„Dylemat Oliwii Black”
Autor:
Barbara Taraszkiewicz
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron:
338
„Każdy
wybór ma swoje konsekwencje”. Hasło, które jak najbardziej zgadza się z motywem
tej książki. Sięgając po „Dylemat Oliwii Black” kierowałam się oczywiście
tematyką oraz subtelną, ładną szatą graficzną. Opinie innych czytelniczek tylko
narobiły mi chęci, by jak najszybciej przeczytać tę powieść, co uczyniłam i nie
pożałowałam. Książka pani Taraszkiewicz zrobiła na mnie spore wrażenie, a na te
jesienne, ponure dni sprawdziła się idealnie. To kolejna pozycja, którą rządne
dobrej literatury kobiety powinny przeczytać. Zapewniam, że nie ma, czego żałować.
Historia
przedstawia losy dojrzałej Oliwii Black, matki oraz żony w, z pozoru, idealnym
świecie. Mieszka w pięknym, luksusowym apartamencie w stolicy razem ze swoim
przystojnym, wysoko postawionym mężem prawnikiem i ich synkiem Erykiem. Rodzina
Blacków ma pieniądze, prestiż, wygląd oraz wszystko to, co tak bardzo pożądane
w XXI wieku, jednak tak naprawdę za tą idealną otoczką kryje się samotna,
zagubiona, poddana manipulacji teściowej Oliwia, ambitna, pracowita kobieta,
która chciałaby podążać własnymi ścieżkami, posiadać własne zdanie, nie
kierując się żądaniami Eleonory Black. Niedługo po powrocie z macierzyńskiego
dostaje świetną ofertę pracy w Oslo, na którą się decyduje, tym samym
zmieniając dotychczasowe życie o sto osiemdziesiąt stopni i sprawiając, że w
późniejszym czasie czeka ją jedna z ważniejszych decyzji. Co się stanie, gdy na
drodze spotka tajemniczego nieznajomego przyprawiającego o gorące dreszcze? O
tym tylko w tej powieści.
„Cieszyła
się, że nie musiała tego ranka utrzymywać sztucznej konwersacji przy stole,
udając szczęśliwą i spełnioną żonę. Bo szczęśliwa i spełniona nie czuła się od
bardzo dawna”
Historia
Oliwii zrobiła na mnie całkiem spore wrażenie. Od pierwszych stron bardzo polubiłam
styl autorki, która opisywała wszystko bardzo interesująco i intrygująco,
czasami wręcz poetycko. Gdy więc dostałam losy tej młodej, niespełnionej
kobiety opisane w tak znakomity sposób, nie mogłam przestać się zaczytywać.
Oliwia to naprawdę wspaniała osoba, której było mi okropnie żal. Dusząca się w
małżeństwie z mężem prawnikiem oraz non stop wtrącającą się teściową,
niespełniona w karierze, osamotniona ze swoimi myślami sprawiała wrażenie
ogromnie zagubionej, samotnej kobiety, której największym szczęściem jest
jedynie synek Eryk oraz możliwość pracy z panem Andersonem, wysoko postawionym
człowiekiem biznesu. W wielu momentach utożsamiałam się z Oliwią, mimo że moje
życie wygląda całkiem inaczej, ale nie zmieniało to faktu, iż wiele cech
charakteru stanowiło istne odzwierciedlenie tego, kim jestem. Cała przygoda
Oliwii Black w Oslo zmienia jej życie nie do poznania. W jej umyśle tworzą się
nowe wizje na polepszenie swojej sytuacji, nowe pomysły na to, jak wyswobodzić
się spod dyktatury teściowej i rządzącego nią męża. Gdy spotyka na drodze
przystojnego dżentelmena, wszystkie myśli nabierają poważniejszego zarysu, a
rzeczywistość kobiety staje się coraz lepsza, barwniejsza i bardziej uczuciowa.
W trakcie czytania mocno trzymałam kciuki za Oliwię. Chciałam, by wreszcie
postawiła na swoim, żyła własnym życiem, podążając własnymi ścieżkami, co na
szczęście w pewnym sensie się udało, chociaż na horyzoncie wciąż pojawiały się
nowe problemy i nowe do podjęcia decyzje.
„—
Czym jest dla ciebie miłość, Edwardzie? […]
—
To tak jakby stojąc zimą w czarnym płaszczu pośród chłodu i smutnych ludzi,
nosić w sobie światło i ciepło. Tym właśnie dla mnie jest miłość”
„Dylemat
Oliwii Black” porusza wiele tematów, ale przede wszystkim ukazuje dość
skomplikowaną, trudną sytuację rodziny, która z pozoru wydaje się idealna,
posiadająca wszystko to, o czym „szarzy” ludzie mogą sobie tylko pomarzyć.
Barbara Taraszkiewicz naprawdę świetnie przedstawiła losy oraz myśli tych
wszystkich osób, wciąż nie uciekając od głównego tematu, jakim była Oliwia
Black i jej liczne dylematy. Niejednokrotnie podejmowała złe lub dobre decyzje,
jednak każda z nich jest nieodłączną częścią życia człowieka. Nie zawsze
jesteśmy w stanie przewidzieć każdy drobny ruch, wiedzieć, co się wydarzy po
fakcie, dlatego wielokrotnie można się sparzyć, ale na tym to wszystko właśnie
polega. Dzięki temu uczymy się, co robić, czego nie. Oliwia również uczy się na
swoich błędach, podejmując kolejne decyzje. Jedne słuszne, drugie nie. Jeśli
chodzi o całą historię, była po prostu urzekająca, nawet jeśli poruszała
trudniejsze tematy. Zakończenie sprawiło, że czułam lekki niedosyt, a
ostateczna decyzja bohaterki nieco mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że
podejmie właśnie taki wybór, jednak tak właściwie, będąc na jej miejscu, sama
nie wiem, co bym zrobiła. Dopóki nie postawimy się w sytuacji danego człowieka,
nie powinniśmy oceniać, dlatego tę kwestię pozostawię nieskomentowaną. Powieść
jest przyjemna w odbiorze, czyta się ją zaskakująco szybko, mimo moich początkowych
obiekcji co do narracji. Przyjemna, słodko-gorzka historia o podejmowaniu trudnych
życiowych decyzji, o sile (nawet tej destrukcyjnej) miłości, o manipulacji,
skomplikowanej sytuacji rodzinnej. Książka dostarczyła mi kilku refleksji,
dlatego pozwolę oddać się do mojego zacisza, by nad nimi pogłowić, a Wam
pozostawić delikatny smaczek na „Dylemat Oliwii Black”, który jest godny
przeczytania.
„—
Zawsze najwięcej wymagam od siebie. Zrozum, on był gotów porąbać się dla mie,
skoczyć dla mnie w ogień. Nie mogłam mu na to pozwolić, nie czując tego samego”
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Do
poczytania,
Arystokratka
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz