„Guerra”
Autor:
Melissa Darwood
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Kobiece (Young)
Stron:
240
„Guerra”
to drugi tom z serii „Wysłannicy”, który zrobił na mnie spore wrażenie,
jednakże nie będzie tu tak słodko i miło, jak było w poprzedniej części. Tym
razem zostajemy przeniesieni do brutalnej, obozowej rzeczywistości nieludzkiej
Guerry, świata, w którym dominuje pogarda, ciężka praca, niewolnictwo, rozlew
krwi, brak poszanowania dla drugiej osoby i nieemocjonalność. Choć książka
napisana, tak jak poprzednik, znakomicie, a fabuła bardzo wciągała, moje serce
wciąż jest bardziej z „Laristą”, aniżeli z brutalniejszą „Guerrą”. Zacznę
jednak od początku.
Historia
w tym tomie przedstawia losy bohaterów kilka lat od zakończenia „Laristy”. Tym
razem skupia się na innej parze, mianowicie na Zuzi i Patryku, przyjaciołach
Lary. Oboje grają w rockowym zespole, który ma szansę zajść na sam szczyt,
jednakże przez jedno złamanie starych zasad Guardianów, ukochany Zuzy zostaje
zesłany do Guerry, miejsca odległego, nieznanego, tajemniczego i skrywającego
mnóstwo strasznych sekretów. Okazuje się, że dziewczyna może udać się na
poszukiwania Patryka do tego podłego miejsca, lecz nie wiadomo, co będzie po
drugiej stronie, co ją tam czeka i czy wróci do domu sama, z chłopakiem, czy
jednak na zawsze utknie w świecie, w którym nikt nie chce przebywać.
„Hmm…
Takie jest życie, moje dziecko. Dorastamy, realizujemy marzenia, zakładamy
rodziny… Przyjaźń to cenny dar, który należy pielęgnować. Wspólne rozmowy,
szczerość, wybaczanie, dzięki nim więź potrafi przetrwać dziesiątki lat”
Zabrałam
się za „Guerrę” prawie od razu, jak tylko ją kupiłam. Bardzo spodobał mi się
świat, który przedstawia Melissa w tej serii. Jest wyjątkowy, pokazuje inny
obraz tego, co niektórzy nazywają aniołami, demonami, strażnikami lub wrogami
człowieka, istoty żyjącej lub w trakcie umierania. Ciekawy temat, ciekawi
bohaterowie, którzy oddają klimat temu motywowi. „Guerra” tym razem zabiera nas
nie do Starego Lasu, gdzie mieszkały wszystkie postaci z „Laristy”, a do
brutalnej, nasiąkniętej ludzkim cierpieniem krainy, gdzie Zuza wyrusza na
poszukiwanie ukochanego. Przez większość książki akcja dzieje się właśnie za
krwawymi murami Guerry; ukazuje losy tamtejszych mieszkańców, pokazuje również przemianę głównej
bohaterki, jej wewnętrzną walkę oraz siłę, którą dysponuje, a o której nie
miała pojęcia. Zuza to twarda babka, niezależna kobieta XXI wieku, zraniona i
niezbyt chętna do ukazywania emocji, nawet najbliższym. Nienawidzi, wręcz gardzi,
litością oraz współczuciem, a jednak w tej okrutnej krainie, wybudza z siebie
tę wrażliwą część. Przyznam, że bardzo kibicowałam tej bohaterce, obdarzyłam ją
ogromną sympatią, ponieważ już dawno nie miałam okazji czytać o kimś, kto do
złudzenia przypominałby mi o moim własnym charakterze. Z wielką przyjemnością
czytałam więc „Guerrę”, mając za towarzyszkę taką dziewczynę jak Zuza. Nie raz
potrafiła pokazać swoją siłę i zaciętość w najmniej oczekiwanych momentach,
udowadniając, że nie jest wcale taka krucha, na jaką wygląda. Potrafi kochać,
miłować, a nawet wybaczenie nie bywa jej obce. Jako bohaterka stała się również
jedną z moich ulubienic.
„Rozwój
rodziców sprawił, że wiedziała, jak radzić sobie z odrzuceniem, poczuciem winy,
wyrzutami sumienia… Zignorować, zapomnieć i iść do przodu. To była jej recepta
na bezbolesne przeżycie. Zdarzały się czasami chwile, takie jak ta, że w
miejsce wygodnej obojętności wkradała się empatia”
„Guerra”
przedstawia nam nie tylko postaci z poprzedniego tomu, ale i całkiem nowych i
równie ciekawych co pozostali. Poznajemy Iwo, poznajemy również Blankę, Bjora
czy Yrjo, osoby, które również zasługują na chwilę uwagi ze względu na swoją
wyjątkowość. Wizyta w tej obrzydliwej, nieludzkiej krainie zostaje nasiąknięta
potwornym bólem, cierpieniem, rozlaną krwią, brutalnością i bezwzględnością
tych, którzy tam przebywają, sprawując kontrolę nad niewolnikami. Niektóre
opisy wręcz przywoływały mi w głowie obraz obozów koncentracyjnych, chociażby
Auschwitz-Birkenau, który odwiedziłam kilka lat temu i mogłam dokładnie wyobrazić
sobie, jak wygląda również pewna część Guerry oraz codzienne życie mieszkańców baraków. Melissa wszystko
opisała tak dobrze, że niejednokrotnie czułam dreszczyk adrenaliny, strach
przed tym, co wydarzy się na kolejnych stronach, jak potoczą się dalsze losy
Zuzki czy nawet mniej istotnej postaci, jaką jest Blanka. Wgląd w świat
Tentatorów, ich obłudy, kłamstw, brutalnego życia, był w tej książce doskonały
i mogłam bliżej poznać ten gatunek, dowiedzieć się o nich znacznie więcej niż w
poprzedniku, którego darzę ogromnym sentymentem.
„Guerra”
choć powieść naprawdę świetna, nie przekonała mnie do siebie w stu procentach.
Owszem, zawierała w sobie to, co lubię, bohaterowie przyciągali, a fabuła
interesowała, jednakże o wiele bardziej wolę „Laristę”. Może to ze względu na
niesamowitego Gabriela, na więcej wylewanych uczuć czy emocji, na pięknie
ukazujące się uczucie między bohaterami. „Guerra” jest znacznie bardziej
brutalna i mocniejsza, natomiast „Larista” bardziej cukierkowa i słodka. Oba
tomy są ciekawe oraz dobrze napisane, natomiast moje serce należy do pierwszej
części, mimo że druga jest naprawdę wyśmienita, że tak to ujmę, i bardzo ją
polecam!
„Niestety,
niezależnie od tego, jak dużo osób cię kocha i wspiera, to tak naprawdę i tak
jesteś sama ze swoimi problemami. Nikt nie zdoła żyć za ciebie, nikt nie weźmie
na własne barki twojego krzyża, nawet jeśli bardzo tego pragnie, jest to bowiem
fizycznie niemożliwe”
Do
poczytania,
Arystokratka
A. :’)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz