marca 18, 2019

Wartościowa, wyjątkowa powieść łamiąca serca, czyli "Tysiąc idealnych nut"


„Tysiąc idealnych nut”
Autor: C.G. Drews
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Stron: 304
Tłumaczenie: Marta Faber
Premiera: 13.03.2019

Rzadko zdarza się, że literatura młodzieżowa potrafi mnie jeszcze wciągnąć, zaskoczyć, przyprawić o szybsze bicie serca czy głębsze refleksje. Większość młodzieżówek, na które natrafiałam, to zwykłe, nastoletnie romanse, typowe rozterki młodych ludzi, szkolne problemy, imprezy. Tym razem zostałam mile zaskoczona i będę polecać tę książkę dopóki jej nie przeczytacie i sami nie ocenicie. Oczywiście bez przesady, nie zamierzam namawiać was przy użyciu noża czy innej broni. Chociaż... Może?


Wracając do tematu. „Tysiąc idealnych nut” stało się ogromnym zaskoczeniem dla mojego mało nastoletniego umysłu. Od początku do końca książka jest nacechowana emocjami, problemami, które toczą się za drzwiami z pozoru normalnego rodzinnego domu oraz niesłychanie piękną muzyką, jaką jest klasyka. Podczas czytania musiałam sobie robić małe przerwy na zastanowienie się nad danym wątkiem, nad tym, co przekazuje treść powieści, a uwierzcie, przekazuje naprawdę ważne wartości. Zaczniemy jednak od podstaw.

„Łatwo mu przeczołgiwać się przez życie z zamkniętymi oczami i pogodzić się z nienawiścią, dopóki ktoś na niego nie wpadnie, zmuszając do otwarcia oczu, przez co Beck zdaje sobie sprawę, że życie smaga do odłamkami, podczas gdy inni tańczą”

Historia opowiada losy piętnastoletniego Becka, niesamowicie uzdolnionego muzycznie chłopaka, który mieszka wraz z młodszą, dość specyficzną siostrą oraz matką, słynną pianistką, zimną Maestro, która nie może już kontynuować kariery. Całą swoją pasję próbuje przelać w bardzo despotyczny sposób na syna. Zmusza go do grania nocami, wczesnym rankiem, twierdząc, że Beck i tak jest nieudacznikiem i przyniesie hańbę nazwisku. Wpędza chłopca w niskie poczucie własnej wartości oraz w strach przed nią samą. Zastraszony pianista nawet nie szuka znajomych w szkole, całkowicie się izoluje, gdyż posiadanie kolegów, według jego matki, może go rozproszyć, przez co nie będzie skupiony na graniu. Beck żyje wyłącznie muzyką, do której zmusza go Maestro. Dopiero bliższe poznanie nowej koleżanki, otwartej, pełnej życia August, pozwala mu na myślenie o innym życiu.
„Tysiąc idealnych nut” to smutna, a zarazem piękna historia o chłopcu, który nawet nie śmie marzyć o czymś innym niż granie na fortepianie, to historia o przemocy, muzyce oraz wyjątkowej miłości, której nie towarzyszy kilogram lukru i słodkiej posypki. W tej powieści nic nie jest takie sielankowe i bajkowe, jak może się wydawać. Od pierwszych stron czytelnik zostaje wystawiony na próbę cierpliwości względem Maestro, a także na pełną dawkę emocji, napięcia, przerażenia o losy Becka i małej Joey, jego siostry. Autorka w znakomity sposób ukazała poważne problemy, które dotykają wielu dzieci, a o których w ogóle się nie mówi, czasami jedynie zamiata pod dywan. Nie znam statystyk, ale na pewno duża liczba rodziców, nieświadomie bądź świadomie, wywiera ogromną presję na swoich pociechach. Być może chodzi o niespełnione ambicje, chorą obsesję, chęć kontynuowania ich własnych marzeń przez dzieci. Zmuszając więc syna czy córkę do robienia czegoś, czego nie toleruje, nie widząc w tym niczego złego, jest naprawdę strasznym problemem. Jeśli te dzieciaki nie mają wsparcia w kimś innym z rodziny albo przyjaciół, ich życie potrafi przerodzić się w istny koszmar, jaki ma miejsce u Becka. Czasami ten koszmar przejawia się... przemocą.

„Muzyka jest niczym, jeśli nie wypełnia twojej duszy kolorami, pasją i marzeniami”

Poważna, dojrzała literatura młodzieżowa. Mało spotykane, prawda? Doskonale zdaję sobie sprawę, że rynek wydawniczy często gęsto wypuszcza w świat lektury mało zobowiązujące, w dużej mierze mają posłużyć jako rozrywka, umilacz czasu, aniżeli lektura pełna refleksji, głębi i dojrzałości, przy której trzeba się troszkę zastanowić, pomyśleć, poczuć. Nie mówię, że ta pierwsza kategoria młodzieżówek jest zła, absolutnie (jeśli prezentuje dobry poziom i nie nakłania do złych rzeczy), ale ja preferuję tę drugą kategorię, a właśnie do niej należy „Tysiąc idealnych nut”. C.G. Drews stworzyła wyjątkową historię, która trafia prosto do serca i umysłu, uświadamiając ogrom problemu, jakim jest wywierana presja, przemoc oraz zmuszanie do danych czynności czy nawet wybieranie dziecku zainteresowań i pasji. Tak nie powinno być. To dziecko ma wiedzieć, w czym chce się kształcić, jakich chce mieć znajomych. Ma czuć się bezpiecznie we własnych czterech ścianach, ma mieć poczucie, że z każdym problemem może zgłosić się do rodziców. Jednak nie w każdym domu, nie w każdej rodzinie tak jest, co pokazuje autorka w swojej powieści. Przypadek Becka jest doprawdy smutny i przygnębiający. Zaniedbany, głodny, nieraz pobity chłopiec musi zmierzyć się z trudami życia, musi szybciej dorosnąć, stać się dojrzały i dbać o młodszą siostrę. Zamiast być nastolatkiem, Beck zostaje wsadzony do roli dorosłego. Z przymusu, oczywiście.

„Życie jest beznadziejne. Okrutne, niesprawiedliwe i zawsze daje kopa. Szatkuje marzenia i wypluwa ci je w twarz”

Relacja Becka z siostrą jest naprawdę piękna i urocza, nawet jeśli mała Joey potrafi w jednej w chwili z bycia kochaną, zmienia się w rzucającą niemieckie obelgi przyszłą cukierniczką i kucharką. Ich więź zostaje świetnie ukazana i można odczuć ich miłość na pełnej mocy. To samo tyczy się relacji z August, wyjątkową, pełną życia, radości, optymizmu i miłości do zwierząt dziewczyną. Nie odpycha jej obraźliwe i niewłaściwie zachowanie rodzeństwa Keverichów. Brnie w tę znajomość, chcąc nieść jak najwięcej światła w mroczną egzystencję Becka.
Książka po zakończeniu pozostawia czytelnika z kilkoma ważnymi refleksjami, a to dobry, a nawet bardzo dobry, znak, gdyż wskazuje, że powieść niosła za sobą pewne wartości i zdołała je przekazać. Do mnie osobiście książka trafiła, była strzałem w dziesiątkę, bo właśnie tego potrzebowałam. Emocje, ważne wartości, wyjątkowość. Wyjątkowość w szczególności, gdyż teraz powieści młodzieżowe mało czym mnie zaskakują. Polecam „Tysiąc idealnych nut” z całego serduszka, naprawdę warto zapamiętać sobie ten tytuł.

„— Jesteś wart więcej niż tysiąc idealnych nut”

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.



Do poczytania,
Arystokratka A./Aga

2 komentarze:

  1. Lubię młodzieżowe książki, ale tym razem podziękuję :)
    Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tysiąc idealnych nut" to akurat specyficzna młodzieżówka, więc to zrozumiałe, że nie każdemu się ona spodoba.
      Pozdrawiam!
      /Aga

      Usuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger