„Tajemniczy
mężczyzna”
Autor: Kristen Ashley
Kategoria: literatura
obyczajowa/romans
Wydawnictwo: Akurat
Stron: 544
Tłumaczenie: Anna Lisowska
Od pewnego czasu miałam tę książkę na
liście do przeczytania, aż w końcu trafiła w moje ręce. Uwielbiam taką
tematykę, gdzie przeplatają się ze sobą niebezpieczeństwa z tajemnicami,
miłosne uniesienia z zagadkami, a to w dodatku w ramionach silnych mężczyzn.
Mężczyzn, którzy wiedzą, czego chcą. Co zrobi kobieta, gdy spotka swojego
rycerza na białym koniu? Każda z płci pięknej pragnie odnaleźć miłość swojego
życia. Marzenia są piękne, a stają się jeszcze piękniejsze, gdy są spełniane.
Motylki w brzuchu, maślane spojrzenia, czułe gesty, bezpieczny kokon ramion,
czy mają szansę istnienia w świecie pełnym niebezpieczeństw i zagrożeń? Czy
miłość jest w stanie przetrwać w tak mrocznym otoczeniu?
„—
Gdy zamknę oczy, wciąż widzę cię taką roześmianą — szepnął”
Muszę przyznać, że dawka humoru nie
opuszczała mnie przez całą książkę. Najbardziej ubawiła mnie Gwen, główna bohaterka,
której zaćmienie umysłu niekiedy doprowadziło mnie do śmiechu. Śmiałam się, ale
i płakałam. Od razu ją polubiłam, bo zauważyłam w niej siebie, osobę, która
zbyt często buja w obłokach, gdyż świat fantazji jest o niebo lepszy od szarej
rzeczywistości. Różniło nas jedno, a mianowicie to, że jej marzenie się
spełniło, nie było już fikcją, a realnością. Co się stanie, gdy uczucie zaczyna
kiełkować pomiędzy obojgiem ludzi? Niektórzy wypierają to, zaś inni chronią się
przed miłością.
„—
Tacy mieliśmy być, takich nas chciałaś, Gwen”
W tej pozycji wiele się dzieje, a i
czytelnikowi jest serwowana akcją, która przyprawia o palpitację serca,
przerażenie i adrenalinę. Zostałam zasypana emocjami, których ja sama się
bałam. Zaczęłam odczuwać to samo, co bohaterowie, czułam się tak, jakbym to ja
była w takiej sytuacji. Półtora roku trwał romans pomiędzy Gwen i Tajemniczym
Mężczyzną, który zawrócił kobiecie w głowie do reszty, ale czy bohaterka będzie
w stanie się zaangażować? Miłosne uniesienia przeplątane z uczuciem silniejszym
niż oboje są w stanie sobie wyobrazić. Czy mężczyzna, który przychodzi wraz z
mrokiem do Gwen będzie w stanie przejrzeć na oczy i zobaczyć to, co miał tuż
pod swoim nosem?
„—
A czy doświadczysz stresu pourazowego, jeśli będziesz musiała mi zrobić warzywa
na parze i wyjąć z pudełka serek wiejski? — zapytał w odpowiedzi.
Uniosłam
brwi.
—
Naprawdę to chcesz na kolację?
—
Tak — potwierdził.
—
To obawiam się, że tak. Czy moje konto zakłada wydatki na psychologa?”
Gwendolyn wpada w oko trzem
mężczyznom, a mianowicie swojemu Tajemniczemu Mężczyźnie, przywódcy bandy
motocyklistów, a także czarującemu policjantowi z Denver. Niestety ściąga na
siebie uwagę groźnych i bezwzględnych gangsterów. Kiedy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo
ruszy jej z odsieczą, ale czy nie będzie już za późno, by wtargnąć w codzienne
istnienie kobiety? Czy Gwen pozwoli, by w jej otoczeniu pojawił się jej
wymarzony Tajemniczy Mężczyzna? Czy da mu szansę? Czy da szansę, by te uczucie,
które w nich zakiełkowało będzie miało okazję przerodzić się w głębokie
uczucie?
„—
Dbając o nasze dzieci, czujemy się wiecznie młodzi, bez względu na to, ile te
dzieci mają lat.
—
W takim razie ja robię, co mogę, żeby mój ojciec się nie zestarzał”
Niebezpieczne akcje i intrygi
przeradzają się w konflikty, a one w wojnę. Powiem, że byłam mocno
zaintrygowana tą pozycją, a gromada mężczyzn naładowanych testosteronem, czy to
grupa komandosów, policjantów, motocyklistów, nie ułatwiała skupienia się na
jednym z nich, gdyż każdy był ciekawy, a już najbardziej Tajemniczy Mężczyzna i
policjant Mitch Lawson. Rozpoczął się wyścig o względy kobiety, ale i o jej
życie i bezpieczeństwo, które wisiało na włosku. Autorka pokazała mi świat,
który nie był bezpieczny, gdy w grę wchodziło zainteresowanie groźnych ludzi, a
raczej potworów, którzy nie wahali się przed niczym.
Strzelanina, porwania, czy też okup, a
w tle romantyczna, gorąca miłość i ciągła walka o jedną kobietę. Autorka sprawiła
swoją książką, że ta pochłonęła mnie bez reszty. Odczuwałam każdą cząstką
siebie emocje, które co rusz zaskakiwały mnie i wciągały w swój wir, w swoją
gamę barw. Pokochałam pióro autorki i wiem, że to pierwsze, ale i nie ostatnie
spotkanie z jej książkami. Lekkie, przyjemne, a w dodatku z pazurem. Porwała
mnie, a ja jej się dałam ponieść. Zabójczo seksowny mężczyzna z ciężką
przeszłością i kobieta o pięknych marzeniach zarówno z niezbyt kolorową
przeszłością, i bólem przepełniającą każdą najmniejszą cząstkę jej ciała. Czy
obie zranione dusze mają szansę na szczęśliwe zakończenie? Piękna, mroczna,
intrygująca, wciągająca, można by wymieniać dalej, ale to zależy od czytelnika,
gdyż nie każdemu pasuje, podoba się to samo. Ja z mojej strony mogę powiedzieć
tylko tyle, że gorąco polecam tę pozycję! Dawka humoru, niebezpieczna, a
zarazem piękna historia o dwojgu bohaterach z bolesnymi ranami.
„Niepokorny
mężczyzna”
Autor: Kristen Ashley
Kategoria: literatura
obyczajowa/romans
Wydawnictwo: Akurat
Stron: 512
Tłumaczenie: Anna Lisowska
Powiem szczerze, że jak pierwsza część
mnie wciągnęła to tak w drugiej części cyklu „Mężczyzna marzeń” nie poczułam
tej chemii. Jednakże po pewnym czasie wciągnęłam się bez reszty, a magia tej
historii sprawiła, że czekałam z zapartym tchem na kolejne wydarzenia. Zabójcza,
intrygująca, piękna, piekielnie seksowna historia o miłości dwojga zranionych
dusz. Poznałam Brocka przy pierwszym tomie, gdzie się do niego zniechęciłam i
patrzyłam nań nieprzechylnym okiem. Sądziłam z początku, że to było jego
kolejne zlecenie, kolejne udawanie, lecz czytając, zauważyłam pewne rzeczy,
dzięki którym wiedziałam, że temu dzikiemu mężczyźnie zależało na Tessie. To
wtedy zaczęłam się do niego przekonywać.
Zdania na temat drugiej części są
podzielone, ale powiedzmy sobie szczerze, przy której książce nie są? Jednym
się podoba, a zaś innym nie, natomiast ja należę do pierwszej grupy. Autorka ma
przyjemny styl, dzięki któremu czytanie szło mi znacznie szybciej. Moja
przygodą z Kristen Ashley kwitnie w najlepsze, a jej pióro stało się jednym z
ulubionych. Przy tej pozycji nie skupiałam się wyłącznie na scenach
erotycznych, lecz na problemach, z którymi mierzyli się bohaterowie. Demony z
przeszłości wciąż powracały i przypominały o swoim istnieniu w najmniej
oczekiwanym momencie. Serce ściskało mi się za każdym razem, gdy przeszłość
upominała się o jednego z bohaterów, czy to był Brock, czy Tessa.
„—
O ja cię — szepnął Rex. — Ona jest jak kuchenny superman.
—
I to taki, co umie upiec tartę — dorzucił Joel”
Dziki, niebezpieczny, mroczny, pełen
sekretów, to właśnie Brock Lucas, przed którym ostrzega Tess jej przyjaciółka
Martha i inne nowo poznane kobiety. Ale czy mają one rację? Za bohaterką podąża
niestety cień przeszłości, która nie chce jej pozwolić zapomnieć. Nie
rozumiałam, dlaczego kobieta o tak pięknej duszy, która zawierała w sobie tyle
słodyczy, spotykało tyle zła i niesprawiedliwości w postaci nękającego byłego
męża, od którego nie sposób się uwolnić, gdyż próbuje odzyskać względy byłej
żony.
Dwie dusze skrzywdzone przez ludzi,
którzy stanęli na ich drodze. Dwa ciała i miłość, która ich połączyła. Magiczne
przyciąganie, iskry, które wzniecają się podczas miłosnych uniesień, podczas jednoczenia
w pięknym, intymnym spotkaniu ciał. W tańcu, który sprawia, że wyrastają
skrzydła dodając tym samym niesamowitych wrażeń. Ognisty taniec, swoboda,
dzikość wyrażają niezwykłe uczucie, które zakiełkowało między Tess a Brockiem.
Wydawałoby się, że zostali złamani, ale nic z tych rzeczy. Przeszłość ich
umocniła i dała szansę im się zejść, stanąć na wspólnej ścieżce, po której los
ich połączył. Dano im możliwość na zaznanie prawdziwego szczęścia, a zarazem
miłości.
„—
Zawsze tak cię rozstawia po kątach? — spytał Levi, a ja ruszyłam w stronę
ekspresu do kawy.
—
Nie, normalnie jest słodka, ale święta coś takiego robią z ludźmi… — odparł
Brock, idąc na górę”
Każdy z nas zajmuje się pracą, która
jest jego powołaniem albo by pomóc innym wyjść na prostą. Jedni wykonują
spokojną pracę, zaś inni zajmują się czymś niebezpiecznym, by reszta mogła czuć
się bezpieczna. Brock wykonuje swoje zadania, by pokonywać problemy,
zagrożenia, z którymi borykają się inni. Z jednej strony podziwiam takich
ludzi, gdyż podejmują ogromne ryzyko, a z drugiej wizja takiej pracy mnie
przeraża i nie sądzę, że mogłabym w niej zostać. Powieść uświadomiła mi również,
że trzeba mieć dobrą, a także silną psychikę do takiego zawodu, jakim jest
walka policji z przestępczością. Natomiast Tessa wykonuje spokojną pracę
cukiernika, widać, że dekorowanie ciast oraz ich pieczenie jest pasją kobiety.
Czarne charaktery mieszają się z tymi
dobrymi. Oczywiście znienawidziłam kilku bohaterów, a mianowicie Olivii,
Damiana. To jeden jedyny duet, którego szczerze nie znoszę i wkurzałam się za
każdym razem na wzmiance o nich. Rosła we mnie nie tylko nie chęć, a także złość, którą opanowywałam zamykając na momencik książkę.
Zostałam porwana przez autorkę i
zbombardowana masą emocji w różnych barwach. Przeżywałam tę historię całą sobą.
Kristen wywołała u mnie kaskadę łez, złamała mi serce, a także posklejała je na
nowo. Nie dało się nie pokochać jej bohaterów, gdyż zarażali dobrą energią i
swoją słodyczą. Powieść zmiażdżyła i porwała mnie. Uniosłam się razem do gwiazd
z Tess i Brockiem. Po tej historii została ze mnie emocjonalna miazga. Nie
potrafię się po niej pozbierać, a z drugiej strony jestem ciekawa trzeciego
tomu cyklu „Mężczyzna marzeń”.
Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz