Podsumowanie
grudnia 2018:
Tym
miłym akcentem przechodzimy do stałego podsumowania grudnia.
Podsumowanie według
Arystokratki A.:
W
tym miesiącu przeczytałam dwanaście książek, z czego jestem bardzo dumna, więc
zaczynamy!
„Odzyskane
szczęście” Abbi Glines -> recenzja znajduje się tutaj.
To
krótka, lecz piękna, wzruszająca powieść o walce z samym z sobą, o walce o
miłość, o przyjaźni, bliskiej relacji, która sprawia, że jesteśmy w stanie
wreszcie stanąć na nogi, pokazać swoją wewnętrzną siłę. Książka pomimo wielu
lukrowych momentów stanowiła dla mnie coś naprawdę wyjątkowego i pięknego,
nawet jeśli utarła parę schematów.
„Siła,
która ich przyciąga” Brittainy C. Cherry -> recenzja
znajduje się tutaj.
Książki
Brittainy cieszą się u mnie wielką aprobatą i za każdym razem, gdy po nie
sięgam, kończę z chusteczkami w ręce, naprawdę! Ta powieść nie odstępowała od
reszty, była niesamowitą historią, która rozłożyła mnie na łopatki. Emocjonalna
bomba! Każda strona była przesiąknięta tyloma uczuciami naraz, że nie dało się
nie wzruszyć czy nie zaśmiać. „Siła” wysoko postawiła poprzeczkę podobnym w
tematyce książkom.
„Zapytaj
astronautę. Wszystko, co powinieneś wiedzieć o podróżach i życiu w kosmosie”
Tim Peake.
Świetnie
napisana, poruszająca ciekawe zagadniena książka dla fanów nie tylko podróży w
kosmos, ale i życia astronauty. Autor w naprawdę fajny i przystępny sposób
odpowiadał na zadawane przez internautów pytania, dzięki czemu czytelnik
dostaje niezłą księgę ciekawostek, faktów i opowiadań o kosmosie, o zawodzie
astronauty, o życiu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Powieść przeczytałam
w mgnieniu oka, była rewelacyjna, a przez pana Tima jeszcze bardziej
zapragnęłam zobaczyć kosmos!
„Kosmiczne
zachwyty” Neil deGrasse Tyson -> recenzja znajduje się tutaj.
Pozostając
w kosmicznej tematyce sięgnęłam po pozycję pana Tysona i wchłonęłam ją niczym
odkurzacz śmietki na podłodze. Osiemnaście rozdziałów opowiadających o
zagadnieniach dotyczących Wszechświata, Układu Słonecznego, planet, asteroid,
planetoid, antymaterii, materii czy prędkości światła. Interesujące, ciekawie
napisane artykuły są idealne nawet dla takiego laika jak ja.
„Szkoła
szpiegów” Denis Bukin, Kamil Guliev -> recenzja znajduje
się tutaj.
Marzyliście,
by kiedyś zostać szpiegami, poprawić koncentrację oraz pamięć? Ta książka jest
właśnie dla Was! I żeby nie brzmieć jak typowa kobieta z reklamy, rozwinę
wątek. „Szkoła szpiegów” to nie tylko cenne ciekawostki na temat pracy agenta
dla KGB, ale i mnóstwo praktycznych ćwiczeń oraz porad dla każdego z nas. W
książce znajduje się wiele fajnych ćwiczeń, które można wykonać w domu, a które
po czasie przynoszą super rezultaty w postaci poprawionej koncentracji i
pamięci. O tak, moi drodzy, ta powieść działa cuda!
„Tylko
oddech” Magdalena Knedler
Wzruszająca
historia o dwóch siostrach, które by zacisnąć więzi, by poznać przeszłość
jednego z bliskich dla kobiet mężczyzny, postanawiają wyruszyć w krótką wyprawę
na Hel. Książka ta pokazała piękno rodzinnej miłości, pokazała piękne, ale
również te niszczące relacje między
dwojgiem ludzi; pokazała ciężką przeszłość oraz uczucie wręcz zakazane.
Rodzinna, wzruszająca, po prostu piękna historia, która łapie za serce!
„Harry
Potter i Przeklęte Dziecko” J.K. Rowling, Jack Thorne i
inni.
Długo
zwlekałam z przeczytaniem tej książki i bardzo dobrze, tak właściwie mogłam jej
nie czytać. Kocham Pottera, naprawdę, ta seria jest ze mną od dziecka, dlatego
znam ją na pamięć i nadal uwielbiam całym sercem, jednak uważam, że ten
scenariusz, który powstał przez kilku autorów, mógłby nie istnieć. Wydaje mi
się, iż historia dziecka Pottera oraz dziecka Draco jest zbyt naciągana i zbyt
niepotrzebnie się dłużąca. Cieszę się, że mogłam odstawić książkę na półkę,
gdyż na pewno nigdy więcej do niej nie wrócę. O wiele bardziej kocham dawnego
Pottera, aniżeli czterdziestoletniego ojca trójki dzieci.
„Zatoka”
Agnieszka Wolińska-Wójtowicz
Romantyczna,
urokliwa historia otoczona krajobrazem polskiego Morza Bałtyckiego, małym
miasteczkiem, sympatycznymi mieszkańcami. Powieść ciepła, ujmująca,
przypominająca o pięknych, słonecznych wakacjach, o nowych początkach, lepszych
startach, o sile przyjaźni i miłości od pierwszego wejrzenia.
„Światło
anioła” Izabela Zawis
Książka
przeczytana na jednym wdechu. Choć napisana bardzo przystępnym, dobrym stylem,
historią nie urzekła mnie w żadnym stopniu. Przypomniała mi tylko o serii
„Szeptem” oraz „Upadli”, lecz nie wniosła prawie nic nowego w świat aniołów czy
demonów, pomijając inne nazwy. Mimo wszystko sama fabuła całkiem interesująca,
jednak bardziej skierowana do młodzieży aniżeli osób dorosłych.
„Zła
Miłość” Samanta Louis -> recenzja patronatu znajduje
się tutaj.
Dobre,
pochłaniające New Adult, które jest drugim dzieciątkiem autorki, a robi
naprawdę świetne wrażenie. Historia nie taka łatwa jak się na pierwszy rzut
wydaje; historia o trudnej miłości, o walce z samym sobą, o utraconej
przyjaźni, wielkich zmianach w życiu. Naprawdę urzekająca powieść!
„Forever
My Girl” Heidi McLaughlin -> recenzja znajduje się tutaj.
Porywająca,
wzruszająca historiia o dawnej miłości. Jak to mówią „stara miłość nie
rdzewieje”, i ta książka jest na to żywym dowodem. Mimo że na rynku jest wiele
powieści o podobnej tematyce, to właśnie „Forever My Girl” potrafiło czymś do
siebie przyciągnąć, czymś skusić i pozostawić w czytelniku ogromną chęć do
obejrzenia filmu na podstawie książki!
„Jestem
żoną terrorysty” Laila Shukri
Jak
zawsze mocna, mrożąca krew w żyłach historia. Tym razem o żonie terrorysty.
Temat jest wciąż aktualny, a Laila w doskonały sposób przybliżyła czytelnikom
świat terroru, małych dzieci zwanych „lwiątkami kalifatu”, świat kobiet bojowników
i tego, co nimi kieruje. Chociaż poprzednie książki Laili bardziej mną
wstrząsnęły, ta również była dobra, mocna i brutalna w prawdzie, którą głosi.
I
to by było na tyle, jeśli chodzi o książki przeczytane w grudniu. Teraz możemy
skupić się na kilku polecanych filmach, które obejrzałam w tym miesiącu.
Zaczynamy od komedii romantycznej czyli „Bajecznie
bogaci Azjaci” reżyserii Jona M. Chu; komedii wręcz porywającej. Może i
ktoś by powiedział, że tematyka lekko oklepana, a nawet żałosna, jednak
produkcja urzekła nas obie. Nawet nie wspomnę, ile już razy oglądała film
Julia! Wspólnie obejrzałyśmy również bajkę (tak wiecie, dla rozluźnienia
oczywiście) „Hotel Transylwania 3” reż.
Genndy Tartakovsky, a na koniec istna wisienka na torcie, czyli „Narodziny gwiazdy” reżyserii
wspaniałego Bradleya Coopera. Film zrobił ogromną furorę, wywołał burzę emocji,
lawinę płaczu i wszystkiego, co najgorsze, a zarazem najlepsze. Muzyka odurza,
aż chce się jej więcej, aktorzy grają fenomenalnie, natomiast całość prezentuje
się wręcz niesamowicie!
Podsumowanie według
Arystokratki J.:
W
tym miesiącu ciut poprawiłam swoje czytanie, choć powiem szczerze, że było
ciężko ze względu na święta. Mimo wszystko mogę powiedzieć, że łącznie
przeczytałam osiem książek, jeśli oczywiście przewodniki się wliczają. Nie
każdą jednak recenzowałam. Zaczynamy!
„Konsorcjum”
A.S. Sivar -> recenzja znajduje się tutaj.
Ciekawa,
piękna, erotyczna książka, która zachwyciła mnie w tym miesiącu! Bohaterowie
nie raz sprawili, że śmiałam się do rozpuku, a akcja totalnie zaskakiwała!
Bohaterki przypominały mi moją przyjaźń z Arystokratką A. Świat, który
przedstawiła autorka spodobał mi się, a miłość, którą tam opisała,
niejednokrotnie sprawiła u mnie dreszczyk ekscytacji!
„Forever
My Girl” Heidi McLaughlin
Zniewalająca,
obłędna i mocna! Z piękną muzyką dodatkowo. Wzruszająca historia o walce o
rodzinę, dawną miłość. Łzy gwarantowane. Autorka zabiera czytelnika w swój
świat i zaskakuje go barwną akcją i wspaniałymi bohaterami. Czy pierwsza,
prawdziwa miłość jest w stanie wygasnąć na zawsze? Czy jest się w stanie
zapomnieć o mężczyźnie, którego się tak mocno kochało, że w efekcie pękło
serce? To wszystko zapewnia „Forever My Girl”, książka fenomenalna!
„Misfit”
Kamila Głowacka -> recenzja znajduje się tutaj.
Kolejna
książka, gdzie muzyka gra ważną rolę w życiu bohaterów. Tajemnica, którą
skrywa, sprawia, że chce się ją jak najszybciej odkryć. Postacie z marzeniami,
które napędzają ich do działania, do walki Uporanie się z przeszłością jest
trudne, a patrzenie na to, jak robią to bohaterowie, pokazuje, że nie można się
poddać.
„Mleko
i miód” Rupi Kaur
Od
zawsze kochałam poezję, a z Rupi zaczęła się moja głębsza przygoda z jej
twórczością. Autorka pokazała mi każdy odcień, fragment kobiecości. Zachwyciła
i ujęła mnie swymi tekstami, choć przyznam, że brakowało mi w nich czegoś,
czego nie potrafię skonkretyzować. Mimo wszystko polecam za świetne wiersze!
„Miała
dzikie serce” Atticus
Muszę
przyznać, że zakochałam się w poezji Atticusa! Jego wiersze dotknęły mojej
duszy i sprawiły, że miałam niedosyt jego poezji. Gdzie u Rupi Kaur zabrakło mi
czegoś, to znalazłam to tu w „Miała dzikie serce”. Może chodziło o to, że ten
przekaz był tak prosty, a zarazem tak prawdziwy, że podbił moje serce. Piękna,
wzruszająca poezja Atticusa, którą gorąco polecam!
„Przewodnik.
Miami i Florida Keys” National Geographic
Zawsze
uwielbiałam czytać o innych miastach, ich najciekawszych miejscach czy ciekawostkach,
a tu znalazłam wszystko to, czego szukałam. Poznałam bliżej Miami oraz Florydę,
czułam się tak, jakbym tam była dzięki znakomitym fotografiom oraz opisom.
„Przewodnik.
Wiedeń” National Geographic
Poznalam
jedno z licznych miast bliżej, które tak pragnę zwiedzić, a dzięki
przewodnikowi wiem lepiej, które miejsca zachwycają i sprawiają, że chce się je
odwiedzić. Tak jak w przypadku pierwszego przewodnika, miałam wrażenie, że i w
Wiedniu byłam. Piękne miasto, które mam nadzieję w przyszłości zwiedzić.
„Zła
Miłość” Samanta Louis -> recenzja znajduje się tutaj.
Dobre
New Adult, jednak zabrakło mi pewnego powera i ognia, dzięki któremu książka
byłaby znacznie lepsza. Autorka dobrze opisała emocje, a czytelnik mógł
niejednokrotnie mocniej wczuć się w lekturkę. „Zła Miłość” to już druga pozycja
autorki, która zadebiutowała pozycją „Chłopak, który pokazał mi, jak żyć”.
Z
filmów, które obejrzałam to „Alpha” reż.
Alberta Hughes, następnie „Bajecznie
bogaci Azjaci”, „Hotel Transylwania
3”, „Król Skorpion: Księga Dusz”
reż. Chucka Russela. Właściwie w tym miesiącu sporo oglądałam, gdyż poszło
jeszcze „Młodzież bez Boga” reż.
Alaina Gsponera, „Narodziny Gwiazdy”,
„Zamiana z księżniczką” reż. Mike’a
Rohl oraz na koniec „Jumanji: Przygoda w
dżungli” reż. Jake’a Kasdana.
Szczęśliwego Nowego
Roku, kochani!
Największą wadą "Przeklętego dziecka" jest to, że było pisane głównie pod oczekiwania fanów. Jako odrębna książka, dodatek do serii mogło być, ale ja wyobrażam sobie dalsze losy Harry'ego i jego dzieci inaczej. Traktuję to, co tam było z przymrużeniem oka. Było spoko i tyle. Chociaż bardzo mnie bolał fakt, że Albus został umieszczony w Slytherinie. Harry wykazał przynależność do niego, bo miał w sobie cząstkę Voldemorta, która "była nieżywa", gdy płodził dzieci, więc nie mógł jej przekazać. Poza tym bał się tam trafić, a wątpię, żeby się przekonał w tak krótkim czasie.
OdpowiedzUsuńswiatwedlugkasi.blogspot.com
Mam to samo zdanie, także całkiem inaczej to sobie wszystko wyobrażałam i właściwie byłam w ciężkim szoku, kiedy dotarłam do momentu, w którym Albus trafił do Slytherinu, od początku przeczuwałam to w chwilach, kiedy sam się tego obawiał i pytał "a co jeśli tam trafię", mimo wszystko nie podobało mi się to zagranie. Z "dodatków" wolę już Fantastyczne zwierzęta, ale na pewno nie "Przeklęte dziecko", niestety :(
Usuń/Aga