Podsumowanie
października 2018:
Październik
był przyjemnym miesiącem, jak i pod względem czytelniczym, filmowym,
kosmetycznym, tak i prywatnym. Zwykle w halloweenowy miesiąc przestawiamy się
już na ciąg pracy, nauki po ciężkim wrześniu, więc tak również było w naszym
przypadku. Praca, praca, nauka, pasje, spotkania towarzyskie, wyjazdy (przede
wszystkim na Krakowskie Targi Książki!), pisanie i oczywiście czytanie. Mówiąc
o KTK bardzo dobrze wspominamy ten dzień, kurczę, co to był za fun! Spotkałyśmy
mnóstwo niesamowitych czytelniczych duszyczek, aż stanie w długich kolejkach
było znacznie milsze i zabawniejsze. Kupiłyśmy sporo książek, zgarnęłyśmy wiele
gadżetów, a niebawem szykujemy kolejny konkurs, więc bądźcie uważni, bo nie
znacie dnia ani godziny! Dziś dość rozlegle podsumujemy październik, gdyż to
nasze pierwsze podsumowanie na blogu i chcemy zrobić to jak najlepiej, więc
litania czas start!
Podsumowanie według
Arystokratki A.:
W
tym miesiącu przeczytałam 9 książek („Wesele” Wyspiańskiego pozwolę sobie
pominąć w tej liście), z czego tylko parę z nich mogę polecić z całego serca.
Zaczniemy od pierwszej pozycji skończonej w październiku:
„Bez
uczuć” Mia Sheridan -> recenzja znajduje się tutaj.
Miła,
przyjemna w odbiorze powieść, jednak czegoś mi w niej zabrakło. Naprawdę bardzo
lubię książki Mii, zwykle jestem nimi w pełni zachwycona, gdyż są przesiąknięte
emocjami, uczuciowością, trudnymi, bolesnymi historiami, i chociaż „Bez uczuć”
również było nacechowane tym, czym wymieniłam, ewidentnie czegoś tu brakło. Połączenie
romansu, tematów związanych z hazardem, utratą bliskich, długo planowaną
zemstą.
„Początek”
Dan Brown -> recenzja znajduje się tutaj.
Piąty
tom z cyklu o profesorze Robercie Langdonie. Poruszane tematy sprawiły, że
pochłonęłam lekturę w zaskakująco szybkim tempie, mimo swojej objętości. Dan
Brown skupił się w tej książce na kwestii religijności, podstawowych pytań
egzystencjalnych. Piękne krajobrazy Hiszpanii, ucieczka naszych głównych
bohaterów oraz próby rozwiązania zagadki pozostawionej przez ważnego futurystę.
„Black
Ice”
Becca Fitzpatrick -> recenzja znajduje się tutaj.
Morderstwo
w mroźnych górach, bestsellerowa pisarka znana z serii „Szeptem”, całkiem zacny
kryminał osadzony w górskich klimatach. Śnieżna przygoda, wartka akcja, świetnie
wykreowane postaci, kryminalne tło, romans w tle. Po zawodzie związanym z „Niebezpiecznymi
kłamstwami” Becci, „Black Ice” definitywnie rekompensuje wszystko, zabierając
czytelnika tam, gdzie góry stają się wrogiem.
„Larista”
Melissa Darwood -> recenzja znajduje się tutaj.
Miłość
od pierwszego wejrzenia. Piękna, romantyczna historia; pełna uniesień, zagadek
i nowego świata przedstawionego przez jedną z moich ulubionych polskich
autorek. Z racji na moją staroświecką duszę, temat obrany przez Melissę trafił
wprost do mojego serca, a książkę pochłonęłam w jeden wieczór. Wątek miłości
został przedstawiony bardzo subtelnie, a fantastyczny intrugujący. Czego chcieć
więcej? Och, na pewno przeczytania drugiego tomu!
„Na
brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam” Paulo Coelho.
Refleksyjna,
mądra powieść z przesłaniem. Tym razem Paulo podjął się motywu miłości,
połączywszy go z religijnością oraz tym, czego tak naprawdę pragnie człowiek,
jak pobudzić w sobie tętniącą miłość. Choć nie należę do zagorzałych fanek
Paula, a na półce mam tylko dwie jego książki, ta również wpisuje się na listę
tych, które coś za sobą niosą i miło je wspominam. Czasami miałam chwilę
zwątpienia, nie wiedząc, o czym powieść mówi, jednak po czasie przyszły również
refleksje i wszystko stało się jasne.
„Podrabiany
talent” Emilia Bury -> recenzja znajduje się tutaj.
Kryminał
dla młodzieży, który swoim klimatem przypomina bajkę z dzieciństwa Scooby-Doo.
Tajemnica z rzekomo nawiedzonym domu, straszne jęki, walenie w ścianę,
zamurowany pokój. Młodzi bohaterowie, miejscami nużąca, dłużąca się akcja i
niejasne wytłumaczenia wszystkich dziwnych „zjawisk”. Dla mnie książka była
niestety zbyt słaba, bym mogła ją zapamiętać na dłużej, aczkolwiek młodsi
odbiorcy powinni być z niej zadowoleni.
„Dylemat
Oliwii Black” Barbara Taraszkiewicz -> recenzja
znajduje się tutaj.
Niesamowita,
przyjemna książka dla kobiet. O trudnych wyborach, o sile (nie zawsze tej
napędzającej) miłości, o problemach w rodzinie; manipulacji, podejmowaniu
ciężkich decyzji. Romans został ujęty w bardzo delikatny, subtelny sposób, a
całą historię czyta się w oka mgnieniu. Oliwia Black oraz trud jej życia na
pewno zostanie ze mną na długi czas.
„The Call: Wezwanie” Peadar Ó Guilin
Młodzieżowa
fantastyka, która od początku aż do końca wrzuca nas do brutalnego świata
nastolatków, którzy żyją w ciągłym strachu, oczekiwaniu na tytułowe wezwanie
przez przerażające postaci w Szaroziemi. Książkę czytało mi się długo i
niekiedy musiałam robić spore odstępy czasu, biorąc się za coś innego. Chyba to
kwestia tematyki, jakoś nie za bardzo wpisała się w moje klimaty, natomiast
pomysł na fabułę i realizacja naprawdę na plus!
W
ten sposób prezentuje się moja lista przeczytanych w tym miesiącu książek.
Najbardziej podobały mi się: „Początek”, „Dylemat Oliwii Black” oraz „Larista”,
najmniej „Podrabiany talent” i „The Call: Wezwanie”.
Z
interesujących filmów, które obejrzałam i śmiało również mogę polecić to na
pewno: „The Meg” reżyserii Jona
Turteltauba. Film opowiada o pojawieniu się w morzach prehistorycznego,
największego na świecie rekina czyli megalodona. Choć na ogół nie przepadam za
taką tematykę, ten film oglądałam z przyjemnością, a moją sympatię zaskarbił
sobie znany aktor Jason Statham, którego kojarzyłam już z innych produkcji.
Dalej
mamy także „Krucyfiksa” reżyserii
Xaviera Gensa, czyli horror opowiadający o dziennikarce, która wyrusza na
poszukiwanie prawdy związanej z księdzem skazanym za zabójstwo opętanej
zakonnicy, nad którą sprawował egzorcyzmy. Przyznam, że do horrorów mrożących
krew w żyłach ten film nie należy, ale ma bardzo interesującą, ciekawie
poprowadzoną fabułę, a aktorzy spisali się na medal, więc oceniam tę produkcję
na plus jako świetny thriller, może kryminał, ale z pewnością nie straszny
horror. Z moich polecajek to już wszystko, czas na Julię :’)
Podsumowanie według
Arystokratki J.:
Łącznie
w tym miesiącu przeczytałam 9 książek, lecz muszę zaznaczyć, że nie każdą z
nich recenzowałam. Nie zamieściłam w tej liście tylko jednej ze względu, że nie
była zbyt dobra, nie zachwyciła mnie w żadnym stopniu ani nie porwała w swoje
szpony jak reszta!
„Powód,
by oddychać” Rebecca Donovan -> recenzja
znajduje się tutaj.
Naładowana
emocjami książka, której tak łatwo nie będę w stanie zapomnieć. Niesie ze sobą
wiele krzywdy i cierpienia. Przemoc fizyczna miesza się z psychiczną. Nie była
to łatwa tematyka, ani łatwa powieść. Wyczerpała mnie emocjonalnie, spowodowała
powódź w postaci łez. Długo wyczekiwana przeze mnie książka, która pozostanie
ze mną na długo.
„Poświęcenie”
Adriana Locke -> recenzja znajduje się tutaj.
Kolejna
powieść, dzięki której doznałam wielu skrajnych emocji; tych złych, ale także
tych dobrych. Łzy były nieodłączną częścią tej książki. Zawiera w sobie trudny
temat, z którym każdy z nas może się zetknąć albo już zdążył się zetknąć. Mam
tu na myśli temat choroby i śmierci. Piękna książka, która zostawia spory ślad
w postaci wspomnień.
„Osaczony”
Diana Palmer -> recenzja znajduje się tutaj.
Jedna
z autorek, która zaskoczyła mnie tym, że polubiłam jej pióro w tak krótkim
czasie! Na pewno nie ostatnia powieść Palmer trafiła w moje ręce. „Osaczony”
porusza tematykę gangu narkotykowego, który całkowicie mnie zaintrygował. Diana
pisze o sprawach dość aktualnych. Ta autorka wstrząsa swoim piórem, ale także
historią, którą porusza „Osaczony”.
„Serce
ze szkła” Kathrin Lange -> recenzja znajduje się tutaj.
Sięgnełam
po tę pozycję z powodu opisu, który mnie zachwycił. Najbardziej podobał mi się
klimat, który utrzymywany był przez całą powieść. Legenda krążąca na wyspie ma
swój wyjątkowy urok. Bardzo dobra książka, a autorka świetnie opisała wątek
kryminalny, przy czym sekret utrzymywał się przez całość, dopiero na końcu
dowiadujemy się prawdy. Czytało się ją szybko, a sama historia napisana bardzo
dobrze.
„Tryjon”
Melissa Darwood -> recenzja znajduje się tutaj.
Nie
spotkałam się jeszcze z taką wizją podziemi. Zaskoczyła mnie, a także
zachwyciła. Historia spodobała mi się od pierwszych stron. Styl autorki od razu
mnie porwał. Powieść trzymała mnie do samego końca, do ostatniej kartki, do
ostatniego słowa. Oczywiście zakochałam się w głównym bohaterze, którym swoim
charakterem, swoimi słowami i czynami zdobył moje serce.
„Zaginiony
symbol. Klucz do bestsellera Dana Browna” Henrik Eberle.
Pragnęłam
od razu po przeczytaniu „Zaginionego symbolu” wtajemniczyć się w sekrety
historii; poznać masonów z innej strony, tej bardziej historycznej. Poznałam
więc wiele ciekawych tematów, wiele tajemnic, które nagle stanęły dla mnie
otworem. Książka jest napisana świetnie i podziwiam autora za jego ogromną
wiedzą, jaką wykazał się, pisząc ten klucz do bestsellera.
„Brown
Residence” Krzysztof Sperkowski.
Sekrety
mieszane z kryminałem? Podobało mi się w tej książce to, że czytelnik nie
odkrywał wszystkich kart powieści od razu, a bardziej stopniowo się dowiadywał,
a nawet domyślał pewnych spraw. Z dwójki rodzeństwa bardziej polubiłam chłopca,
który widział świat całkiem inaczej niż reszta. Świetna książka, świetna akcja,
które leci szybko i gładko.
„Klub
niewiernych” Agnieszka Lingas-Łoniewska &
Daniel Koziarski.
Duet,
który mnie zaskoczył, ale też zachwycił. Ich pióro razem to wyśmienity przepis
na świetną książkę. Pokochałam jedną z postaci męskich, która moim zdaniem jest
najlepsza ze wszystkich bohaterów. Natomiast z damskiego grona to Justyna oraz
Beata podbiły moje serce. Podoba mi się w tej książce to, że opiera się na
psychice człowieka. Genialna i porywająca!
Z
filmów mogę śmiało również polecić kilka produkcji, które zdążyłam obejrzeć w
październiku, a jest to między innymi (tak jak Aga): „The Meg” oraz „Krucyfiks”, a
także „Drapacz chmur” reżyserii
Rawsona Marshalla Thurbera, „Wicher 3.
Dzikie konie” reżyserii Katji von Garnier, jeden z moich ulubionych filmów
poruszających tematykę konii!, następnie mamy „Ant-Man i Osa” reżyserii Peytona Reed, kolejna świetna produkcja
Marvela, z której jestem ogromnie zadowolona. Duża dawka humoru, wartka akcja,
świetni aktorzy! Na końcu oglądałam również „Protektora” reżyserii Boaza Yakina.
Dodamy również, że w październiku objęłyśmy patronatem dwie cudownie zapowiadające się książki: "Tylko Żywi Mogą Umrzeć" od wspaniałej D.B. Foryś oraz "Zła miłość" od Samanty Louis!
Dodamy również, że w październiku objęłyśmy patronatem dwie cudownie zapowiadające się książki: "Tylko Żywi Mogą Umrzeć" od wspaniałej D.B. Foryś oraz "Zła miłość" od Samanty Louis!
Mamy
nadzieję, że to podsumowanie jest przydatne i spodobało się. Chętnie będziemy
takie robić, a może z miesiąca na miesiąc dodamy coś nowego do takiego
podsumowania. Kto wie, świat jest wielki, pomysłów jeszcze więcej :’D.
Buziaki,
/Arystokratki
Obie macie bardzo ładny wynik jeśli chodzi o liczbę przeczytanych książek ;). Aż dziwne, ale nie znam żadnej z wymienionych przez Was pozycji... Za to Ant-mana też oglądałam w październiku ;)
OdpowiedzUsuńTeż jesteśmy z niego zadowolone, mimo ogromu pracy :D O, to niektóre warto nadrobić, gdyż są naprawdę świetne i godne przeczytania. ;)
UsuńDziękuję bardzo za czas poświęcony na lekturę moich książek oraz za tak pozytywne opinie. :)
OdpowiedzUsuń