowalem własnego losu. Były momenty, w których nie umiałam wytrzymać i odrywałam się od lektury na kilka chwil, by odetchnąć. Ciężko było mi czytać o krzywdach, które doznała w swoim życiu. Cieszyłam się jednak z tego, że miała u swego boku dwie najważniejsze osoby: swoją przyjaciółkę i chłopaka, w którym się zakochała. Miło było czytać o ich wspólnych wypadach, ryzykowaniu i uśmiechach, które co rusz się pojawiały na ich twarzach. Między Evanem a Emmą czuło się wzajemne, magnetyczne przyciąganie. Patrzyli na siebie tak, jakby wokół nic nie było żywej duszy, jakby nic ani nikt nie istniał oprócz nich.

„Moim sposobem na życie było trzymanie nerwów na wodzy, dławienie w sobie emocji i ich wypieranie”

Nie da się ukryć, że pokochałam Evana, od kiedy się pojawił. Z każdym rozdziałem widziałam, jak uszczęśliwiał bohaterkę i sam się w niej zaczął zakochiwać, to było piękne móc zobaczyć, jak kwitnie i jak pojawia się miłość z prawdziwego zdarzenia. Nie była jedną z wielu znajomości, nie była ulotna, nie była na moment.
Gorąco polecam tę pozycję! Na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie i jeżeli szukacie emocjonalnej książki, a także szczerej i prawdziwej, gdzie uczucia pokazują, że istnieje piękna, silna więź nie tylko między kochankami, a także między przyjaźnią to „Powód by oddychać” jest właśnie dla Was! Takiej książki się nie zapomina. Ona zostaje w naszych wspomnieniach na dłużej. Przepiękna historia i kreatywni, barwni bohaterowie, którzy nie dadzą o sobie zapomnieć! Warto mieć przy sobie paczkę chusteczek, a nawet dwie! Łzy są w pakiecie razem ze wzruszeniem! Będę polowała na kolejne tomy tej pięknej i wzruszającej trylogii!

Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger