„Stajnia pod lasem”
Autor:
Elżbieta Pragłowska
Kategoria:
literatura obyczajowa
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron:
182
Co
może się wydarzyć, kiedy pasja stanie się obciążeniem? Pasją bohaterki są konie, które dają jej spokój ducha i tak
potrzebną równowagę. Zaciekawił mnie opis, a okładka sprawiła, że zapragnęłam
ją mieć na swojej półce, gdyż często sięgam po książki, które zawierają w sobie
tematykę koni. Te piękne stworzenia napawają mnie zachwytem. Swoją gracją i
wdziękiem poruszają serca innych. Te wyjątkowe zwierzęta mają zdolność uspokojenia.
Na ich grzebiecie można poczuć się wolnym i beztroskim, a mądrością dorównują
nam, a czasem nawet przewyższają.
Miałam
co do tej książki, wydaje mi się, zbyt wiele wymagań, jednak nieco się
rozczarowałam. Nie poczułam klimatu ani magii powieści. Cały czas czekałam, aż
akcja nabierze powera, którego tak bardzo jej brakło. Powiem szczerze, że
uczucia, które się pojawiły wraz z emocjami wydały mi się takie wyblakłe, czy
takie bez wyrazu, kompletnie ich nie czułam. Nie potrafiłam się wczuć w lekturę
i cieszyć się tą historią. Miejsce, jakie wybrała sobie bohaterka na stajnię
wydaje się wręcz magiczne, ale w mroźne dni, zamienia się w ponurą krainę.
Poczułam tę ponurość każdego poranka, który opisywała autorka i muszę przyznać,
że mi także nie chciałoby się wstawać.
Praca
w stajni nigdy się nie kończy, bo zawsze jest coś do zrobienia. Jednakże
intrygi, plotki, a także grupki, które tam krążą dość skutecznie zniechęcają
właścicielkę stajni, która nie lubi ich. Kobieta czuje się staro, a także nieatrakcyjnie,
gdyż całe dnie spędza w swoim ukochanym miejscu, które zabiera jej każdą
cząstkę energii i odbiera pomału radość ze spełnionego marzenia. Kobieta upaja
się widokiem oraz obecnością koni, ale sama nie chce wsiąść na grzbiet tych
rumaków.
„Żadna godzina życia nie została
zmarnowana jeśli spędziło się ją w siodle” — W. Churchill
Bohaterka
zmagała się za granicą z problemami emigrantów, jakimi były niedopasowanie do
kraju, otaczających ją ludzi. Trudno jest zaczynać od nowa w zupełnie obcym
miejscu nie znając dobrze języka i zdając sobie sprawę, że praca nie jest taka,
o jakiej się marzyło. Czy rzeczywiście tylko za granicą można zaznać szczęścia,
a także życia, które wydaje się wymarzonym? Depresja emigrancka dopada w
najmniej oczekiwanym momencie, a idealne życie staje się udręka. Powroty do
ojczystego kraju wcale nie są takie łatwe, jak można by było się spodziewać.
Kobieta
zmaga się nie tylko z niechęcią, a wręcz wypaleniem jeżeli chodzi o jej spełnione marzenie, lecz również
ze swoim małżeństwem, które sypie się kawałek po kawałku. Brak zrozumienia
drugiej osoby powoduje rozdrażnienie, konflikty, a często także zdradę, bo
człowiek potrzebuje wsparcia i zrozumienia, więc jeśli nie znajdzie tego w
gronie najbliższych mu osób, zaczyna szukać gdzieś indziej. Każdy z nas ma
prawo się zgubić, zbłądzić z obranej drogi. Nikt nie jest idealny, ale jeśli
zaakceptujemy swoje niedoskonałości to śmiało można powiedzieć, że jest się w
pewnym stopniu idealnym. Bohaterka wraz ze swoim mężem przechodzi kryzys, z
którym oboje niezbyt dobrze sobie radzą, a mieszkając osobno pogłębiają swój
problem. Samotność, jaka zawitała w ich życiu staje się nie do zniesienia dla
obojga. Wżera się w ich życie i zasnuwa mgłą całą radość i zdrowy rozsądek.
Postacie,
które poznaje czytelnik powodują różne odczucia, a zwłaszcza postać Vadima i
jego córki Olgi, których nie rozumiem, ale przez swoją próżność Olga stała się
dla mnie nieznośna. Nie zrobiła dobrego wrażenia i poczułam do niej nawarstwiającą
się niechęć. Natomiast postać Romana zadurzyła mnie. Powiem, że miłość
zaskakuje każdego człowieka w najmniej spodziewanym momencie ich życia, ale czy
będziemy na nią gotowi, gdy nie potrafimy jeszcze zapomnieć i zamknąć rozdziału
z poprzednią? Co się stanie jeśli nie będziemy potrafili wybrać jednej ze
stron? Gdy mąż będzie próbował odzyskać względy żony, czy to mu się uda? Czy
kobieta podąży ścieżką Romana, czy jednak pogodzi się z małżonkiem?
Książka
wzbudziła we mnie niezbyt dobre wrażenie, gdyż mimo pokładanych w niej nadziei,
zawiodła. Lektura nie porwała mnie w obroty, zabrakło mi powera, a także uczuć, które sprawiłyby, że książka swą historią
porwie czytelnika do reszty. Bądź co bądź były tutaj emocje, ale nie potrafiłam
ich odebrać, ponieważ wydały mi się wyblakłe, jakby im brakowało mocy. Autorka
porusza ważne tematy. Tematy, które nie są wcale takie łatwe, tematy ludzi
zmagających się z różnymi problemami, których często gęsto nie są w stanie
przezwyciężyć w pojedynkę. Do tej lektury zwiódł mnie opis wraz z okładką, ale
niestety nie czułam jej magii. Autorka pokazała w swej książce poważne problemy
współczesnego świata, gubiąc po drodze emocje, które nie były dość żywe i
wyraziste. Moja przygoda z tą książką się skończyła, ale Wasza może się zacząć.
„Stajnia pod lasem” poruszając kluczowe sprawy i tym samym zmuszając do
refleksji. Co się stanie z bohaterami? Co się stanie z Romanem, z małżeństwem
bohaterki, ze stajnią? Tego dowiecie się czytając „Stajnię pod lasem”.
Arystokratka
J.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz