marca 23, 2019

Umierając ze śmiechu z "Jego bananem"!


„Jego banan”
Autor: Penelope Bloom
Kategoria: literatura obyczajowa/romans
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 256
Tłumaczenie: Xenia Wiśniewska
Premiera: 13.03.2019

Od chwili, gdy ujrzałam tę okładkę wraz z tytułem, w mojej głowie pojawiła się myśl „to będzie musiała być dobra książka z dużą dawką humoru!”. Kiedy przeczytałam opis zauważyłam pewne podobieństwa z książką Katy Evans, a mianowicie: „Manwhore”. Dziennikarka ma napisać artykuł i znaleźć haki na szefa. Muszę przyznać, że to mnie ciut zniechęciło do tej pozycji, ale postanowiłam, że dam jej szansę, bo każda książka na to zasługuje.


Ten banan na okładce jak i w lekturze nie dawał mi spokoju, gdyż to jeden z tych owoców, który daje, czy się tego chce czy nie dwuznaczne myśli. Przyznajmy się sami przed sobą, kto nie dał rady się oprzeć pokusie i miał takie myśli? Autorka nie mogła dobrać innego tytułu! Ten jest idealny. Od pierwszych stron powieść czytało mi się wyśmienicie i szybko, a to zasługa Penelope i jej pióra, które mnie zachwyciło. „Jego banan” jest dla mnie dobrą niespodzianką. Nie spodziewałam się dostać tak świetnego humoru i tak ogromnej dawki śmiechu. Miałam przyjemność przed własnym doświadczeniem z tą książką przeczytać recenzję innej blogerki, gdzie opisywała ją jak love story. Zdania są podzielone jak to przy każdej pozycji. Bałam się, że będzie kiepska, ale na szczęście historia Bruce’a i Natashy rozwiała moje wszelkie wątpliwości.

„— A zatem ty jesteś ten uprzejmy — zwróciła się do Williama. — W takim ty jesteś bliźniakiem z piekła rodem, tak, Bruce?
Mój brat uśmiechnął się krzywo.
— Hej. Możemy ją zatrzymać? Już ją lubię. Nic dziwnego, że ci na jej widok staje”

Kiedy doczytałam do momentu, jak główni bohaterowie się spotkali to myślałam, że padnę. Śmiałam się wniebogłosy. Oczami wyobraźni widziałam tę scenę i nie mogłam się powstrzymać od salw śmiechu. Gdy Natasha bezczelnie na oczach przyszłego szefa zjadła JEGO BANANA żałowałam, że nie widziałam miny Bruce’a. Musiał być mocno rozwścieczony. Natasha nie wiedziała, co spowodowało, że mężczyzna postanowił ją zatrudnić, i ja sama tego do końca nie wiedziałam. Próbowałam rozgryźć tego faceta, który skrywał się za maską profesjonalizmu i perfekcji. Bruce nie bez powodu odgradzał się od kobiet i związków. Zwykle za tym idzie zranienie przez drugą osobę i to nieprawda, że to przeważnie mężczyźni ranią, bo kobiety także potrafią zrobić i to moim zdaniem bardziej okrutnie.

„— Jeśli chciałeś mnie obmacywać — odezwałam się z zaciśniętym gardłem — to nie musiałeś pluć na mnie kawą”

Współpraca Natashy i Bruce’a odbiegała od reszty. Na każdym kroku wzajemnie sobie dogryzali, ale to nie jedyne ich momenty, gdyż potrafili także doprowadzić czytelnika do śmiechu czy banana, jednak takiego na twarzy. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o głównego bohatera, ogromnie irytowała mnie jego perfekcyjność, która doprowadzała do szału. Miałam ochotę nie raz i nie dwa trzepnąć go w zakutą główkę za to. Perfekcyjność, a także ten porządek dnia oraz dieta, domagał się definitywnego zburzenia, i tak też się stało. Natasha swoim chaosem doprowadziła do zrujnowania planu dnia Bruce’a, co też obserwowałam z zapartym tchem. Pięknie się razem uzupełniali: on ze swoim porządkiem, a ona ze swoim chaosem, którego potrzebował. Mężczyzna nie żył, a wegetował. Życie uciekało mu przed nosem, przeciekało między z palcami.

„— A tak przy okazji, wybieraj nadal ołówkowe spódnice. I cały ten sekretarski styl. Dla niego to rodzaj fetyszu. Naprawdę go podnieca. On jest jak stary samochód. Ciężko go odpalić, ale jak już ci się uda, naprawdę gazuje. Dawaj dalej, mała”

Brat Bruce’a, William, jest totalnym przeciwieństwem swojego brata bliźniaka. William prowadzi rozrywkowe życie, a chaos to jego drugie imię. Nie jest uporządkowany i nie jest przedstawicielem perfekcji. Wyczekiwałam momentów w książce, gdzie się pojawiał, gdyż zawsze dokuczał swemu bratu, a także wprowadzał miły nastrój. Mimo iż bohaterowie nie znali się bardzo długo, to poczuli to uczucie, które zaczęło się pojawiać i ich łączyć ze sobą. Wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Miłość przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach w naszym życiu i rozkwita w najpiękniejszy z możliwych sposobów.
To moja pierwsza przygoda z Wydawnictwem Albatros, pierwsza książka, którą przeczytałam od nich, a także pierwsza pozycja tej autorki. Muszę przyznać, że ubawiłam się przy „Jego bananie” aż do łez. Książka zawiera w sobie to, czego po niej oczekiwałam. Dostałam dawkę śmiechu, rozrywki, miłości, chaosu pomieszanego z porządkiem. Ja jestem zachwycona po przeczytaniu jej. Śmiałam się na każdym kroku przy wpadkach bohaterki i ratowaniu ją przez Bruce’a. Pokochałam bohaterów i ich wpadki. Gorąco polecam! Jeśli chce się dostać dobrą lekturkę, to „Jego banan” jest idealny! Ja już z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części spod pióra Penelopy Bloom. Nie mogę się doczekać kiedy poznam bliżej brata bliźniaka Bruce, Williama w „Jej wisienki”.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.



Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.

Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.

4 komentarze:

  1. Mnie coś odpychało od tej książki, a po Twojej recenzji mam ochotę po nią sięgnąć :D Zapisuję tytuł, by nie zapomnieć :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest jakoś bardzo oryginalna, to po prostu dobrze zapewniona rozrywka, taki swego rodzaju odmóżdżacz na nudny wieczór. :D
      /Jula

      Usuń
  2. Dzisiaj się za nią zabieram i jestem jej mega ciekawa :D
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Definitywnie jest zabawnie i rozrywkowo, coś idealnego na nudniejszy wieczór czy zły nastrój. :D Udanej lektury i czekamy na wrażenia!

      Usuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger