„Zakazane
życzenie”
Autor: Jessica Khoury
Kategoria: fantastyka
Wydawnictwo: SQN
Stron: 352
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Dżinny, stara, niegdyś uwielbiana
baśń, piękne, bezkresne pustynne krajobrazy i zakazane życzenie, które owiewa
parę głównych bohaterów niczym piasek, ciskany prosto w twarz. Wspomniana
książka to interesująca lektura, kusząca ładną szatą graficzną, nawiązaniem do baśni
tysiąca i jednej nocy. Jeśli mowa o dżinnach, to nie licząc bajki o Aladynie,
nie miałam z nimi żadnej styczności w literaturze. Chodziła za mną
„Buntowniczka z pustyni”, natomiast w pierwszej kolejności sięgnęłam po
„Zakazane życzenie”. Baśniowa, tajemnicza przygoda, niebezpieczeństwo tkwiące
tuż za plecami, i miłość, tak zakazana niczym owiane zagadką życzenie.
„Nie
można wybrać swojego losu, ale można wybrać, kim staniemy się za jego sprawą”
Historia opisana w książce przedstawia
losy dwójki całkiem odmiennych postaci, związanych ze sobą jedynie lampą,
życzeniami oraz pierścieniem, który doprowadził Aladyna do tajemniczego,
starego, nieużywanego naczynia w ruinach dawnego pałacu. Młody złodziej od tej
chwili zostaje panem jednego z najpotężniejszych dżinnów. Piękna Zahra
przyodziewa się wyglądem w niegdyś najlepszą przyjaciółkę Roszanę, niesamowitą
władczynię, która zginęła z rąk samej Zahry. Mężczyzna i dżinn właściwie
powinni mieć ze sobą wspólnego jedynie biznes w postaci trzech życzeń, jednak
ich relacja znacznie różni się od pozostałych. Jest zawiła, skomplikowana,
oparta na wzajemnej sympatii, której próbuje wyrzec się Zahra. Kobieta choć
kierowana czysto egoistycznymi pobudkami, sprowadza na Aladyna sporo kłopotów i
nieszczęść, a zarazem wybudza z niego silne uczucia. Ich historia ma naprawdę
sporo wątków. Pojawia się tajemnicza przeszłość dżinna z lampy, niewiadoma
sprawa łącząca Zahrę z królową Roszaną oraz jej potomkinią Kaspidą, bunty
przeciwko tej potężnej rasie, zemsta Aladyna na wielkim wezyrze za mordy z
dawnych lat. Ten lekki misz-masz wątków sprawiał, że niejednokrotnie już sama
nie wiedziałam, co jest motywem przewodnim w tej książce. Czy walka ludzi z
dżinnami, czy może księżniczka Kaspida, Aladyn i miłość rodząca się pomiędzy
bohaterami, a może coś całkiem innego? Choć klimat powieści był iście bajkowy,
nie sprawił, bym zakochała się w „Zakazanym życzeniu” po uszy.
„Miłość
nigdy nie jest zła. I tak, jak powiedziałaś, nie jest wyborem. Ona po prostu
się wydarza, a my jesteśmy wobec niej bezradni”
W książce na pewno bardzo podobał mi
się styl autorki. Od samego początku czytelnik ma do czynienia z mnóstwem
epitetów, metafor, a także poetyckich opisów krajobrazu czy uczuć bohaterów. W
ten sposób „Zakazane życzenie” zarobiło sobie ogromnego plusa za naprawdę
wyjątkowy klimat baśni, jednak co do fabuły mam parę zastrzeżeń, które ciężko
mi zebrać i je spisać w postaci opinii. Nie była to zła książka, wierzcie, ale
czegoś w niej zabrakło. Pomimo swej poetyckiej, baśniowej atmosfery, barwnych,
rozbudowanych opisów oraz charakterystycznych bohaterach, „Zakazane życzenie”
nie spełniło moich oczekiwań. Liczyłam chyba na coś więcej albo nieco mniej. Ta
sprzeczność wynika z niepotrzebnych przedłużań niektórych scen, przez które
chciało się wertować strony, nawet ich nie czytając. Historia sama w sobie na
pewno była magiczna, prowadzona w interesujący (nie zawsze!) sposób, akcja nie
pędziła jak rozpędzony pociąg, wszystko działo się po kolei, zgodnie ze swoim
własnym planem. Podobało mi się także to, że wątek romantyczny nie był tak
mocno wyeksponowany i nie należał do głównych przemyśleń naszej ciekawej
bohaterki: Zahry. Nie rozpływała się nad cudownością Aladyna, nie śniła o nim
każdej nocy, nie śliniła się na widok jego nagości; była zdystansowaną, lecz
mimo wszystko uczuciową, pełną dobra kobietą-dżinnem. Magia o wiele bardziej
przyćmiewała romantyczność, której swoją drogą również nie zabrakło, ale nie
było jej na tyle dużo, bym chciała puścić pawia z tęczy i brokatu.
„Nie
ma co udawać, że jestem inna, niż jestem. Czas ruszyć naprzód. Czas odzyskać
wolność”
Zahra to wyjątkowa, ciekawa bohaterka,
którą ogromnie polubiłam i zapragnęłam, by stała się i moją przyjaciółką. Nie
tylko dawnej Roszany i Aladyna, lecz i moją. Mimo że wciąż zarzeka się,
twierdząc, jakim to potworem jest, widać w niej ukryte dobro, empatię oraz
mnóstwo innych pozytywnych uczuć. Choć wiele z postaci mogłoby się zaśmiać,
wykrzykując, że to tylko dżinn, że zwodzi, manipuluje i nie przynosi nic
pożytecznego oprócz kłopotów, ja widzę z Zahrze więcej człowieczeństwa niż w
niejednym człowieku. Gdyby nie ta bohaterka, ta książka nie byłaby dobrą
pozycją. To właśnie dżinn wniósł tam pełną dawkę emocji, magii, a także
miłości. To dżinn pokazał, jak ważne są uczucia i jak bywają zgubne, to ten
rzekomy „potwór”, sprawił, że szeroko się uśmiechałam, gdy rzucała żartami,
ironizowała czy przechytrzała samych władców.
Choć w „Zakazanym życzeniu” zabrakło
mi czegoś, czego nie potrafię zdefiniować, nie skazuję tej książki na straty.
Była miłą lekturą, chwilowym oderwaniem się od codzienności, magicznym,
baśniowym przeżyciem. Tajemnicza, przepełniona emocjami pozycja z umiejętnie
wykreowanymi postaciami, całkiem przyjemną, lecz dla mnie zbyt zawiłą fabułą.
Wielowątkowość czasami nieco mnie przygniata, jak było właśnie w tym przypadku,
lecz pomijając wady tej książki, oceniam ją powyżej pięciu w skali do
dziesięciu. Nie zapominajcie, jak zobaczycie lampę, lepiej jej nie zabierajcie.
Nigdy nie wiadomo, jaki dżinn z niej wyskoczy ;)
Do poczytania,
Arystokratka A. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz