„Zła
Miłość”
Autor:
Samanta Louis
Kategoria:
New Adult
Wydawnictwo:
e-bookowo
Stron:
207
PATRONAT
ARYSTOKRATEK!
Premiera: 10.12.2018!
Premiera: 10.12.2018!
Kiedyś
Deana i Cassie łączyło piękne, silne uczucie, które w pewnym momencie zamroziło
serca obojga, a skrywana tajemnica rozdzieliła tę dwójkę, by nie mogła być ze
sobą. Przyjaźń przerodziła się w nienawiść, w niechęć, we wściekłość na widok
niegdyś tak bliskiej osoby. Czy więc tej tak różnej dwójce bohaterów uda się
ponownie dojść do porozumienia, do relacji, którą utracili dwa lata temu?
Odpowiedź na to pytania z pewnością znajdziecie w książce Samanty Louis, a my
tym krótkim wstępem zapraszamy na podwójną recenzję naszego kolejnego,
świetnego patronatu!
Recenzja Arystokratki A.:
„Zła
Miłość” to już druga powieść autorki. Jej debiut nosi tytuł „Chłopak, który
pokazał mi, jak żyć” i wciąż możecie go nabyć na różnych stronkach. Tym razem,
po świecie z demonami i mocnym humorem, przechodzimy do bardziej przyziemnych,
bolesnych problemów, z jakimi muszą zmierzyć się bohaterowie. Powieść Samanty
jest z gatunku New Adult, mamy do czynienia ze studentami, ich rozterkami,
przeszłością, która zostawiła niemałe piętno w sercu obu głównych postaci; z
wredną, równie zranioną kuzynką czy też próbami załagodzenia napiętej atmosfery
między naszymi dwoma kluczowymi wisienkami na torcie. Zacznę jednak od
początku, przedstawiając Wam, o czym w ogóle jest najnowsza książka Samanty
Louis.
„Chciałam
Deana, nieważne jak bardzo wmawiałam sobie, że jest inaczej, ale nie byłam
pewna, czy on chce mnie”
Historia
przedstawia losy stosunkowo młodych bohaterów, gdyż są to lata ich studiów.
Cassie, wcześniej wrażliwa, romantyczna dziewczyna, po uszy zakochana w
wyjątkowym chłopaku, powierzyła mu swoje serce, lecz ten brutalnie je zgniótł,
uciekając od płomiennego uczucia. Po dwóch latach w życiu tej młodej kobiety
sporo się zmieniło, ona sama uległa definitywnej zmianie. Jedne z wakacji ma
spędzić u ciotki i jej córki, która kiedyś była jej bliską przyjaciółką, jednak
i Laura poprzez zranienie zmieniła się w kogoś, kim wcześniej nie była. W to
piękne, słoneczne lato pojawia się kilka nieznośnych problemów, w tym
mieszkający nieopodal Dean, dawna miłość Cassie, oraz niemożliwa, chamska
kuzynka. Gdy więc oboje, pałając do siebie nienawiścią, mają spędzić tak blisko
siebie tyle czasu, czy dadzą radę unikać się, nie wspominając tego, co było
kiedyś?
„Zła
Miłość” to dobre New Adult, to mogę przyznać bez bicia. Powieść dość krótka, bo
zawiera ledwo dwieście stron, jednak to nie znaczy, iż autorka nie zdążyła
przekazać czegoś wartościowego i istotnego, bowiem zrobiła to. Samanta pokazała
czytelnikom niezwyciężoną relację, która walczy ze sobą, próbując uciec od tego,
co naprawdę czuje. Motyw miłości to jeden z najbardziej znanych motywów i wielu
autorom nie udaje się przedstawić go oryginalnie czy wyjątkowo; tak, by książka
została zapamiętana, myślę jednak że Samanta Louis powinna zakorzenić się w
waszych biblioteczkach, bo bardzo dobrze pisze o miłości, aż chce się więcej
opisów relacji, tych wewnętrznych walk i rozterek bohaterów. Bywały momenty
błahe, mało znaczące dla powieści, lecz samymi problemami człowiek by się
zanudził, rzucając książkę w kąt. „Złą Miłość” czyta się błyskawicznie ze
względu na użycie języka potocznego w dużych ilościach. Bohaterowie nie
przebierają w słowach, prosto z mostu mówiąc o tym, co myślą, czasami w dość
wulgarny sposób, co niejednokrotnie mnie raziło, gdyż osobiście nie przepadam za
nadmiarem przekleństw w literaturze, wciąż gdzieś razi mnie w oczy ilość
brzydkich wyrażeń, aczkolwiek potrafię to zrozumieć, przysłuchując się ludziom
w moim wieku czy lekko starszych, bo wiem, że to właśnie ich język. W kwestii
stylu autorki mogę przyczepić się jedynie do chaosu w zdaniach czy powtórzeń,
które gdzieś mi się przewijały, ale to czasami i to w małych ilościach.
Generalnie powieść czytało się szybko i większych problemów z językiem czy
stylem już nie było oprócz tego, co wymieniłam.
„Co
mogę ci powiedzieć, tak już z nimi jest, rozkochują nas w sobie, a potem
odchodzą, jak gdyby nigdy nic. Ból wpisany jest w miłość”
„Zła
Miłość” zawiera kilku ciekawych bohaterów, chociaż przyznam szczerze, że nie
zdążyłam się zbytnio do nich przywiązać. Po prostu polubiłam ich, aczkolwiek
nie wszystkich. Chociaż czułam ból Cassie, niejednokrotnie nie potrafiłam
znieść jej lekkomyślnego, niekiedy żałosnego zachowania czy tych wszystkich
zemst, intryg czy działań skierowanych po to, by dobić Deana. Jest to
charakterystyczna postać, potrafi zirytować, ale i wzbudzić w czytelniku
współczucie czy chęć przekomarzania się z nią. Dean natomiast bardziej wpadł w
mój gust, zważywszy na skrywaną przez niego tajemnicę, która dodawała mu mroku.
Ciekawość wzbudziła również Laura aka Lori, i jej metamorfoza. Przez całą
powieść kibicowałam jej oraz Cassie, by mogły odbudować swoją relację, bo
jednak każdy zasługuje na drugą szansę, prawda? No dobrze, nie każdy, ale
większość, jeśli faktycznie dostrzegamy ewidentne zmiany. Za duży plus „Złej
Miłości” uważam utrzymany przez cała książkę sekret, wychodzący na jaw dopiero
pod koniec. Byłam wręcz zdumiona rozwiązaniem tej sprawy. Powieść, choć posiada
parę wad, jest dobra i mogę z ręką na serduszku zachęcić do jej przeczytania.
Myślę, że tematyka trudnej, dość skomplikowanej miłości, cięższej do opanowania
relacji, wciąż pozostaje tym, o czym my, kobietki, lubimy sobie poczytać. „Zła
Miłość” to godne polecenia New Adult, dlatego polecam i życzę udanej wizyty u
ciotki Susan i jej córki Lori!
Recenzja Arystokratki J.:
Cześć, Kochani! Na dziś mam dla Was
książkę Samanthy Louis. Powiem Wam, że powieść nie do końca mnie porwała w
obroty. Zabrakło jej czegoś, być może tego ognia, który wciągnąłby do lektury
bez reszty. Muszę przyznać, że autorka naprawdę dobrze opisuje emocje, dzięki
czemu da się w nie wczuć, da się je zobaczyć pomiędzy głównymi bohaterami:
Cassie i Deanem, czy nawet pomiędzy Cassie i wrogo do niej nastawioną kuzynką.
„Długo
na to czekałam, każda komórka we mnie krzyczała, y mnie dotknął, drżałam w
oczekiwaniu, a w duchu modliłam się by wreszcie to zrobił, by mnie w końcu
pocałował”
Czytając „Złą miłość” zauważyłam
jakoby inspirację książką „Zły Romeo” Leisy Rayven, jednak było to chwilowe
odczucie przy niektórych fragmentach. Powieść przeczytałam w mig. Zabrakło mi
jednak większej akcji, takiego powera, który pchnąłby fabułę dalej. Była jedna
scena, jeden moment, który na długo zapadł mi w pamięci, a mianowicie to, gdy
główna bohaterka wracała samochodem z Deanem i Lori do domu i próbowali ją po
cichu przemycić do pokoju przez okno. Ta scena rozbawiła mnie, ale i
zastanowiła do czego zdolna jest młodzież, by tylko postawić na swoim.
Po części nie rozumiałam zachowania
Cassie, która by sobie ulżyć, zapomnieć o mężczyźnie, do którego coś poczuła,
uciekała w ramiona innych facetów. Oczywiście starałam się zrozumieć jej ból,
który czuła po stracie ukochanego, ale wybrany przez nią sposób nie był zbyt
dobry. Strata Deana zmieniła ją do reszty w zupełnie inną dziewczynę tak
niepodobną do jej dawnej romantycznej wersji. Co się dzieje, gdy oddamy komuś
serce, a ten postanowi zmiażdżyć je dość ostro? Przechodzimy wewnętrzną
metamorfozę i nie da się nas poznać. Dawną Cassie poznajemy, kiedy zaczyna
studia i to na nich spotyka miłość swojego życia, Deana, któremu oddaje znaczną
część siebie. Cassie nie tylko traci Deana, ale i swojego ojca, który odszedł
od rodziny.
„Jego
troskliwy ton łamał mnie jeszcze bardziej. Nie umiałam go rozszyfrować, nie
rozumiałam, w co pogrywa, ale poddałam się, w końcu to był Dean, chłopak,
któremu oddałam serce”
W kwestii głównego bohatera to trudno
mi było zrozumieć, co nim kierowało, poza tym, że nie chciał krzywdzić Cassie i
po prostu uciekł od niej. Uczucie jednak nie ustało, nie znikło. Dean wciąż je
w sobie miał, bo nie potrafił zapomnieć o dziewczynie. Gdy zobaczył co, a
właściwie jaką krzywdę jej zrobił, było za późno, bo dziewczyna zmieniła się
nie do poznania. Kiedy widział ją z innym, wariował z zazdrości, nie potrafił
znieść myśli, że mogłaby być z kimś innym.
„Cały
tłumiony ból powrócił i ścisnął mnie od środka, mocno i bezlitośnie. Wywrócił
żołądek do góry nogami, aż zabrakło mi tchu. Fala intensywnych uczuć i emocji
przelała się przez moje ciało niczym tsunami. Zagryzłam wargę, silnie, by się
nie rozsypać, by nie pokazać, co tak naprawdę działało się ze mną na jego widok”
„Zła miłość” to druga książka autorki,
która zadebiutowała pozycją „Chłopak, który pokazał mi jak żyć”. Autorka
pokazała czytelnikowi kawałek swojego świata i pozwoliła mu się w nim zanurzyć
bez reszty. Historia Deana i Cassie jest jedną z tych, które zabierają
czytelników w swoje uczucia. „Zła miłość” to dobre New Adult, które czyta się
naprawdę bardzo szybko, a bohaterowie dostarczają niezłych wrażeń. Dla mnie zabrakło
ognia, ale dobrze mi się ją czytało. Nie do końca polubiłam główną bohaterkę i
bohatera, ale za to polubiłam kuzynkę Cassie: Lori, która niesiona żalem i
bólem do Cassie znienawidziła ją. Kibicowałam jej, by w końcu doszła do
porozumienia z kuzynką. Nie umiałam nadążyć za Cassie, i z tym całym odgrywaniu
się na chłopaku, który ją zranił.
„Wpoiłam
się w dusze Deana, w jego serce i umysł. Byliśmy jednością, jednym oddechem,
jedną egzystencją, jedną duszą, żyjącą w dwóch ciałach”
Z ręką na sercu mogę polecić „Złą
miłość”, która poruszyła mnie i pokazała, że nawet ta najtrudniejsza miłość nie
jest zła ani niepotrzebna. Czasem potrzebujemy czasu, by zobaczyć swe błędy i
nauczyć się ich nie popełniać. Miło spędziłam czas, czytając tę pozycję i
jeżeli temat trudnej miłości jest w waszych gustach to koniecznie sięgnijcie po
„Złą miłość”!
Samancie ogromnie
dziękujemy za możliwość patronatu tej powieści i przeczytania jej. Jest
wyjątkowa i na pewno zapadnie nam w pamięci! Życzymy kolejnych wydawniczych
sukcesów, niechaj Twoja półka zapełni się Twoimi własnymi książkami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz