„Skradzione
laleczki”
Autorzy: Ker Dukey & K. Webster
Kategoria: thriller psychologiczny,
sensacja
Wydawnictwo: NieZwykłe
Stron: 262
Tłumaczenie: Dorota Lachowicz
Ostatnio chyba trafiam na same dobre
książki, które wstrząsają mną niczym grom z jasnego nieba. Najpierw
„Immortaliści”, potem „Przerwane milczenie”, by na koniec miesiąca zaskoczyły
mnie „Skradzione laleczki”. Od początku byłam skora kupić tę książkę, ale
odkładałam ją, aż wreszcie oba tomy wpadły mi w rączki podczas urodzin we
wrześniu. Szybko zabrałam się za pierwszą część serii Laleczki i choć jestem
przerażona po zakończeniu, już zabieram się za „Zaginione laleczki”. Jeśli
jesteście fanami mroczniejszych, seksownych klimatów; klimatów thrillerów
psychologicznych połączonych z romansem, to coś dla Was.
Historia w książce opowiada o dwóch
siostrach, które pewnego dnia na pchlim targu zostają uprowadzone przez
przystojnego, niebezpiecznego, niespełna rozumu mężczyznę sprzedającego lalki.
Od tej pory Jade oraz jej młodsza siostra „zamieszkują” w domu brutalnego
oprawcy, który przez lata sprawia im ogromną krzywdę. Nie tylko fizyczną, ale
przede wszystkim psychiczną. Ten maniak lalek ze zrytą banią w ogóle nie czuje
się winny, a gdy starsza z dziewczyn, jego ulubiona, niegrzeczna laleczka
ucieka, ten postanawia kiedyś i tak ją dopaść. Jade po traumatycznych
przeżyciach nie próbuje ułożyć sobie lepszego życia. Ona ciągle ma w zamiarze
uratować swoją ukochaną siostrę z rąk Benjamina. Poświęca się karierze pani
detektyw, angażując się w każdą sprawę zaginionych dziewcząt, które mogą mieć
powiązanie z Bennym. Niestety mężczyzna nie daje spokoju, pojawiając się ze swą
mroczną, tajemniczą grą po wielu latach od ucieczki Jade z jego domu. Kobieta
wyczuwa w tym szansę na odnalezienie Macy, dlatego podejmuje się zagrania w
karty, które kładzie, i od początku kładł, Benny.
„Potwory
kryją się wszędzie, mawiał tata, nie tylko w ciemnościach”
Przy czytaniu „Skradzionych laleczek”
musiałam robić sobie długie przerwy. Lubię mocne książki, ale czasami przerasta
mnie ich tematyka albo brutalne opisy, jak było w przypadku tej powieści. Jest
to bardzo dobra, świetnie napisana lektura. Choć porusza w sobie trudne wątki,
a niektóre sceny mogą przyprawić o zmrożenie krwi, warto zapoznać się z
treścią. Bohaterowie są tak rozbudowani, tak uwydatnieni, że widać ich zarówno
pozytywne cechy, jak i te negatywne. Nie są idealizowani. Oni są żywi,
prawdziwi, tacy… rzeczywiści. Najbardziej widać to po głównej postaci: Jade.
To, jak pracuje jej umysł, jak (proszę wybaczyć słownictwo!) popieprzony bywa
jej rozum, jak myśli krążą po przeszłości i wspomnieniach. Właśnie to wszystko,
co siedzi głęboko w bohaterce, bywa najbardziej bolesne dla czytelnika. Nie ma
opcji, że ktoś nie poczuje tego smutku, tego cierpienia i przerażenia. To niemożliwe
przy opisach, które zostają nam zaserwowane w książce. Zresztą Jade to nie
jedyna bohaterka, która zrobiła na mnie spore wrażenie. Bywam tak samo
psychiczna jak niektóre osobniki ze „Skradzionych laleczek”, dlatego nikt nie
powinien być zdziwiony, że zainteresowałam się Benjaminem, fanatykiem laleczek,
wstrętnym, brutalnym oprawcą sióstr Phillips. To postać tak dobrze złożona
psychologicznie, iż wbiło mnie w fotel. Benny to totalny świr jakich wiele na
świecie, który spełnia swoje chore fantazje, będąc jednocześnie obojętnym na
całą krzywdę. Brutal z krwi i kości, owiany nutką grozy, tajemniczości i
popieprzenia na milion sposobów.
„Choć
minęło już tyle lat, potworna przeszłość wciąż nie daje mi spokoju. […] Czy to
znak? Czy on powrócił? Może to on kazał kobiecie upuścić lalkę? Jest tutaj?
Obserwuje mnie?”
„Skradzione laleczki” nie są dla
każdego czytelnika, co podkreślają autorki już na wstępie. Książka porusza
takie tematy jak obsesję, gwałt, wykorzystywanie dzieci, maniakalność, może
nawet nutkę szaleństwa. Pomimo mrocznego klimatu, powieść zawiera w sobie te
elementy, które pozwalają na chwilę odpocząć od brutalności. Erotyka i romans
nie wylewają się niczym lawa z wulkanu, co jest ogromnym plusem tej historii.
Na pewno interesujący punkt lektury to także sposób prowadzenia narracji.
Spójne łączenie w sobie zarówno wydarzeń z przeszłości, jak i tych, które
dzieją się parę lat po traumatycznych przeżyciach w domu Benny’ego.
Po skończonym czytaniu i tym perfidnym
zakończeniu wbijającym w fotel i sprawiającym, że moje zęby (w sensie
metaforycznym) znalazły się na podłodze, przeszedł mnie dreszcz niepokoju. Przy
zgaszonym świetle zdałam sobie sprawę, jak wiele niebezpieczeństw czyha na nas
każdego dnia. My, pędzący ludzie, często nie zwracamy na to szczególnej uwagi.
Zastanawiamy się dopiero, gdy znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia, w
sytuacji, która zmusi nas do szybkiego myślenia, jak uchronić własne cztery
litery. Gdzieś w głowie nadal prześladuje mnie Benny, jego chora obsesja, jego
tajemnice i mrok, który wiąże się z tą książką, a to dopiero początek, bo już
biorę się za drugą część. Nie jestem pewna czy przeżyję kolejne spotkanie z
bohaterami oraz historią spowitą brutalnością, lecz to zbyt dobre historie, by
mogły jedynie leżeć i kurzyć się na półce.
Pamiętajcie, zło i potwory będą czyhać
wszędzie, nie tylko w ciemnościach, jak mawiał ojciec Jade i Macy!
Do poczytania,
Przerażona Arystokratka A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz