„Jego
banan”
Autor:
Penelope Bloom
Kategoria:
literatura obyczajowa/romans
Wydawnictwo:
Albatros
Stron:
256
Tłumaczenie:
Xenia Wiśniewska
Premiera:
13.03.2019
Od
chwili, gdy ujrzałam tę okładkę wraz z tytułem, w mojej głowie pojawiła się
myśl „to będzie musiała być dobra książka z dużą dawką humoru!”. Kiedy
przeczytałam opis zauważyłam pewne podobieństwa z książką Katy Evans, a
mianowicie: „Manwhore”. Dziennikarka ma napisać artykuł i znaleźć haki na
szefa. Muszę przyznać, że to mnie ciut zniechęciło do tej pozycji, ale
postanowiłam, że dam jej szansę, bo każda książka na to zasługuje.
Ten
banan na okładce jak i w lekturze nie dawał mi spokoju, gdyż to jeden z tych
owoców, który daje, czy się tego chce czy nie dwuznaczne myśli. Przyznajmy się
sami przed sobą, kto nie dał rady się oprzeć pokusie i miał takie myśli?
Autorka nie mogła dobrać innego tytułu! Ten jest idealny. Od pierwszych stron powieść
czytało mi się wyśmienicie i szybko, a to zasługa Penelope i jej pióra, które
mnie zachwyciło. „Jego banan” jest dla mnie dobrą niespodzianką. Nie
spodziewałam się dostać tak świetnego humoru i tak ogromnej dawki śmiechu.
Miałam przyjemność przed własnym doświadczeniem z tą książką przeczytać
recenzję innej blogerki, gdzie opisywała ją jak love story. Zdania są
podzielone jak to przy każdej pozycji. Bałam się, że będzie kiepska, ale na
szczęście historia Bruce’a i Natashy rozwiała moje wszelkie wątpliwości.
„—
A zatem ty jesteś ten uprzejmy — zwróciła się do Williama. — W takim ty jesteś
bliźniakiem z piekła rodem, tak, Bruce?
Mój
brat uśmiechnął się krzywo.
—
Hej. Możemy ją zatrzymać? Już ją lubię. Nic dziwnego, że ci na jej widok staje”
Kiedy
doczytałam do momentu, jak główni bohaterowie się spotkali to myślałam, że padnę.
Śmiałam się wniebogłosy. Oczami wyobraźni widziałam tę scenę i nie mogłam się
powstrzymać od salw śmiechu. Gdy Natasha bezczelnie na oczach przyszłego szefa
zjadła JEGO BANANA żałowałam, że nie widziałam miny Bruce’a. Musiał być mocno
rozwścieczony. Natasha nie wiedziała, co spowodowało, że mężczyzna postanowił
ją zatrudnić, i ja sama tego do końca nie wiedziałam. Próbowałam rozgryźć tego
faceta, który skrywał się za maską profesjonalizmu i perfekcji. Bruce nie bez
powodu odgradzał się od kobiet i związków. Zwykle za tym idzie zranienie przez
drugą osobę i to nieprawda, że to przeważnie mężczyźni ranią, bo kobiety także
potrafią zrobić i to moim zdaniem bardziej okrutnie.
„—
Jeśli chciałeś mnie obmacywać — odezwałam się z zaciśniętym gardłem — to nie
musiałeś pluć na mnie kawą”
Współpraca
Natashy i Bruce’a odbiegała od reszty. Na każdym kroku wzajemnie sobie
dogryzali, ale to nie jedyne ich momenty, gdyż potrafili także doprowadzić
czytelnika do śmiechu czy banana, jednak takiego na twarzy. Powiem szczerze, że
jeśli chodzi o głównego bohatera, ogromnie irytowała mnie jego perfekcyjność,
która doprowadzała do szału. Miałam ochotę nie raz i nie dwa trzepnąć go w
zakutą główkę za to. Perfekcyjność, a także ten porządek dnia oraz dieta, domagał
się definitywnego zburzenia, i tak też się stało. Natasha swoim chaosem
doprowadziła do zrujnowania planu dnia Bruce’a, co też obserwowałam z zapartym
tchem. Pięknie się razem uzupełniali: on ze swoim porządkiem, a ona ze swoim
chaosem, którego potrzebował. Mężczyzna nie żył, a wegetował. Życie uciekało mu
przed nosem, przeciekało między z palcami.
„—
A tak przy okazji, wybieraj nadal ołówkowe spódnice. I cały ten sekretarski
styl. Dla niego to rodzaj fetyszu. Naprawdę go podnieca. On jest jak stary
samochód. Ciężko go odpalić, ale jak już ci się uda, naprawdę gazuje. Dawaj
dalej, mała”
Brat
Bruce’a, William, jest totalnym przeciwieństwem swojego brata bliźniaka.
William prowadzi rozrywkowe życie, a chaos to jego drugie imię. Nie jest
uporządkowany i nie jest przedstawicielem perfekcji. Wyczekiwałam momentów w
książce, gdzie się pojawiał, gdyż zawsze dokuczał swemu bratu, a także
wprowadzał miły nastrój. Mimo iż bohaterowie nie znali się bardzo długo, to poczuli
to uczucie, które zaczęło się pojawiać i ich łączyć ze sobą. Wiedzieli, że są
sobie przeznaczeni. Miłość przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach w
naszym życiu i rozkwita w najpiękniejszy z możliwych sposobów.
To
moja pierwsza przygoda z Wydawnictwem Albatros, pierwsza książka, którą
przeczytałam od nich, a także pierwsza pozycja tej autorki. Muszę przyznać, że
ubawiłam się przy „Jego bananie” aż do łez. Książka zawiera w sobie to, czego
po niej oczekiwałam. Dostałam dawkę śmiechu, rozrywki, miłości, chaosu
pomieszanego z porządkiem. Ja jestem zachwycona po przeczytaniu jej. Śmiałam
się na każdym kroku przy wpadkach bohaterki i ratowaniu ją przez Bruce’a.
Pokochałam bohaterów i ich wpadki. Gorąco polecam! Jeśli chce się dostać dobrą
lekturkę, to „Jego banan” jest idealny! Ja już z niecierpliwością wyczekuję
kolejnej części spod pióra Penelopy Bloom. Nie mogę się doczekać kiedy poznam
bliżej brata bliźniaka Bruce, Williama w „Jej wisienki”.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Mnie coś odpychało od tej książki, a po Twojej recenzji mam ochotę po nią sięgnąć :D Zapisuję tytuł, by nie zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Na pewno nie jest jakoś bardzo oryginalna, to po prostu dobrze zapewniona rozrywka, taki swego rodzaju odmóżdżacz na nudny wieczór. :D
Usuń/Jula
Dzisiaj się za nią zabieram i jestem jej mega ciekawa :D
OdpowiedzUsuń~Pola
www.czytamytu.blogspot.com Zapraszam :)
Definitywnie jest zabawnie i rozrywkowo, coś idealnego na nudniejszy wieczór czy zły nastrój. :D Udanej lektury i czekamy na wrażenia!
Usuń