„Zapomniane
miasto. Fałszywy raj”
Autor: Eryk von Englbert
Kategoria: fantasy
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 183
Do niedawna byłam zdania, że nie zostanę
już zaskoczona w tematyce, któą obiera przedstawiana powieść, ale Eryk von
Englbert wyprowadził mnie z błędu. Autor pokazał mi całkiem inną wizję
fantastyki. Zabrał czytelnika do swego świata, którym oczarował mnie i wciągnął
do reszty. Nie mogłam oderwać się od niej, trzymała aż do ostatnich stron, do
ostatniego słowa. Poznałam całkowicie inną, oryginalną wersję, do której
zapałałam ogromną sympatią. Zaciekawiona opisem sięgnęłam po tę pozycję i
powiem szczerze, że wcale nie żałuję! Ale zacznijmy od początku.
Zostałam pochłonięta najpierw przez
krainę Edenu, która z pozoru wydaje się szczęśliwym wymiarem, ale rzeczywistość
prezentuję się inaczej. Zdążyłam zapałać ogromną niechęcią do samej bogini
krainy, która jak dla mnie jest bezwzględną i okrutną kreaturą. Nie mogłam
uwierzyć, że taka istota może stwarzać tak mylne pozory, wrażenie. Byłam
oburzona jej zachowaniem, postępowaniem. Gdy inny groźniejszy wymiar atakuje
Eden, bogini jest zmuszona wysłać swoich śmiałków do serca Kohantu, by ci
obalili siedmiu władców. Jeden z bohaterów wspomina ostatnie spotkanie z
upiorem z Korhantu, wie, że zwykła broń nie jest w stanie uszkodzić upiorów
okrutnego wymiaru. Zostają przeszkoleni przez przyjaciela bogini, który pokazał
im najgorsze kreatury wymiaru, do którego się wybierają, otrzymują od niego broń,
dzięki czemu mają szansę pokonać wrogów.
„—
Co to za życie, gdy wszystko jest snem? Może i są szczęśliwi, ale każdy wolałby
przeżyć życie po swojemu, korzystać z niego. Zgaduję, że taka pogadanka i tak
niczego nie zmieni…”
Towarzyszyłam bohaterom od początku
ich misji. Nie mogłam się nadziwić opisom autora o Korhancie. Nie raz poczułam
dreszczyk ekscytacji nowym miejscem, nowymi mieszkańcami malutkich wiosek. Za
dnia łagodne istoty, a gdy ostatnie promienie słońca opuszczają wymiar,
zamieniają się w krwiożercze, żądne krwi potwory. W tym świecie trzeba uważać
komu się ufa i u kogo się bierze schronienie. Wabią, mylą, zaślepiają oczy, a
gdy mają swą ofiarę w szponach zmieniają
się nie do poznania. Z pozoru wyglądają niewinnie, odmieniają jednak wizerunek,
gdy ofiara wie, że jest już za późno na ucieczkę. Nie raz i nie dwa czułam
strach, a czasem czyste przerażenie. Oczami wyobraźni widziałam wszystkie te
monstra i upiory. Polubiłam czwórkę śmiałków, którzy walczyli o przetrwanie
swoje i swojego wymiaru. Uzupełniali się charakterowo, każdy z nich dopełniał
się w grupie. Mieć taki zespół, to jak mieć najlepszą strategiczną broń przy
sobie.
„Czwórka
śmiałków przeciw siedmiu władcom rządzącym w najbardziej upiornym wymiarze —
czy ta misja ma szansę powodzenia?”
Uwielbiam dobre fantasy i mogę śmiało
powiedzieć, że „Zapomniane miasto. Fałszywy raj” nim jest. Styl, jakim
posługuje się autor, sprawia, że czytelnik z lekkością czyta i przenosi się do
świata stworzonego przez Eryka. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy losów
bohaterów, ale i Anzelma, którego także polubiłam. Poznałam drugą stronę
medalu, do tego stopnia ciekawą, że najchętniej już teraz sięgnęłabym po
kolejną część.
Przerażające miasto, krwiożercze upiory i walka o przetrwanie, o swoje miasto, o swoje rodziny. Mroczna, przerażająca, a w dodatku pochłaniająca bez reszty! Nie pamiętam, kiedy ostatnio książka z tego gatunku wzbudziła we mnie tyle strachu, nadziei, przerażenia. Strzeżcie się Korhantu, okrutnego wymiaru rządzącego przez siedmiu władców!
Przerażające miasto, krwiożercze upiory i walka o przetrwanie, o swoje miasto, o swoje rodziny. Mroczna, przerażająca, a w dodatku pochłaniająca bez reszty! Nie pamiętam, kiedy ostatnio książka z tego gatunku wzbudziła we mnie tyle strachu, nadziei, przerażenia. Strzeżcie się Korhantu, okrutnego wymiaru rządzącego przez siedmiu władców!
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz