lutego 18, 2019

Tajemniczy, niepokorni mężczyźni, romans i czyhające niebezpieczeństwa!


„Tajemniczy mężczyzna”
Autor: Kristen Ashley
Kategoria: literatura obyczajowa/romans
Wydawnictwo: Akurat
Stron: 544
Tłumaczenie: Anna Lisowska

Od pewnego czasu miałam tę książkę na liście do przeczytania, aż w końcu trafiła w moje ręce. Uwielbiam taką tematykę, gdzie przeplatają się ze sobą niebezpieczeństwa z tajemnicami, miłosne uniesienia z zagadkami, a to w dodatku w ramionach silnych mężczyzn. Mężczyzn, którzy wiedzą, czego chcą. Co zrobi kobieta, gdy spotka swojego rycerza na białym koniu? Każda z płci pięknej pragnie odnaleźć miłość swojego życia. Marzenia są piękne, a stają się jeszcze piękniejsze, gdy są spełniane. Motylki w brzuchu, maślane spojrzenia, czułe gesty, bezpieczny kokon ramion, czy mają szansę istnienia w świecie pełnym niebezpieczeństw i zagrożeń? Czy miłość jest w stanie przetrwać w tak mrocznym otoczeniu?

„— Gdy zamknę oczy, wciąż widzę cię taką roześmianą  — szepnął”

Muszę przyznać, że dawka humoru nie opuszczała mnie przez całą książkę. Najbardziej ubawiła mnie Gwen, główna bohaterka, której zaćmienie umysłu niekiedy doprowadziło mnie do śmiechu. Śmiałam się, ale i płakałam. Od razu ją polubiłam, bo zauważyłam w niej siebie, osobę, która zbyt często buja w obłokach, gdyż świat fantazji jest o niebo lepszy od szarej rzeczywistości. Różniło nas jedno, a mianowicie to, że jej marzenie się spełniło, nie było już fikcją, a realnością. Co się stanie, gdy uczucie zaczyna kiełkować pomiędzy obojgiem ludzi? Niektórzy wypierają to, zaś inni chronią się przed miłością.

„— Tacy mieliśmy być, takich nas chciałaś, Gwen”

W tej pozycji wiele się dzieje, a i czytelnikowi jest serwowana akcją, która przyprawia o palpitację serca, przerażenie i adrenalinę. Zostałam zasypana emocjami, których ja sama się bałam. Zaczęłam odczuwać to samo, co bohaterowie, czułam się tak, jakbym to ja była w takiej sytuacji. Półtora roku trwał romans pomiędzy Gwen i Tajemniczym Mężczyzną, który zawrócił kobiecie w głowie do reszty, ale czy bohaterka będzie w stanie się zaangażować? Miłosne uniesienia przeplątane z uczuciem silniejszym niż oboje są w stanie sobie wyobrazić. Czy mężczyzna, który przychodzi wraz z mrokiem do Gwen będzie w stanie przejrzeć na oczy i zobaczyć to, co miał tuż pod swoim nosem?

„— A czy doświadczysz stresu pourazowego, jeśli będziesz musiała mi zrobić warzywa na parze i wyjąć z pudełka serek wiejski? — zapytał w odpowiedzi.
Uniosłam brwi.
— Naprawdę to chcesz na kolację?
— Tak — potwierdził.
— To obawiam się, że tak. Czy moje konto zakłada wydatki na psychologa?”

Gwendolyn wpada w oko trzem mężczyznom, a mianowicie swojemu Tajemniczemu Mężczyźnie, przywódcy bandy motocyklistów, a także czarującemu policjantowi z Denver. Niestety ściąga na siebie uwagę groźnych i bezwzględnych gangsterów. Kiedy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo ruszy jej z odsieczą, ale czy nie będzie już za późno, by wtargnąć w codzienne istnienie kobiety? Czy Gwen pozwoli, by w jej otoczeniu pojawił się jej wymarzony Tajemniczy Mężczyzna? Czy da mu szansę? Czy da szansę, by te uczucie, które w nich zakiełkowało będzie miało okazję przerodzić się w głębokie uczucie?

„— Dbając o nasze dzieci, czujemy się wiecznie młodzi, bez względu na to, ile te dzieci mają lat.
— W takim razie ja robię, co mogę, żeby mój ojciec się nie zestarzał”

Niebezpieczne akcje i intrygi przeradzają się w konflikty, a one w wojnę. Powiem, że byłam mocno zaintrygowana tą pozycją, a gromada mężczyzn naładowanych testosteronem, czy to grupa komandosów, policjantów, motocyklistów, nie ułatwiała skupienia się na jednym z nich, gdyż każdy był ciekawy, a już najbardziej Tajemniczy Mężczyzna i policjant Mitch Lawson. Rozpoczął się wyścig o względy kobiety, ale i o jej życie i bezpieczeństwo, które wisiało na włosku. Autorka pokazała mi świat, który nie był bezpieczny, gdy w grę wchodziło zainteresowanie groźnych ludzi, a raczej potworów, którzy nie wahali się przed niczym.


Strzelanina, porwania, czy też okup, a w tle romantyczna, gorąca miłość i ciągła walka o jedną kobietę. Autorka sprawiła swoją książką, że ta pochłonęła mnie bez reszty. Odczuwałam każdą cząstką siebie emocje, które co rusz zaskakiwały mnie i wciągały w swój wir, w swoją gamę barw. Pokochałam pióro autorki i wiem, że to pierwsze, ale i nie ostatnie spotkanie z jej książkami. Lekkie, przyjemne, a w dodatku z pazurem. Porwała mnie, a ja jej się dałam ponieść. Zabójczo seksowny mężczyzna z ciężką przeszłością i kobieta o pięknych marzeniach zarówno z niezbyt kolorową przeszłością, i bólem przepełniającą każdą najmniejszą cząstkę jej ciała. Czy obie zranione dusze mają szansę na szczęśliwe zakończenie? Piękna, mroczna, intrygująca, wciągająca, można by wymieniać dalej, ale to zależy od czytelnika, gdyż nie każdemu pasuje, podoba się to samo. Ja z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że gorąco polecam tę pozycję! Dawka humoru, niebezpieczna, a zarazem piękna historia o dwojgu bohaterach z bolesnymi ranami.




„Niepokorny mężczyzna”
Autor: Kristen Ashley
Kategoria: literatura obyczajowa/romans
Wydawnictwo: Akurat
Stron: 512
Tłumaczenie: Anna Lisowska

Powiem szczerze, że jak pierwsza część mnie wciągnęła to tak w drugiej części cyklu „Mężczyzna marzeń” nie poczułam tej chemii. Jednakże po pewnym czasie wciągnęłam się bez reszty, a magia tej historii sprawiła, że czekałam z zapartym tchem na kolejne wydarzenia. Zabójcza, intrygująca, piękna, piekielnie seksowna historia o miłości dwojga zranionych dusz. Poznałam Brocka przy pierwszym tomie, gdzie się do niego zniechęciłam i patrzyłam nań nieprzechylnym okiem. Sądziłam z początku, że to było jego kolejne zlecenie, kolejne udawanie, lecz czytając, zauważyłam pewne rzeczy, dzięki którym wiedziałam, że temu dzikiemu mężczyźnie zależało na Tessie. To wtedy zaczęłam się do niego przekonywać.


Zdania na temat drugiej części są podzielone, ale powiedzmy sobie szczerze, przy której książce nie są? Jednym się podoba, a zaś innym nie, natomiast ja należę do pierwszej grupy. Autorka ma przyjemny styl, dzięki któremu czytanie szło mi znacznie szybciej. Moja przygodą z Kristen Ashley kwitnie w najlepsze, a jej pióro stało się jednym z ulubionych. Przy tej pozycji nie skupiałam się wyłącznie na scenach erotycznych, lecz na problemach, z którymi mierzyli się bohaterowie. Demony z przeszłości wciąż powracały i przypominały o swoim istnieniu w najmniej oczekiwanym momencie. Serce ściskało mi się za każdym razem, gdy przeszłość upominała się o jednego z bohaterów, czy to był Brock, czy Tessa.

„— O ja cię — szepnął Rex. — Ona jest jak kuchenny superman.
— I to taki, co umie upiec tartę — dorzucił Joel”

Dziki, niebezpieczny, mroczny, pełen sekretów, to właśnie Brock Lucas, przed którym ostrzega Tess jej przyjaciółka Martha i inne nowo poznane kobiety. Ale czy mają one rację? Za bohaterką podąża niestety cień przeszłości, która nie chce jej pozwolić zapomnieć. Nie rozumiałam, dlaczego kobieta o tak pięknej duszy, która zawierała w sobie tyle słodyczy, spotykało tyle zła i niesprawiedliwości w postaci nękającego byłego męża, od którego nie sposób się uwolnić, gdyż próbuje odzyskać względy byłej żony.
Dwie dusze skrzywdzone przez ludzi, którzy stanęli na ich drodze. Dwa ciała i miłość, która ich połączyła. Magiczne przyciąganie, iskry, które wzniecają się podczas miłosnych uniesień, podczas jednoczenia w pięknym, intymnym spotkaniu ciał. W tańcu, który sprawia, że wyrastają skrzydła dodając tym samym niesamowitych wrażeń. Ognisty taniec, swoboda, dzikość wyrażają niezwykłe uczucie, które zakiełkowało między Tess a Brockiem. Wydawałoby się, że zostali złamani, ale nic z tych rzeczy. Przeszłość ich umocniła i dała szansę im się zejść, stanąć na wspólnej ścieżce, po której los ich połączył. Dano im możliwość na zaznanie prawdziwego szczęścia, a zarazem miłości.

„— Zawsze tak cię rozstawia po kątach? — spytał Levi, a ja ruszyłam w stronę ekspresu do kawy.
— Nie, normalnie jest słodka, ale święta coś takiego robią z ludźmi… — odparł Brock, idąc na górę”

Każdy z nas zajmuje się pracą, która jest jego powołaniem albo by pomóc innym wyjść na prostą. Jedni wykonują spokojną pracę, zaś inni zajmują się czymś niebezpiecznym, by reszta mogła czuć się bezpieczna. Brock wykonuje swoje zadania, by pokonywać problemy, zagrożenia, z którymi borykają się inni. Z jednej strony podziwiam takich ludzi, gdyż podejmują ogromne ryzyko, a z drugiej wizja takiej pracy mnie przeraża i nie sądzę, że mogłabym w niej zostać. Powieść uświadomiła mi również, że trzeba mieć dobrą, a także silną psychikę do takiego zawodu, jakim jest walka policji z przestępczością. Natomiast Tessa wykonuje spokojną pracę cukiernika, widać, że dekorowanie ciast oraz ich pieczenie jest pasją kobiety.
Czarne charaktery mieszają się z tymi dobrymi. Oczywiście znienawidziłam kilku bohaterów, a mianowicie Olivii, Damiana. To jeden jedyny duet, którego szczerze nie znoszę i wkurzałam się za każdym razem na wzmiance o nich. Rosła we mnie nie tylko nie chęć, a także złość, którą opanowywałam zamykając na momencik książkę.
Zostałam porwana przez autorkę i zbombardowana masą emocji w różnych barwach. Przeżywałam tę historię całą sobą. Kristen wywołała u mnie kaskadę łez, złamała mi serce, a także posklejała je na nowo. Nie dało się nie pokochać jej bohaterów, gdyż zarażali dobrą energią i swoją słodyczą. Powieść zmiażdżyła i porwała mnie. Uniosłam się razem do gwiazd z Tess i Brockiem. Po tej historii została ze mnie emocjonalna miazga. Nie potrafię się po niej pozbierać, a z drugiej strony jestem ciekawa trzeciego tomu cyklu „Mężczyzna marzeń”.

Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger