Kwiecień
to szalony miesiąc. Zarówno pod względem pogody, tak i życia prywatnego. W tym
dość kontrowersyjnym miesiącu, kontrowersyjnym z uwagi na polityczny aspekt,
możemy pochwalić się kilkoma naprawdę dobrymi książkami, które przeczytałyśmy.
Z uwagi na moją (Arystokratka A.) maturę, nie miałam możliwości regularnego
czytania, a i teraz, w maju, naukowe tempo narzucone przeze mnie samą, jest tak
straszne, że czytanie zeszło na drugi plan. Z ogłoszeń parafialnych musimy też
zaznaczyć, że od 22 maja nasza aktywność na Instagramie, gdzie pracujemy na
pełnych obrotach, nieco zaniknie, a recenzji nie będzie tak dużo jak
dotychczas. Dlaczego? A dlatego, że wyjeżdżamy na 3 długie miesiące do Frankfurtu.
Chętnie podzielimy się relacją z tej wyprawy na Instagramie albo i nawet tutaj,
opowiemy co nieco, zdradzimy pikantne smaczki, jednak kiedy nas tu nie będzie,
to znaczy, że Arystokratki ciężko pracują na swoje nowe jedwabne rękawiczki czy
willę z basenem. Mimo to oto nasze podsumowanie ubiegłego miesiąca!
„Czerń
i purpura” Wojciech Dutka -> recenzja znajduje się tutaj.
Wyjątkowa.
Mocna. Pouczająca. Niesamowita. To absurdalne przymiotniki, zważywszy na temat
książki, lecz jedyne możliwe, gdyż „Czerń i purpura” zachwyca, wylewa z
czytelnika morze łez, pozbawia tchu, podrzuca mnóstwo refleksji. Do teraz, na
samo wspomnienie powieści, ogarnia mnie ten dziwny stan, kiedy zamykam się w
sobie, w swoim małym czytelniczym świecie. Książka definitywnie stała się moim
ulubieńcem nie tylko miesiąca, ale i roku (jak na razie). Postawiła poprzeczkę
bardzo, bardzo wysoko.
„Jego
banan” Penelope Bloom -> recenzja Arystokratki J.
Znajduje się tutaj.
Po
brutalnej lekturze z czasów Holocaustu potrzebowałam się rozluźnić, dlatego
moja pierwsza myśl to „zabawny romans”. Tak więc Penelope Bloom zapewniła mi
to, co było potrzebne po wizycie w okrutnym świecie obozu. Mnóstwo humoru,
niezobowiązująca, niewymagająca główkowania książka, pełna rozrywki i fajnych
bohaterów. Jak najbardziej na plus jako powieść, powiedziałabym, zapewniająca
fun i rozrywkę.
„Bez
szans” Mia Sheridan
Nie
za bardzo mogę mówić o tej książce, a dlatego, że jest ona przeznaczona dopiero
na ten miesiąc lub czerwiec. Razem z Julią wyjeżdżamy na trzy długie miesiące,
więc musimy wam coś pozostawić w zapasie. Ja na pewno zostawię wspaniałą Mię
Sheridan i kolejną jej książkę z dobytku czyli „Bez szans”, które sprawiło, że
przeczytałam je z kilka godzin i wciąż zakochuję się w piórze autorki od nowa.
„Policjanci.
Bez munduru” Katarzyna Puzyńska -> opinia o tej
i o poprzedniej książce z tego cyklu znajdziecie tutaj.
Już
miesiąc temu wspominałam o tej powieści, na początku kwietnia dokończyłam ją w
pełni i oczywiście nadal podtrzymuję zdanie, które wyraziłam w opinii. Ten
reportaż naprawdę mi się podobał, chociaż rzadko je czytam. Mnóstwo humoru,
mnóstwo ważnych, interesujących informacji oraz faktów.
„Faking
It”
K. Bromberg
Czyli
angielska powieść na moim horyzoncie. Pierwszy raz wzięłam się za książkę w
innym języku niż polski, i poszło mi całkiem dobrze, jednak znów nie mogę za
dużo opowiedzieć i podsumować tej powieści, gdyż przygotowałam ją na późniejszy
maj/początek czerwca. Mimo wszystko mogę zaznaczyć, że „Faking It” zostanie
wydane w Polsce jako „Ściema” nakładem Wydawnictwa Editio Red. ;)
„Dearest
Clementine” Lex Martin
Ta
sama sytuacja co z „Bez szans” czy „Faking It”. Niestety, powieść to też mały
smaczek na późniejszy termin, jednak już teraz mogę śmiało powiedzieć, że
książka bardzo mi się podobała, czytałam ją w mgnieniu oka, a bohaterkę
uwielbiam z całego serca. Niesamowita kobieta, wyjątkowa historia, wyjątkowi
bohaterowie.
„Plan Huberta” Ewelina Kluss & Marta Prokopek-Pyśk -> recenzja książki znajduje się tutaj.
„Plan Huberta” Ewelina Kluss & Marta Prokopek-Pyśk -> recenzja książki znajduje się tutaj.
Interesująca pozycja dla wszystkich fanów dobrej literatury obyczajowej. Powieść ogromnie zaplusowała u mnie łamaniem schematów, wielowątkowością i motywem tajemnicy, która zostaje poprowadzona naprawdę znakomicie i godnie pochwalenia. Autorki spisały się na medal, tworząc tę historię. Jest gorąco, jest tajemniczo, jest świetnie. Warto czekać na premierę! (20 maja)
„Niebanalna Majorka” Ewa Sawicka -> recenzja książki znajduje się tutaj.
Nie wiecie, gdzie obrać kurs na zbliżające się wakacje? Toż to mam fantastyczną propozycję. Tak, Majorka! Dlaczego? O tym trzeba przeczytać, by dowiedzieć się, jak fantastyczne jest to miejsce. Pani Ewa w zaskakująco lekki, interesujący i przyjemny sposób opisuje Majorkę, dodaje ciekawe fakty, które spodobają się każdemu podróżnikowi.
Podsumowanie kwietnia
według Arystokratki J.:
„Przebudzeni”
Colleen
Houck
Świetnie
napisana książka, gdzie wydarzenia odgrywają się głównie w moim ukochanym
kraju, a mianowicie w Egipcie. Ta książka to dla mnie zaskoczenie, zachwyt
pomieszany z miłością do niej. Cudowna przygoda, adrenalina i oczywiście nie
zabrakło w niej także wybornych, a wręcz królewskich współtowarzyszy wędrówki.
Miłość, zagrożenie, wrogowie, Egipt, bogowie, wiara i czas, który nieubłaganie
deptał im po piętach. To moja ukochana seria tej autorki! Gorąco polecam!
„Wichrowe
Wzgórza” Emily Jane Brontë
Pierwszy
klasyk literatury angielskiej, który mnie zachwycił i rozkochał w sobie. Nie
sądziłam, że ta książka sprawi u mnie kalejdoskop uczuć, a jednak zostałam mile
zaskoczona. Bohaterowie nie raz sprawili, że sama zastanawiałam się nad wieloma
kwestiami, a mianowicie nad istotą miłości, która gra tam główną rolę. Można
powiedzieć, że jest to najbardziej pożądane uczucie świata, ale też przynosi
zgubę. Przynosi ze sobą również zgorzknienie, z którym trudno jest sobie
poradzić. Moja przygoda z klasykami dopiero się rozpoczęła, a ja już planuje
czytać kolejne!
„W
objęciach samotności” Domika -> recenzję znajdziecie tutaj.
Książka
pełna bólu, cierpienia, ale nie myślcie sobie, że nie ma tam promyczka nadziei,
czy miłości. W świecie bohaterki zaistniała obojętność, która zmroziła mi krew
w żyłach. Różne historie następowały po sobie, a czytelnik poznawał bohaterkę,
dowiadywał się o jej życiu, o jej sekretach, po prostu o niej. Podobało mi się
to, że autorka wplatała w rozdziałach kilka słów do swojego odbiorcy. Mądra,
piękna historia, która łamie serce. Czy człowiek jest na tyle silny, by móc
uleczyć swoje rany, przeszłość? Ile potrzeba nakładu energii i silnej woli, by
to zrobić?
„Śmiały
podryw” Scarlett Cole -> recenzję znajdziecie tutaj.
Pierwsza
książka tej autorki zachęciła mnie do poznania poprzednich części. Pixie
zafascynowała mnie swoją historią, a także sprawiła ból swoimi wyznaniami. Nie
raz nie dwa miałam łzy w oczach. Nie mogłam uwierzyć jak można tak bardzo
skrzywdzić drugiego człowieka. Dred staje się mężczyzną Pixie. Miłosne
uniesienia, ale i upadki sprawiły, że ta para stała się jeszcze bardziej zżyta
ze sobą i mocniejsza. Gorąco polecam!
„Złączeni honorem” Cora Reilly -> recenzję znajdziecie tutaj.
Przez
pewien czas miałam ochotę zrobić krzywdę facetom z tej familii. Byłam pod
wrażeniem Arii i tego jak zachowywała zimną krew, spokój, który był tak
potrzebny. Gianna siostra dziewczyny jest jej totalnym przeciwieństwem,
bezpośrednia, nie umiejąca trzymać język za zębami. Wczułam się bardzo w świat
mafii, i muszę przyznać, że gotowałam się ze złości nad tym, jak mężczyźni
traktowali kobiety. Jak to w każdej książce bywa zdarzają się chłopcy, którzy
przyciągają uwagę i są nimi Luca wraz ze swym młodszym bratem Matteo. Pokochałam
tę historię, tych bohaterów i nie mogę się doczekać kolejnych części tej serii.
Mam nadzieję, że drugi tom pojawi się już niebawem! A ja z niecierpliwością
czekam na ciąg dalszy! Gorąco polecam!
Filmy:
—
41 dni nadziei
—
Annie
—
Książę Persji. Piaski czasu
—
Pacyfikator
A Wam ile udało się przeczytać książek w kwietniu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz