„Bez
lęku”
Autor: Mia Sheridan
Kategoria: literatura obyczajowa,
romans
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 328
Tłumaczenie: Aleksandra Żak
Mia Sheridan, autorka, którą stawiam
na równi z Brittainy C. Cherry znowu pozytywnie mnie zaskoczyła, zabierając do
niesamowitych bohaterów, których nie da się nie polubić, do historii, która
wstrząsa, łamie serce, a potem powolutku, naprawdę ostrożnie, skleja je na
nowo. „Bez lęku” to moja trzecia książka od tej autorki i jak na razie zajmuje
drugie miejsce, zaraz po „Bez słów”, które wciąż króluje na mej półce chwały za
swoją wyjątkowość. Mimo wszystko dziś powiem trochę na temat innej historii,
lecz równie dobrej co poprzednicy.
„To
takie dziwne, że człowiek ze wszystkimi swoimi myślami, pomysłami i uczuciami
może być tutaj w jednej chwili, a w następnej po prostu… zniknąć”
W „Bez lęku” zostają przedstawione
losy dwójki bohaterów, o sercach kruchych jak porcelana, o duszach pełnych
cierpienia, bólu, straty oraz samotności. Holden Scott to sportowy
przystojniaczek, który ma na koncie mnóstwo dzikich imprez, libacji
alkoholowych, przygodne dziewczyny na każdą noc, to zwolennik raczej szalonego
trybu życia, jednak gdy sława za bardzo daje o sobie znać, mężczyzna popada w uzależnienie,
a jego jedynym ratunkiem jest odseparowanie się od wcześniejszego świata.
Przyjaciel, Brandon, przywozi go na totalne pustkowie do pięknej willi
położonej w środku bujnego lasu. To tam sportowiec ma dojść do siebie, wrócić
do normalnego życia. Pozostawiony na łaski samotności Holden rozpoczyna
wędrówki po lesie, gdzie między drzewami dostrzega spacerującą kobietę w białej
sukience. Przypominająca zjawę, budzi ogromne zainteresowanie Holdena, który
nie poprzestanie, dopóki nie pozna dziewczyny i dowie się, że jest prawdziwa.
Oboje skaleczeni przez życie, z licznymi problemami na głowie, odseparowują się
od rzeczywistości, by chłonąć chwile spędzone na poznawaniu siebie i
odnajdywaniu w tym wszystkim radości, spokoju oraz prawdziwego „ja”.
Kolejna historia, która łamie serca.
Jako osoba, którą ciężko wzruszyć, przy czytaniu książek Mii Sheridan zawsze
mam z tym problem. Zabieram się do nich jak mucha w smole, wiedząc, co mnie tam
czeka. Nigdy się nie zawodzę, ponieważ losy bohaterów są opowiedziane naprawdę
fantastycznie, jednak wzmagający się smutek podczas czytania, nie jest czymś,
do czego przywykłam. Książka na pewno zalicza się do emocjonalnych bomb, które
robią wielkie „bum”, pozostawiając na czytelniku małe piętno. Nocna Lilia, jak
uroczo nazywa dziewczynę Holden, to niesamowita kobieta z krwi i kości. Zna
teren jak własną kieszeń, potrafi zaciekawić swoimi opowieściami, którymi
dzieli się podczas zwyczajnych spacerów z mężczyzną. Fascynuje ją historia,
jest wrażliwa i pełna skrajnych emocji, a las przynosi jej prawdziwe ukojenie,
tak samo jak Holdenowi, wciąż walczącego z osobistymi demonami. Bardzo
poruszyła mnie historia tego sportowca. Nie należy do typowych łamaczy serc,
pustych, mało mądrych playboyów. Te wszystkie imprezy, dziewczyny na jedną noc,
to była jego maska, coś, co pozwalało mu na krótką chwilę odpłynąć do świata
bez cierpienia, jednak w czas orientuje się, że robi się z nim coraz gorzej. To
inteligentny, uczuciowy facet, który po prostu potrzebuje kogoś, kto się nim
zajmie, pomoże mu w walce z samym sobą, z przeszłością i uzależnieniem. Z
pewnością Holden wpisze się na listę moich ulubionych męskich bohaterów. Pałam
do niego ogromną sympatią i podoba mi się jego kreacja. Lily też mnie
zachwyciła, nie mówię, że nie, nie była przerysowana ani idealna, ale cóż
poradzę, iż Holden zajął całe miejsce dla siebie i już nie ma go dla Nocnej
Lilii :D
„—
Nie chcę wciągać cię w ciemność — powiedziała.
—
Może się zdarzyć, że to ja wejdę w nią pierwszy. Nie mogę ci obiecać, że tak
nie będzie. Przyjdziesz wtedy po mnie, Lily? Przyjdziesz?
—
Tak — oświadczyła z nagłym napięciem w głosie. — Po tysiąckroć tak”
Historia Lily oraz Holdena pozostanie
w zakamarkach mojej pamięci i serca na zapewne bardzo długo. Przeczytałam tę
książkę w jeden wieczór i sprawiła mi taką mieszankę wybuchową, że teraz muszę
koniecznie sięgnąć po coś mniej emocjonalnego. To nie są tanie, beznadziejnie
słodkie romanse. Te romanse to coś więcej. To emocje, to uczucia i żywi
bohaterowie, którzy mają własne życie, ludzkie, normalne problemy, z którymi
zmagamy się my, szara masa tego świata, są nieidealni, a to czyni ich
wyjątkowymi. Dzięki temu te historie nie tylko się czyta. Je się pochłania. Mia
Sheridan po raz kolejny odwaliła kawał dobrej roboty, serwując nam tę bombę w
postaci „Bez lęku”. Poruszyła w tej powieści nie tylko wątek romantyczny, lecz
także temat pewnych zaburzeń, problem poradzenia sobie ze stratą bliskiej
osoby, samotność. Jak zawsze jestem wdzięczna tej autorce, że dała mi sporo do
myślenia swoją lekturą, a refleksje jeszcze pewnie najdą mnie jutro, jak
bardziej ochłonę i przemyślę parę spraw.
Mimo wszystko już teraz ogromnie
polecam Wam tę emocjonalną, piękną książkę, która łapie za serca i wcale nie
chce puścić. Holden i Lily na pewno zapadną Wam w pamięć na długi, dłuuugi
czas. J
Do poczytania,
Arystokratka A.
Nie jest to chyba książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńswiatwedlugkasi.blogspot.com
Przyznam, że dość emocjonalna, zresztą jak każda książka Mii Sheridan, ale mimo wszystko warta polecenia <3
Usuń