„Aleo.
Burza Na Północy”
Autor:
Tomasz Miękina
Kategoria:
fantasy
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron: 350
Kolejne
fantasy na mojej półce z wydawnictwa Novae Res, z którym miałam delikatny
problem. Powiem, że to jedna z tych książek, w których nieco się gubiłam. Autor
zbudował świat przedstawiony całkiem od podstaw. Każda legenda, miasto i
historia została stworzona od samego początku, od słynnego „chaosu”, który zapanował
również w mojej głowie, bowiem rzadko spotykam takie powieści na swojej drodze
czytelniczej i muszę przyznać, że miałam problem, by wczuć się w tę historię.
Jak wstęp mnie zachwycił, tak później pojawiło się tyle informacji, których nie
potrafiłam ot tak przyswoić. Bywały momenty, kiedy w trakcie czytania wiało
nudą, ale potem autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczyć i nie potrafiłam oderwać
się od książki.
Kiedy
już porwała mnie historia Aleo, czytanie szło o wiele szybciej. Nie mogłam się
nadziwić światem, który miałam okazję poznać. Moja ciekawość rosła i rosła i
nie wiem, czy do końca została zaspokojona. W pierwszej chwili, gdy czytałam
opis, przypomniał mi się bardzo popularny serial „Gra o Tron”, myślałam
wówczas, że ta książka będzie w takim stylu. Autor mnie zaskoczył, a książka
zachwyciła. Wracając do historii. Początek świata bardzo mi się spodobał i
przeczytałam pierwsze rozdziały na jednym wdechu. Można by rzecz, że Królestwo
Adonu cieszy się trwającym pokojem, który w każdej chwili może zostać przerwany
przez wrogów.
Czytając
o tym, jak poznali się rodzice Aleo, poczułam tą samą ciekawość co ich córka.
Spotkała ją tragedia za młodu, ale znalazła szczęście u boku swego wuja Fere,
któremu towarzystwo dziewczynki wprowadziło do życia wiele zmian. Ponownie w
jego domu zawitał śmiech. Dziewczynka została obdarzona rubinowymi włosami,
niespotykanymi jak dotąd w Adonie. Aleo wiele swoich cech odziedziczyła po
rodzicach, którzy służyli radą, a także pomocą. To dziecko ma w sobie wiele
cech, które są bardzo przydatne i pożądane u następcy tronu. Pasja, którą
dziewczyna się zajmuje, zaciekawiła mnie, gdyż trzeba mieć wizję, by tworzyć
takie arcydzieła.
Postacie
wywarły na mnie różne emocje, o niektórych nie wiem, co myśleć aż do teraz. Wywołały
trochę zdezorientowania. Król Meras wydał mi się zmęczony odpowiedzialnością,
jaką dane mu było dzierżyć. Z drugiej strony żona, do której zapałałam ogromną
niechęcią. Nie rozumiałam, jak mogło dojść do ożenku Merasa z Celianą. Można
powiedzieć, że król był na smyczy żony, która zawsze stawiała na swoim. Ich
córka, Eli, z początku obudziła we mnie podobne odczucia, co jej matka, lecz z
każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym rozdziałem zaczęłam lepiej ją rozumieć.
Była zagubioną młodą kobietą w świecie arystokracji. Stłamszona przez własną
matkę, krytykowana. Nic dziwnego, że zamknęła się w sobie na cztery spusty i
nie dopuszczała nikogo do siebie. Szkoda, że jej ojciec nie zareagował ani nie
zaangażował się w wychowanie swojej córki. Mógł skrócić władzę żony i sprawić,
by jego dziecko było szczęśliwe. Pozostawienie wychowania córki na barkach
Celiany było drugim błędem króla, którego się dopuścił. Eli za zasłoną
arogancji i gniewu chowała się, byle tylko nie pokazać swojego Ja i nie zostać
skrytykowaną. Bardzo polubiłam starego Fere, który swoją miłością i
opiekuńczością wobec Aleo dodawał jej skrzydeł, a także stworzył jej dom.
Mieszkańcom
Adonu natura nie oszczędza i obdarza ich swoimi urokami, ale i koszmarami. Nie
wiadomo jaka pogoda będzie następnego dnia, czy kolejna burza, czy może nawał
śniegu. Brałam udział razem z Aleo w wielu ważnych uroczystościach, poznając
kulturę i podziwiając, a mianowicie spotkanie Rady Królewskiej, czy powitanie
Nowego Roku i zażegnanie starego, noc spadających gwiazd, gdzie każdy miał
nadzieje na spełnienie swojego marzenia. Spodobał mi się świat Adonu, który
przedstawił mi autor. Zanurzyłam się w nim i trudno jest mi z niego wyjść, bo
muszę przyznać, że poznałabym naprędce już dalsze losy Aleo.
Tomasz
Miękina w swoim dziele pokazał nie tylko walkę dobra ze złem, ale i brutalną
rzeczywistość, z którą zmagają się mieszkańcy Adonu. Polubiłam pióro autora.
Nie przedstawił lukrowej, bajkowej historyjki, a rzeczywistość, w której
legendy miały ważną rolę dla ludu. Lekkie i przyjemne pióro, które zaserwował
Miękina sprawiło, że czytelnikowi czytanie idzie szybko. Podziwiam autora za
trud jaki włożył w stworzenie takiego świata. Wszystko wymagało podstaw. Nie
każdemu autorowi udaje się zachwycić swoją pracą czytelnika. To jednak trudna
sztuka sprawić, by odbiorca mógł wczuć się w historię, odczuwać to samo, co
bohaterowie.
Moim
zdaniem autor wywiązał się ze swojej pracy znakomicie. Wprowadził mnie do
swojego świata, pokazał mi jego legendy i historię. Spodobał mi się Adon wraz z
jego mieszkańcami no może z wyjątkiem żmijowatej królowej. Mimo iż z początku
miałam problem z wczuciem się w tę książkę i dłużyła mi się w pewnym momencie,
to nastąpił przełom i nie mogłam się oderwać od niej. Zajęło mi trochę to, ale
udało się i mogę śmiało powiedzieć, że ta książka jest świetna! Jestem ciekawa
z czym przyjdzie się mierzyć w kolejnej części Aleo i jej przyjaciołom. Z
niecierpliwością wyczekuję dalszych losów Aleo.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz