marca 22, 2019

Przedpremierowo o oszustwie i podróży po rzece bólu, czyli "Down by the River"


„Down by the River. Statkiem na dno”
Autor: Magdalena Brzezińska
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 255

Są takie książki, które zapadają w pamięć, a samo wspomnienie o nich budzi na naszych twarzach szeroki uśmiech. Są także książki, o których lepiej zapomnieć, gdyż nie przyczyniły się do żadnej refleksji, do żadnej przyjemności z czytania. Jeśli chodzi o powieść pani Magdaleny, mam mieszane uczucia, których nie potrafię jednoznacznie określić. Liczyłam na naprawdę bardzo dobrą książkę z wątkiem podróży, oszustwa, nielegalnych działalności, koszmaru, który spotkał bohaterkę, a zawiodłam się już na samym początku. Język powieści w ogóle nie przypadł mi do gustu, przez co męczyłam się aż do ostatniej strony, natomiast fabuła to właśnie największy problem, gdyż nie umiem ocenić, czy wyszła na plus, czy na spory minus. Na pewno plusem został fakt, że książka jest historią opartą na faktach i mającą przestrzegać młode kobiety marzące o podróżach przed ich własną naiwnością oraz głupotą. Minusem? Poprowadzenie tej historii. Wydaje mi się, że gdyby pojawiło się więcej emocji, odczułabym znaczną radość z czytania tej pozycji. 

„Nie znając jej historii, mogłem tylko domyślać się, jak wiele cierpienia zaznała ta dziewczyna. A wszystko mówiły jej oczy. Można z nich było czytać jak z otwartej księgi. Ból, odrzucenie, wewnętrzna rezygnacja”

Historia „Down by the River” przedstawia losy młodej Natalii, która uwielbia podróże, dlatego znajdując okazję, stara się o pracę na jednym ze statków. Przechodzi cały proces rekrutacji, a po dostaniu się, całe plany ulegają licznym zmianom. Zmienia się rejs, gdyż zamiast po wspaniałym Morzu Śródziemnym, bohaterka dostaje się na statek kursujący po Renie. Od początku można domyślić się wielu przekrętów, których nie zauważa podekscytowana Natalia. Dziewczynę spotyka niemiła niespodzianka, ponieważ praca marzeń zamienia się w koszmar. Na statku nie doświadcza nawet należącego się każdemu człowiekowi szacunku. Jest wyśmiewana, poniżana, poddawana różnym, niekiedy bolesnym, próbom, załoga pomiata kobietą jak może, czerpiąc z tego satysfakcję. Natalia po trudnym powrocie do kraju stara się wymierzyć sprawiedliwość razem z policją, ale nie jest to takie łatwe, jak można zakładać.



Opis i okładka daje super powód, by przeczytać tę powieść. Istna mieszanina wątków, które bardzo intrygują, zachęcają, by poznać historię Natalii, oszukanej Polki. Mimo wszystko, mimo najszczerszych chęci, nie potrafię teraz powiedzieć, że to była wyśmienita lektura, która wciągnęła od pierwszych stron. Wydaje mi się, że zabrakło większej dawki emocji, bym mogła się wczuć, bym mogła żałować kobiety, bym mogła jej bardziej współczuć albo zrozumieć ten straszliwy „koszmar”. Została okropnie potraktowana, była poniżana i wyśmiewana, zachowując zimną krew, ale jej losy zostały tak opisane, że w życiu nie nazwałabym ich brutalnym koszmarem. Gdyby pojawiło się więcej emocji, na pewno odczułabym skok adrenaliny, złość na tych ludzi ze statku, nienawiść albo współczucie, jednak nic takiego nie miało miejsca.

„— Czy doznał pan kiedykolwiek smaku porażki? [...]
— Myślę, że każdy jej kiedyś doznał — mówiła dalej. — Dla mnie ma ona zawsze gorzko-słony posmak. Gorzki, bo zawsze trudno ją przełknąć i się z nią pogodzić. Słony, bo słono się za nią płaci. Można zawieść bliskich, przyjaciół, rodzinę, mając przy tym jednak świadomość, że dołożyło się wszelkich starań, by tak nie było. Ale zawieść samego siebie... to tak, jakby nie móc na siebie liczyć”

Nie wiem, co mam myśleć o samej Natalii. To rzeczywiście przykre, że ją to spotkało, ale niestety, zabrzmię niesolidarnie, w dużej mierze sama sobie zawiniła i zgotowała ten los. Policjant, który prowadził sprawę Natalii przeglądając maile z firmą, która miała ją zatrudnić, już po drugiej czy trzeciej wiadomości wyczuł, że coś tutaj nie gra, natomiast bohaterka wszystko łykała jak pelikan. Wydaje mi się, że kiedy ma się zamiar wyjechać za granicę do pracy, trzeba być jeszcze bardziej ostrożnym niż szukając ofert w kraju. Bezpieczeństwo najważniejsze, prawda? Niestety, podekscytowana i bardzo naiwna Natalia dała się złapać w sieć utkaną przez oszustów, przez co ucierpiała i przez co powstała ta ostrzegająca młode kobiety i mężczyzn przed takimi sytuacjami powieść. W książce właśnie to było plusem, to swego rodzaju ostrzeżenie, ostroga przed popełnieniem błędu postaci.
Zakończenie nie wbiło mnie w fotel, a raczej wywołało zdziwienie, że w ten sposób autorka zamknęła tę historię. Oczywiście trzeba spodziewać się drugiego tomu, by wreszcie dowiedzieć się, co działo się dalej na statku, na którym szacunek to obce słowo. Moje odczucia takie są, gdyż, być może, wzięłam się za tę powieść w nieodpowiednim czasie, a być może po prostu nie jest dla mnie. Nie znalazłam w niej tego, czego zwykle szukam w książkach, dlatego niestety nie zdecyduję się na ponowne spotkanie z „Down by the River”, natomiast możliwe, że ktoś z Was będzie zainteresowany taką formą opowieści o oszustwie, podróży, próbie wymierzenia sprawiedliwości.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.



Do poczytania,
Arystokratka A./Aga

Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger