września 05, 2018

JESIENNY HIT, czyli poznaj datę swojej śmierci z "Immortalistami"!


„Immortaliści”
Autor: Chloe Benjamin
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Czarna Owca
Stron: 456
Premiera: 19.09.2018!
Tłumaczenie: Aga Zano

Jak przeżyłbyś swoje życie, gdybyś wiedział, kiedy umrzesz?
Co się stanie, gdy czwórka żydowskiego rodzeństwa trafi prosto w ręce dziwnej, tajemniczej wróżki?
Czy wiadomość o dacie swojej śmierci potrafi zmienić bieg wydarzeń w przyszłości?
Na te pytania można poznać odpowiedzi jedynie czytając „Immortalistów”, fantastyczną, niepowtarzalną, wciągającą książkę, hit tej jesieni! Dzięki Wydawnictwu Czarna Owca miałam możliwość przeczytać tę lekturę przed premierą i jestem ogromnie podekscytowana, wzruszona i szczęśliwa, że mogłam zapoznać się z najnowszą pozycją Chloe Benjamin.
Na początek zaczniemy od opisu:

„Nowy Jork, lato 1969. Po Manhattanie krążą plotki o tajemniczej kobiecie — wędrownej wróżbitce, która potrafi przepowiedzieć dzień śmierci każdego człowieka.
Czwórka rodzeństwa Goldów wymyka się z domu, żeby poznać swoją przyszłość. Nie mają świadomości, że wizyta u cyganki na zawsze odmieni ich życie.
Szesnastoletni Simon ucieknie do San Francisco, by szukać tam spełnienia swojej seksualności. Bujająca w obłokach Klara zostanie iluzjonistką. Starszy z brani, Daniel, będzie szukał stabilizacji jako lekarz wojskowy po atakach na World Trade Center. Najstarsza z rodzeństwa Varya poświęci się badaniom nad długowiecznością, by odkryć sekret nieśmiertelności”

Mając rozeznanie, o czym jest ta historia, możemy przejść do mojej opinii. Gdy otrzymałam książkę, byłam z lekka przerażona jej grubością. To naprawdę spory kloc, prawie 500 stron do przejścia, do zrozumienia, jednak mimo wszystko udało mi się przebrnąć przez nie w zaskakująco szybkim tempie, a to dzięki barwnym opisom, świetnemu stylowi autorki, oraz samej historii czwórki rodzeństwa. Kto choć raz nie zastanawiał się nad tym, kiedy wypadnie dzień, gdy trzeba będzie opuścić ten ziemski padół? Nie uwierzę, jeśli ktoś nie podniesie ręki. Każdy ten jeden jedyny raz musiał mieć w głowie nurtujące pytanie „kiedy umrę?”, tak więc nie dziwię się, że rodzeństwo Goldów również myślała nad tą kwestią. Wizyta u wróżki przebiega w dziwnej, napiętej atmosferze, po której następują opinie każdego z dzieci. Choć mówią na głos, że nie wierzą w to, co powiedziała tajemnicza kobieta, w głębi siebie obawiają się, są z lekka przerażeni takimi informacjami. Trudno się dziwić, byli wtedy tylko dzieciakami, a zostały im przedstawione daty ich śmierci. Gdy ktoś powiedziałby mi „umrzesz młodo”, na pewno nie skakałabym z radości.
Książka podzielona jest na cztery części. W każdej z nich autorka przybliża nam historię czwórki rodzeństwa. Wszystko zaczęło się od najmłodszego z bandy Goldów, Simona, cichego nastolatka, który ucieka z siostrą do San Francisco, by zrozumieć swoją seksualność. Dla szesnastoletniego chłopaka to spory krok, to ogromna zmiana w życiu, lecz z pomocą Klary, siostry, udaje mu się zaaklimatyzować w nowym środowisku, poznaje mnóstwo osób, zostaje znakomitym tancerzem, zaczyna zarabiać na siebie, chce kochać, dobrze się bawić i niczym nie martwić. Historia jego i Klary chyba poruszyła mnie najbardziej, a piszę „chyba”, ponieważ każda z tych części ma w sobie coś, co do niej przyciąga, wzbogaca książkę, wpływa na odbiorcę.

„Rzecz w tym, by negować rzeczywistość, ale zajrzeć pod jej odbicie, wyciągnąć na wierzch jej kaprysy i sprzeczności. Najlepsze sztuczki magiczne, takie, jakie chce pokazywać Klara, nie odejmują nic rzeczywistości, lecz dodają”

„Immortaliści” nie pokazują jedynie życia czwórki rodzeństwa, wydarzeń, które miały miejsce po wizycie u wróżbitki. Ta lektura pokazuje czytelnikowi o wiele więcej. Pokazuje odrobinę magii, rzeczywistości, zwyczajnych, lecz trudnych problemów, więzi rodzinne, miłość, poszukiwanie samego siebie, skrywanie sekretów, z którymi ciężko sobie poradzić; pokazuje przekonania religijne, trudności w wyborze ścieżki życiowej. Daje wgląd w codzienność „szarych”, a mimo wszystko wyjątkowych ludzi. Książka porusza ogrom tematów i każdy z nich jest bardzo ujmujący oraz ciekawie przedstawiony. Samo radzenie sobie z konfliktami, ze sporami rodzinnymi, z marzeniami, tym, co jest ważniejsze, było dla mnie czymś, o czym uwielbiam czytać. Takie przyziemne, lecz istotne sprawy, z którymi zmaga się każdy człowiek.


Chloe Benjamin stworzyła znakomitych, charakterystycznych bohaterów. Każdy z nich cechuje się czymś innym, łatwo ich rozróżnić. Tak, jak wspomniałam, najbardziej poruszyła mnie historia Simona oraz Klary. Przedstawienie ich problemu na tle San Francisco, klubów gejowskich, chorób, na które jeszcze nie ma lekarstw ani możliwości zrozumienia pewnych objawów, była bardzo interesująca. Temat śmierci, tej piekielnie zapamiętanej daty, przewijał się przez większość „Immortalistów”. W pewnym momencie dla bohaterów tej książki była to obsesja, w którą sami wpadli na własne życzenie, gdy byli ciekawskimi dzieciakami.

„Życie to więcej niż przeciwstawianie się śmierci. — Głos Raja dobiega z głośników po obu stronach ekranu. — To też przeciwstawianie się samemu sobie, potrzeba ciągłej transformacji. Dopóki jesteśmy gotowi na metamorfozę, moi przyjaciele, nie możemy umrzeć”

„Immortaliści” to książka z przekazem, to książka, o której nie da się tak łatwo zapomnieć, odstawić na półkę i wymazać z pamięci. Autorka na tych 456 stronach tak świetnie pokazała czytelnikowi bohaterów, że ciężko się z nimi pożegnać. Ogromnie przywiązałam się do każdego z nich, a rozstanie boli mnie do teraz, dlatego kiedyś zamierzam z powrotem wrócić do świata tego niezwykłego rodzeństwa. Oryginalność „Immortalistów” powinna być dla potencjalnego odbiorcy dobrym sygnałem, aby zakupić tę książkę. Chloe w interesujący sposób ujęła motyw przewodni lektury, dodając do tego pełną ciekawych momentów historię. Ubrana w piękną, barwną okładkę książka powinna eksponować się na waszych półkach, zapewniam, nie będziecie żałować ani złotówki na tę pozycję!
Pamiętajcie, nie popełnijcie tego samego błędu jak rodzeństwo Goldów. Nie próbujcie przechytrzyć śmierci, poznając tę okropną datę. Po prostu żyjcie życiem, nie martwiąc się, co będzie za czterdzieści lat. Kochajcie, śmiejcie się, czerpcie radość garściami, a gdy przyjdzie wasz czas, to na pewno będziecie gotowi. Nie musicie znać daty swojej śmierci, by zacząć żyć. Możecie zrobić to już teraz, właśnie w tym momencie ;)

„Rzeczywistość jest zbyt płytka, by wytłumaczyć sprzeczności, które widzimy, słyszymy i czujemy […]. Rzeczywistość to za mało, żeby budować na niej nadzieje, marzenia… wiarę. Niektórzy iluzjoniści twierdzą, że magia niszczy człowiekowi świat. Ale ja uważam, że to właśnie magia jest spoiwem świata. To mroczna materia, klej rzeczywistości, wypełniający szpary między wszystkimi rzeczami, które uważamy za prawdziwe. I dopiero magia pokazuje, jak niekompletna jest rzeczywistość”

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.


Do poczytania,
Arystokratka A.

4 komentarze:

  1. Wszędzie jest głośno o tej książce, ale jakoś nie byłam do tej pory do niej przekonana. Twoja recenzja jednak brzmi tak zachęcająco... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo polecam. Żadnych ckliwych romansów, świetna, głębsza historia z przekazem ubrana w równie świetne słowa! :)
      Pozdrawiam cieplutko,
      Aga

      Usuń
  2. Brzmi świetnie! :D
    Gdybym poznała datę mojej śmierci, to pewnie bym się rozleniwiła "bo mam jeszcze czas".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapewne także, więc wolę jednak żyć z dnia na dzień, nie mając pojęcia, kiedy nadejdzie mój czas :D

      Usuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger