lutego 13, 2019

Przedpremierowa polecajka. Mrok, gorący romans i piętrzące się tajemnice, czyli "Run Away"


„Run Away”
Autor: Weronika Dobrzyniecka
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 550

Co w stanie jest zrobić człowiek, by obronić swoje marzenia, swoją codzienność? Do czego doprowadzona jest istota ludzka, gdy w grę wchodzi stawka o jej przetrwanie? Etinet w krótkim czasie musi się nauczyć nowego życia. Życia, które na każdym kroku stawia przed nią co rusz nowe niebezpieczeństwo. Umiejętności, które dotychczas nabyła w szkole nie przydadzą się jej tak bardzo jak sztuka przetrwania, której musiała się nauczyć. Ocalić swoje istnienie, czy dać zabić siebie i marzenia? A co zrobić z przeszłością, która chcąc nie chcąc podąża za Etinet jak cień? Nie da się jej w żaden sposób zagłuszyć, gdyż przypomina o sobie co jakiś czas. Zdaje się, że jest jeszcze mroczniejsza, niż była.

„— Mówiłaś, że nie wypada całować się na pierwszej randce, ale czy to, że jesteśmy prawie przed ślubem, nie zmienia postaci rzeczy? — szepnął mi do ucha, subtelnie zahaczając o nie ustami i pieszcząc moją szyję swoim ciepłym, miętowym oddechem”

Weronika stworzyła świat tak mroczny, który sprawił, że odczuwałam zarówno przerażenie jak i ekscytację. Nie sądziłam, że zostanę tak miło zaskoczona podczas czytania tej lekturki. Powiedzieć, że mnie wciągnęła to za mało. Ona mnie całkowicie pochłonęła, a na końcu nie zostawiła nic prócz pragnienia następnej części. Muszę przyznać, że „Run Away” wykończyła mnie swoją emocjonalnością. Zostałam zbombardowana tyloma uczuciami, że nie potrafiłam się pozbierać po tej książce, pozostawiła po sobie miazgę, papkę. Autorce udało się poruszyć we mnie wiele uczuć. Od strachu po radość, od łez do śmiechu. To ważne, by autor/autorka potrafiła wywołać u swego czytelnika każdy rodzaj uczuć, emocji.


Weronika Dobrzyniecka pokazała mi świat, który stworzyła oczami bohaterki, co dało mi szansę poznania jej bliżej, a także polubienia jej. Czytelnik ma okazję zobaczyć fragment dawnego życia oraz przemianę kobiety. Doznała olśnienia w pewnym momencie i postanowiła zmienić swoje dotychczasowe życie, co wyszło jej na dobre i pomogło nie skończyć jej z uzależnieniem, czy w innym bagnie, w którym dawniej była zagłębiona po uszy. Powiem szczerze, że tak samo jak główna bohaterka kocham szybkie samochody, motory, a na ich widok przechodzą mnie ciarki. Przyjaciółka bohaterki rozbroiła mnie nie raz. Mowa oczywiście o Vanessie, która swoimi tekstami rozśmieszała i doprowadzała do łez. Nie dało się nie zobaczyć jej wielkiego serca, którym obdarzała Etinet.

„— Idź do diabła — warknął.
— To diabeł przyjdzie do mnie. Akurat rano wyjechał coś załatwić”

Lepiej poznałam także blondwłosego przystojniaka, do którego początkowo byłam sceptycznie nastawiona. Muszę przyznać, że mrok, który chował w swoim sercu przeraził mnie. Nie sądziłam, że mógł nosić w sobie tyle bólu i cierpienia. Podczas podróży z Etinet postać Austina nie przestawała mnie intrygować. Za wszelką cenę chciałam tak jak Etinet poznać jego sekrety, mrok, tajemnice, które skrywał. Nie zauważyłam, kiedy i mnie pochłonął mrok mężczyzny. Zdawało mi się, że stałam się powiernikiem jego sekretów. Czułam się tak, jakby to były moje tajemnice. Oprócz Austina w książce znalazło się jeszcze trzech innych bohaterów, których także polubiłam, a mianowicie Louis, Maxwell i Castiel. Od razu dało się zauważyć specjalną więź, którą łączyła czwórkę przyjaciół.

„Nie zawsze zło jest do końca złem”

„Run Away” to jedna z tych książek, od których nie da się uwolnić po przeczytaniu, gdyż nadal się jest w tym świecie. W świecie niebezpieczeństw, morderstw oraz walki o przetrwanie i marzenia. Nie da się też zapomnieć o dawce humoru, która jest nieodłącznym i obowiązkowym elementem tejże książki. Czytając tę powieść nie czułam się tak, jakby to był debiut autorki, a jej kolejna książka. Mrok, który mnie ogarnął, sprawił, że otworzyłam oczy na wartości, które starał się przekazać. Przygoda z tymi bohaterami była piękna, przepełniona bólem, strachem, pożądaniem, wylanymi łzami. Mam nadzieję, że będzie druga część, która skończy się po mojemu (śmiech)! Nie zgadzam się z takim zakończeniem! Z niecierpliwością będę jej wyczekiwać, gdyż tak nie może się to skończyć! Szczerze nienawidzę ojca bohaterki i jego decyzji.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.



Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.

Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.



1 komentarz:

  1. Hej!
    Nawet nie masz pojęcia, jak szeroko uśmiecham się do ekranu po przeczytaniu Twojego wpisu. Jest mi niesamowicie miło i ogromnie się cieszę, że moja książka Ci się spodobała.
    Pozdrawiam Cię ciepło,
    Weronika Dobrzyniecka.

    Ps Jeśli chodzi o drugą część, leży już w mojej szufladzie, mam nadzieję, że uda mi się ją wydać :)

    OdpowiedzUsuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger