„Tysiąc
idealnych nut”
Autor:
C.G. Drews
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Stron:
304
Tłumaczenie:
Marta Faber
Premiera:
13.03.2019
Rzadko
zdarza się, że literatura młodzieżowa potrafi mnie jeszcze wciągnąć, zaskoczyć,
przyprawić o szybsze bicie serca czy głębsze refleksje. Większość młodzieżówek,
na które natrafiałam, to zwykłe, nastoletnie romanse, typowe rozterki młodych
ludzi, szkolne problemy, imprezy. Tym razem zostałam mile zaskoczona i będę
polecać tę książkę dopóki jej nie przeczytacie i sami nie ocenicie. Oczywiście
bez przesady, nie zamierzam namawiać was przy użyciu noża czy innej broni.
Chociaż... Może?
Wracając
do tematu. „Tysiąc idealnych nut” stało się ogromnym zaskoczeniem dla mojego
mało nastoletniego umysłu. Od początku do końca książka jest nacechowana
emocjami, problemami, które toczą się za drzwiami z pozoru normalnego
rodzinnego domu oraz niesłychanie piękną muzyką, jaką jest klasyka. Podczas
czytania musiałam sobie robić małe przerwy na zastanowienie się nad danym
wątkiem, nad tym, co przekazuje treść powieści, a uwierzcie, przekazuje
naprawdę ważne wartości. Zaczniemy jednak od podstaw.
„Łatwo
mu przeczołgiwać się przez życie z zamkniętymi oczami i pogodzić się z
nienawiścią, dopóki ktoś na niego nie wpadnie, zmuszając do otwarcia oczu,
przez co Beck zdaje sobie sprawę, że życie smaga do odłamkami, podczas gdy inni
tańczą”
Historia
opowiada losy piętnastoletniego Becka, niesamowicie uzdolnionego muzycznie
chłopaka, który mieszka wraz z młodszą, dość specyficzną siostrą oraz matką,
słynną pianistką, zimną Maestro, która nie może już kontynuować kariery. Całą
swoją pasję próbuje przelać w bardzo despotyczny sposób na syna. Zmusza go do
grania nocami, wczesnym rankiem, twierdząc, że Beck i tak jest nieudacznikiem i
przyniesie hańbę nazwisku. Wpędza chłopca w niskie poczucie własnej wartości
oraz w strach przed nią samą. Zastraszony pianista nawet nie szuka znajomych w
szkole, całkowicie się izoluje, gdyż posiadanie kolegów, według jego matki,
może go rozproszyć, przez co nie będzie skupiony na graniu. Beck żyje wyłącznie
muzyką, do której zmusza go Maestro. Dopiero bliższe poznanie nowej koleżanki,
otwartej, pełnej życia August, pozwala mu na myślenie o innym życiu.
„Tysiąc
idealnych nut” to smutna, a zarazem piękna historia o chłopcu, który nawet nie
śmie marzyć o czymś innym niż granie na fortepianie, to historia o przemocy,
muzyce oraz wyjątkowej miłości, której nie towarzyszy kilogram lukru i słodkiej
posypki. W tej powieści nic nie jest takie sielankowe i bajkowe, jak może się
wydawać. Od pierwszych stron czytelnik zostaje wystawiony na próbę cierpliwości
względem Maestro, a także na pełną dawkę emocji, napięcia, przerażenia o losy
Becka i małej Joey, jego siostry. Autorka w znakomity sposób ukazała poważne
problemy, które dotykają wielu dzieci, a o których w ogóle się nie mówi,
czasami jedynie zamiata pod dywan. Nie znam statystyk, ale na pewno duża liczba
rodziców, nieświadomie bądź świadomie, wywiera ogromną presję na swoich
pociechach. Być może chodzi o niespełnione ambicje, chorą obsesję, chęć
kontynuowania ich własnych marzeń przez dzieci. Zmuszając więc syna czy córkę
do robienia czegoś, czego nie toleruje, nie widząc w tym niczego złego, jest
naprawdę strasznym problemem. Jeśli te dzieciaki nie mają wsparcia w kimś innym
z rodziny albo przyjaciół, ich życie potrafi przerodzić się w istny koszmar,
jaki ma miejsce u Becka. Czasami ten koszmar przejawia się... przemocą.
„Muzyka
jest niczym, jeśli nie wypełnia twojej duszy kolorami, pasją i marzeniami”
Poważna,
dojrzała literatura młodzieżowa. Mało spotykane, prawda? Doskonale zdaję sobie
sprawę, że rynek wydawniczy często gęsto wypuszcza w świat lektury mało
zobowiązujące, w dużej mierze mają posłużyć jako rozrywka, umilacz czasu,
aniżeli lektura pełna refleksji, głębi i dojrzałości, przy której trzeba się
troszkę zastanowić, pomyśleć, poczuć. Nie mówię, że ta pierwsza kategoria
młodzieżówek jest zła, absolutnie (jeśli prezentuje dobry poziom i nie nakłania
do złych rzeczy), ale ja preferuję tę drugą kategorię, a właśnie do niej należy
„Tysiąc idealnych nut”. C.G. Drews stworzyła wyjątkową historię, która trafia
prosto do serca i umysłu, uświadamiając ogrom problemu, jakim jest wywierana
presja, przemoc oraz zmuszanie do danych czynności czy nawet wybieranie dziecku
zainteresowań i pasji. Tak nie powinno być. To dziecko ma wiedzieć, w czym chce
się kształcić, jakich chce mieć znajomych. Ma czuć się bezpiecznie we własnych
czterech ścianach, ma mieć poczucie, że z każdym problemem może zgłosić się do
rodziców. Jednak nie w każdym domu, nie w każdej rodzinie tak jest, co pokazuje
autorka w swojej powieści. Przypadek Becka jest doprawdy smutny i przygnębiający.
Zaniedbany, głodny, nieraz pobity chłopiec musi zmierzyć się z trudami życia,
musi szybciej dorosnąć, stać się dojrzały i dbać o młodszą siostrę. Zamiast być
nastolatkiem, Beck zostaje wsadzony do roli dorosłego. Z przymusu, oczywiście.
„Życie
jest beznadziejne. Okrutne, niesprawiedliwe i zawsze daje kopa. Szatkuje
marzenia i wypluwa ci je w twarz”
Relacja
Becka z siostrą jest naprawdę piękna i urocza, nawet jeśli mała Joey potrafi w
jednej w chwili z bycia kochaną, zmienia się w rzucającą niemieckie obelgi przyszłą
cukierniczką i kucharką. Ich więź zostaje świetnie ukazana i można odczuć ich
miłość na pełnej mocy. To samo tyczy się relacji z August, wyjątkową, pełną
życia, radości, optymizmu i miłości do zwierząt dziewczyną. Nie odpycha jej
obraźliwe i niewłaściwie zachowanie rodzeństwa Keverichów. Brnie w tę znajomość,
chcąc nieść jak najwięcej światła w mroczną egzystencję Becka.
Książka
po zakończeniu pozostawia czytelnika z kilkoma ważnymi refleksjami, a to dobry,
a nawet bardzo dobry, znak, gdyż wskazuje, że powieść niosła za sobą pewne
wartości i zdołała je przekazać. Do mnie osobiście książka trafiła, była
strzałem w dziesiątkę, bo właśnie tego potrzebowałam. Emocje, ważne wartości,
wyjątkowość. Wyjątkowość w szczególności, gdyż teraz powieści młodzieżowe mało
czym mnie zaskakują. Polecam „Tysiąc idealnych nut” z całego serduszka,
naprawdę warto zapamiętać sobie ten tytuł.
„—
Jesteś wart więcej niż tysiąc idealnych nut”
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.
Do poczytania,
Arystokratka A./Aga
Lubię młodzieżowe książki, ale tym razem podziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
"Tysiąc idealnych nut" to akurat specyficzna młodzieżówka, więc to zrozumiałe, że nie każdemu się ona spodoba.
UsuńPozdrawiam!
/Aga