listopada 09, 2018

Kraina nasiąknięta bólem, ludzką krwią oraz cierpieniem, czyli "Guerra"!


„Guerra”
Autor: Melissa Darwood
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Stron: 240

„Guerra” to drugi tom z serii „Wysłannicy”, który zrobił na mnie spore wrażenie, jednakże nie będzie tu tak słodko i miło, jak było w poprzedniej części. Tym razem zostajemy przeniesieni do brutalnej, obozowej rzeczywistości nieludzkiej Guerry, świata, w którym dominuje pogarda, ciężka praca, niewolnictwo, rozlew krwi, brak poszanowania dla drugiej osoby i nieemocjonalność. Choć książka napisana, tak jak poprzednik, znakomicie, a fabuła bardzo wciągała, moje serce wciąż jest bardziej z „Laristą”, aniżeli z brutalniejszą „Guerrą”. Zacznę jednak od początku.


Historia w tym tomie przedstawia losy bohaterów kilka lat od zakończenia „Laristy”. Tym razem skupia się na innej parze, mianowicie na Zuzi i Patryku, przyjaciołach Lary. Oboje grają w rockowym zespole, który ma szansę zajść na sam szczyt, jednakże przez jedno złamanie starych zasad Guardianów, ukochany Zuzy zostaje zesłany do Guerry, miejsca odległego, nieznanego, tajemniczego i skrywającego mnóstwo strasznych sekretów. Okazuje się, że dziewczyna może udać się na poszukiwania Patryka do tego podłego miejsca, lecz nie wiadomo, co będzie po drugiej stronie, co ją tam czeka i czy wróci do domu sama, z chłopakiem, czy jednak na zawsze utknie w świecie, w którym nikt nie chce przebywać.

„Hmm… Takie jest życie, moje dziecko. Dorastamy, realizujemy marzenia, zakładamy rodziny… Przyjaźń to cenny dar, który należy pielęgnować. Wspólne rozmowy, szczerość, wybaczanie, dzięki nim więź potrafi przetrwać dziesiątki lat”

Zabrałam się za „Guerrę” prawie od razu, jak tylko ją kupiłam. Bardzo spodobał mi się świat, który przedstawia Melissa w tej serii. Jest wyjątkowy, pokazuje inny obraz tego, co niektórzy nazywają aniołami, demonami, strażnikami lub wrogami człowieka, istoty żyjącej lub w trakcie umierania. Ciekawy temat, ciekawi bohaterowie, którzy oddają klimat temu motywowi. „Guerra” tym razem zabiera nas nie do Starego Lasu, gdzie mieszkały wszystkie postaci z „Laristy”, a do brutalnej, nasiąkniętej ludzkim cierpieniem krainy, gdzie Zuza wyrusza na poszukiwanie ukochanego. Przez większość książki akcja dzieje się właśnie za krwawymi murami Guerry; ukazuje losy tamtejszych mieszkańców, pokazuje również przemianę głównej bohaterki, jej wewnętrzną walkę oraz siłę, którą dysponuje, a o której nie miała pojęcia. Zuza to twarda babka, niezależna kobieta XXI wieku, zraniona i niezbyt chętna do ukazywania emocji, nawet najbliższym. Nienawidzi, wręcz gardzi, litością oraz współczuciem, a jednak w tej okrutnej krainie, wybudza z siebie tę wrażliwą część. Przyznam, że bardzo kibicowałam tej bohaterce, obdarzyłam ją ogromną sympatią, ponieważ już dawno nie miałam okazji czytać o kimś, kto do złudzenia przypominałby mi o moim własnym charakterze. Z wielką przyjemnością czytałam więc „Guerrę”, mając za towarzyszkę taką dziewczynę jak Zuza. Nie raz potrafiła pokazać swoją siłę i zaciętość w najmniej oczekiwanych momentach, udowadniając, że nie jest wcale taka krucha, na jaką wygląda. Potrafi kochać, miłować, a nawet wybaczenie nie bywa jej obce. Jako bohaterka stała się również jedną z moich ulubienic.

„Rozwój rodziców sprawił, że wiedziała, jak radzić sobie z odrzuceniem, poczuciem winy, wyrzutami sumienia… Zignorować, zapomnieć i iść do przodu. To była jej recepta na bezbolesne przeżycie. Zdarzały się czasami chwile, takie jak ta, że w miejsce wygodnej obojętności wkradała się empatia”

„Guerra” przedstawia nam nie tylko postaci z poprzedniego tomu, ale i całkiem nowych i równie ciekawych co pozostali. Poznajemy Iwo, poznajemy również Blankę, Bjora czy Yrjo, osoby, które również zasługują na chwilę uwagi ze względu na swoją wyjątkowość. Wizyta w tej obrzydliwej, nieludzkiej krainie zostaje nasiąknięta potwornym bólem, cierpieniem, rozlaną krwią, brutalnością i bezwzględnością tych, którzy tam przebywają, sprawując kontrolę nad niewolnikami. Niektóre opisy wręcz przywoływały mi w głowie obraz obozów koncentracyjnych, chociażby Auschwitz-Birkenau, który odwiedziłam kilka lat temu i mogłam dokładnie wyobrazić sobie, jak wygląda również pewna część Guerry oraz codzienne życie mieszkańców baraków. Melissa wszystko opisała tak dobrze, że niejednokrotnie czułam dreszczyk adrenaliny, strach przed tym, co wydarzy się na kolejnych stronach, jak potoczą się dalsze losy Zuzki czy nawet mniej istotnej postaci, jaką jest Blanka. Wgląd w świat Tentatorów, ich obłudy, kłamstw, brutalnego życia, był w tej książce doskonały i mogłam bliżej poznać ten gatunek, dowiedzieć się o nich znacznie więcej niż w poprzedniku, którego darzę ogromnym sentymentem.
„Guerra” choć powieść naprawdę świetna, nie przekonała mnie do siebie w stu procentach. Owszem, zawierała w sobie to, co lubię, bohaterowie przyciągali, a fabuła interesowała, jednakże o wiele bardziej wolę „Laristę”. Może to ze względu na niesamowitego Gabriela, na więcej wylewanych uczuć czy emocji, na pięknie ukazujące się uczucie między bohaterami. „Guerra” jest znacznie bardziej brutalna i mocniejsza, natomiast „Larista” bardziej cukierkowa i słodka. Oba tomy są ciekawe oraz dobrze napisane, natomiast moje serce należy do pierwszej części, mimo że druga jest naprawdę wyśmienita, że tak to ujmę, i bardzo ją polecam!

„Niestety, niezależnie od tego, jak dużo osób cię kocha i wspiera, to tak naprawdę i tak jesteś sama ze swoimi problemami. Nikt nie zdoła żyć za ciebie, nikt nie weźmie na własne barki twojego krzyża, nawet jeśli bardzo tego pragnie, jest to bowiem fizycznie niemożliwe”

Do poczytania,
Arystokratka A. :’)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger