Zapowiedź
patronacka!
Już
14 sierpnia ukaże się nasz kolejny patronat medialny, czyli „Nowa laleczka”,
trzeci tom jednej z najmroczniejszych serii, jakie kiedykolwiek czytałam.
Wciągająca, intrygująca i fascynująca po raz kolejny zabierze nas do
przerażającego świata Benny’ego i jego Laleczek.
Autor:
Ker Dukey & K. Webster
Kategoria:
thriller/sensancja/romans
Wydawnictwo:
NieZwykłe
Tłumaczenie:
Dorota Lachowicz
Premiera:
14 sierpnia
BENNY
POWRÓCIŁ!
Benny
– złamany, samotny, obolały,
stracił
ukochaną laleczkę, dom swój i dobytek cały.
Zraniony,
choć wciąż żywy, na nowo się odradza,
poznaje
kogoś innego, przyjaźń życie mu osładza.
Uczy
się świata raz jeszcze, o przyszłość podejmuje walkę,
lecz
jedno jest oczywiste – pora znaleźć nową lalkę.
Wtem
ze starego cierpienia potworne myśli nadchodzą…
Benny
chwyta za nóż. Koszmary znów się odrodzą.
Czy
kiedykolwiek zdarzyło ci się zatracić tak bardzo, że zostałeś jedynie cieniem?
Czyham
w ciemności, nie żyję. Egzystuję w tle, gdzie nikt nie zdoła mnie dostrzec.
Moja
laleczka mnie zdradziła. Zabiła mnie na więcej sposobów, niż może to sobie
wyobrazić.
Ja
jednak wciąż czekam. Obserwuję. Pragnę.
Pewnego
dnia powrócę, a ona odda to, co mi odebrała.
To
zabawne, jak życie się czasem układa…
Na
dobry, intrygujący początek wrzucamy fragment prologu prosto od Benny’ego:
„Benny
SKÓRA
NA MOIM PRAWYM RAMIENIU jest tak napięta, że poruszanie nim sprawia mi trudność.
Nadal czuję przypominający o ranach z przeszłości ból. Pochylam się, by zerwać źdźbło
trawy. To pierwszy ruch, który wykonałem od co najmniej czterech długich
godzin.
Stoję
kilka metrów od mojego dawnego domu. Naszego
domu.
Czekam,
pragnę, wiem.
Odkręcam
butelkę wody, wypijam kilka łyków, po czym wylewam sobie resztę na głowę, co
przyjemnie ochładza skórę rozgrzaną panującym wokół upałem. Słońce jest
bezlitosne. Świeci jasno na niebie, przywołując mi na myśl tamten dzień, kiedy
zobaczyłem swoją niegrzeczną lalkę po raz pierwszy. Była taka młodziutka, taka świeża…
Idealna.
Śliczna
Laleczka.
Kiedy
promienie słoneczne padały pod odpowiednim kątem na jej zwilżone potem włosy,
wyglądała, jak gdyby wplotła w nie tasiemki z najprawdziwszego złota. Letnia sukienka,
którą miała na sobie, przyklejała się do jej malutkiego ciałka, podkreślając
idealne, dziewczęce kształty.
I
była tam też jej młodsza siostra…
Zniszczona
Lalka.
Macała
rączkami moje dzieła sztuki, aż wśród parnego powietrza usłyszałem jej głośne westchnienie,
kiedy położyła dłonie na jednej z moich ulubionych lalek. Potrafiła docenić
porcelanową perfekcję.
– Piękna
lalka dla ślicznej laleczki – zaoferowałem łagodnym tonem głosu.
Siostry
równocześnie uniosły na mnie wzrok, a moje serce zabiło nagle o wiele szybciej
i mocniej.
Bum.
Bum.
Bum.
Natychmiast
zapomniały o zabawce; teraz obchodziłem je wyłącznie ja, patrzący na nie z
uśmiechem.
– Nie
stać jej na tę lalkę – warknęła moja idealna laleczka, przymrużając śliczne oczęta.
Miała zacięty wyraz twarzy, ale zdradzały ją rumiane policzki. Już wtedy
wiedziała, do kogo należy. Wiedziała, że jest tylko moja.
Ach,
jak łatwo było mi wtedy wziąć sobie to, czego pragnąłem, ale też z jaką łatwością
lalka odebrała mi to kilka lat później…
Tak
bardzo się zmieniła. Czas ucieka zbyt szybko, tak mało go z nią spędziłem.
Moje
wspomnienia znikają, kiedy gromada ptaków zrywa się do lotu z drzewa, które stoi
tuż za ruiną mojego dawnego domu. Czekam przy nim z cierpliwością, której
nauczyłem się przez lata. Od dnia, w którym mnie zabiła, zaszedłem bardzo
daleko.
Lalka
nie zadała sobie nawet trudu, by posprzątać po swojej zdradzie. Nie przysłała nikogo,
by poszukał moich zwłok.
Zostawiła
mnie na pewną śmierć, sądząc, że to już koniec.
I
się, kurwa, pomyliła. Oboje się pomylili.
Amatorzy.
***
Trzy
lata temu
–
Co ty robisz? – pytam, marszcząc brwi i uważnie jej się przyglądając. Lalka
patrzy na mnie wyzywająco. W jej oczach widzę podejrzany spokój, kiedy
zatrzaskuje drzwi i zamyka nas w celi swojej siostry.
–
A na co ci to wygląda?! Zamykam drzwi! – syczy. – Teraz będziemy tu siedzieć i patrzeć
na to, co zrobiliśmy! Oboje musimy odpokutować!
Odpokutować?
Ona nic nie rozumie. Macy była zniszczona, zbyt szalona, by ryzykować, więc
musiałem ją zabić. Jednak ją również, na swój własny sposób, kochałem. Dlaczego
lalka tego nie rozumie?!
Zaciskam
mocno powieki i uderzam ręką w skroń, ponieważ krzyki, wrzaski w mojej głowie
znów zagłuszają myśli, a ja muszę je powstrzymać.
–
Ale ona była zepsuta! Nie mogliśmy jej naprawić! – warczę przez zaciśnięte
zęby.
–
Ty jesteś, kurwa, zepsuty, Benny! Ty. Jesteś. Zepsuty.
Moje
mięśnie sztywnieją. Mam wrażenie, że krew przestaje krążyć mi w żyłach i zapycha
je niczym zasychający cement.
–
Nawet nie waż się tak mówić – ostrzegam.
Laleczka
zaczyna płakać, a jej nogi się trzęsą.
–
Aresztowaliśmy twojego ojca, Benny – krzyczy do mnie przez łzy. – Przez lata gwałcił
małe dziewczynki, a ty tak po prostu pozwoliłeś mu żyć! Przecież wiesz, co
zrobił Bethany, i miałeś to gdzieś! – wrzeszczy, oskarżycielsko wskazując mnie
palcem. Zawieszam na nim wzrok. To tylko palec, ale równie dobrze mógłby być
nożem; kieruje nim we mnie z tak ogromną siłą, jakby chciała mnie ukarać.
Lalka
jest przerażona, tak samo jak Bethany. To dlatego mówi o mojej siostrze i próbuje
mnie zranić. W końcu jednak zrozumie, że Macy wcale nie jest jej potrzebna. Ma mnie,
i tylko my się liczymy. Zostaniemy razem na zawsze.
Mój
ojciec bywał pożyteczny, ale jego również wcale nie będzie nam brakować. Zabiłbym
go dla niej, gdyby w zamian za to wróciła do domu… Jednak teraz jest już za
późno. Rzeka zmieniła bieg, a jej prąd stał się zbyt gwałtowny, by z nim
walczyć.
–
Ojciec bywał pożyteczny – powtarzam na głos swoje myśli.
–
Obrzydzasz mnie – wyrzuca z siebie, ale wiem, że zaraz jej przejdzie. To tylko chwilowa
złość, moment zdenerwowania…
–
Cóż, to się zmieni – uspokajam ją, po czym robię krok w przód.
–
Nie! – wrzeszczy natychmiast, wyciągając dłoń, by mnie zatrzymać. Patrzę na jej
nadgarstek, dostrzegając, że brakuje na nim kajdanek.
–
To wszystko się dzisiaj skończy, Niegrzeczna Laleczko.
–
Masz rację. – Wybucha głośnym, niepohamowanym śmiechem. – To koniec.
Pochylam
się, by wyjąć ukrytą w skarpetce strzykawkę.
–
Co to, kurwa, jest? – pyta, wskazując prosto na nią.
Przymrużam
oczy i najpierw spoglądam na jej broń, a potem na kraty w drzwiach celi.
Dzieciak
zniknął.
Lalka
nie jest sama.
Jak
mogła mnie tak kurewsko zdradzić?
–
Nie przyszłaś sama? – pytam z niedowierzaniem. Laleczka łamie zasady. Przecież wie,
co się dzieje, kiedy postępuje w ten sposób.
–
Już nigdy nie będę sama – syczy przez zęby. – Dillon jest częścią mnie i należę
do niego, a nie do ciebie, Benjamin. Nigdy do ciebie nie należałam.
Ach!
Jak śmie wypowiadać przy mnie jego imię?!
Ona
należy do mnie! To moja lalka! Moja laleczka!
Zaciskam
mocno szczękę, napinam mięśnie, wpadam w furię.
–
Nigdy nie pozwolę ci opuścić tej celi – przysięgam. – Nigdy!
Lalka
macha pistoletem w moją stronę.
–
A kto z nas dwojga trzyma w ręce broń? Nie oszukuj się, Benny. Nie masz już
nade mną żadnej władzy.
W
odpowiedzi tylko się do niej uśmiecham.
–
Jak mówiłem, dzisiaj to wszystko się skończy, ale mam wystarczająco dużo czasu,
by wbić w ciebie tę maleńką igiełkę. Odejdziemy stąd oboje. Razem. Później
będziesz miała całą wieczność, żeby uświadomić sobie, że naprawdę mnie kochasz.
Jej
powieki drżą, kiedy rozważa swoje możliwości.
Nie
masz żadnych opcji, lalko! Należymy do siebie nawzajem. Będziemy razem i doskonale
o tym wiesz!
Robię
kolejny krok w jej stronę, kiedy nagle słyszę z jej ust coś, co całkowicie mnie
paraliżuje.
–
Jestem w ciąży!
Opuszczam
ręce, nie mogąc w to uwierzyć… Niespodziewanie w mojej głowie rodzi się tyle
myśli, tyle nowych nadziei… Wtem słyszę huk, a sekundę później czuję w ramieniu
przeszywający ból i zataczam się do tyłu.
–
Kurwa mać! – wrzeszczę. – Kurwa, postrzeliłaś mnie! – Nie panuję już nad
ciałem.
Upadam
na łóżko, a strzykawka spada na podłogę.
–
I to jak celnie – odpowiada z dumą, podchodząc bliżej i zgniatając strzykawkę podeszwą.
Laleczka
nosi w sobie mojego potomka – owoc naszej miłości.
–
Jesteś w ciąży? Będziemy mieli dziecko?
Na
moim nadgarstku zaciska się zimna bransoletka kajdanek. Nie zwracam na to uwagi,
obserwuję tylko swoją zabawkę, nadal nie potrafiąc uwierzyć w to, co właśnie mi
wyznała.
Kiedy
zapina kajdanki na mojej drugiej ręce i spycha mnie na podłogę, czuję w ramieniu
pulsujący ból.
Będziemy
mieli dziecko.
Za
jej plecami otwierają się drzwi, a za lalką staje ta śmierdząca świnia,
pierdolony
Dillon.
Jak on śmie przerywać nam tak cudowną chwilę?!
Zamorduję
go; powoli i boleśnie. Sprawię, że poczuje mój gniew z każdym ruchem ostrza
wbijającego się w jego obrzydliwe ciało.
Nie
pozwolę mu odebrać nam tego momentu!
– Nasze
dziecko – szepczę, patrząc prosto na moją przepiękną laleczkę.
Dillon
zasłania mi ją przez chwilę, kiedy podchodzi do łóżka i podnosi z niego Zniszczoną
Lalkę. Bierze jej ciało na ręce i wynosi je z celi, a my znów zostajemy sam na
sam.
Tak.
Tak właśnie powinno być.
– To
dziecko nie jest twoje, Benny – oznajmia nagle moja lalka. – Życie nie może zrodzić
się ze śmierci. Tyle razy próbowałeś mnie zniszczyć, ale to nigdy ci się nie
uda. Powinieneś smażyć się w piekle. Twój czas dobiega końca. To dziecko to
nowe życie, a na ciebie czeka tylko śmierć.
Otwieram
usta, lecz mój ból jest zbyt ogromny, bym był w stanie wydobyć z siebie głos.
Ona kłamie. Na pewno tak nie myśli.
Wycofuje
się powoli, wciąż we mnie celując. Tak naprawdę nie potrzebuje jednak broni;
jej słowa zabijają mnie skuteczniej niż pociski. Kiedy opuszcza celę i zamyka
drzwi na zamek, Dillon znów do niej podchodzi i przysuwa odrażające usta do jej
czoła.
– Wszystko
w porządku – zapewnia go lalka. – Panuję nad sytuacją.
– Wiem,
że panujesz – odpowiada szeptem, po czym odchodzi, zostawiając ją z tym, do kogo
należy naprawdę.
Lalka
wie, że jestem jej panem, a w jej łonie rośnie nasze dziecko.
– Kłamiesz
– zarzucam jej. Siła znów do mnie powraca, więc poruszam gwałtownie nadgarstkami,
sprawdzając wytrzymałość kajdanek. Chyba nie sądzi, że te maleństwa mnie powstrzymają?
Głupiutka
laleczka.
Z
trudem wstaję na nogi, bo promieniujący z rany postrzałowej ból przeszywa całe moje
ciało. Zmuszam się jednak do ruchu, a ona tylko mi się przygląda.
Pogrywa
sobie ze mną, co mi się nie podoba.
– Wypuść
mnie, kurwa! – rozkazuję. – W tej chwili!
Lalka
zaczyna się śmiać; tak głośno i szaleńczo, jakby traciła kontakt z
rzeczywistością.
Teraz kojarzy mi się z siostrą… Zniszczyłem moją śliczną laleczkę.
Zmieniłem
ją, ale jestem pewien, że w końcu dojdzie do siebie.
– Nie
będziesz mi dłużej rozkazywał. Zostawię cię tu, żebyś zgnił. Tak jak ty
zostawiłeś nas. Mam nadzieję, że odór krwi biednej Macy będzie cię dręczył aż
do dnia, gdy zdechniesz z głodu.
Nie
odważyłaby się tego zrobić.
Jeszcze
raz próbuję zerwać z rąk kajdanki.
– Kurwa
mać, wypuść mnie! – Chociaż rzucam się na drzwi całym ciężarem ciała, one nawet
nie drgną. Wiedziałem, że tak będzie. Sam je zbudowałem, żeby moje laleczki
były bezpieczne w swoich celach, więc nie da się ich wyważyć.
– Słyszysz,
co mówię?! Wypuść mnie! – ostrzegam ją raz jeszcze.
– Ty
nigdy mnie nie wypuściłeś. – Jej głos wyraźnie się załamuje. – Żegnaj, Benny.
Opuszcza
mnie. Zostawia. Jednak wie, że po nią wrócę. To dlatego mnie nie zabiła. Te okrutne
słowa to efekt trucizny, którą Detektyw Dupek traktował jej biedny mózg, ale
lalka naprawdę mnie kocha i chce, żebym po nią wrócił.
– Wracaj
tu, niegrzeczna lalko! Otwórz te drzwi! – krzyczę za nią, wyłamując sobie kciuk,
by zdjąć kajdanki z jednego nadgarstka. Okazuje się to trudne nawet z
przestawionym palcem. Metal przecina skórę, pozostawiając za sobą krwawą ranę,
a pulsujący ból jeszcze bardziej napędza moją wściekłość.
Lalka
o czymś zapomniała. Ta cela nie należała do niej, ale do jej siostry.
Czasami
karałem Zniszczoną Lalkę i zamykałem ją tutaj, ale robiłem to tylko wtedy, kiedy
była niegrzeczna. Na co dzień mogła sobie chodzić, gdzie tylko chciała.
Zabierałem jej klucz wyłącznie, gdy coś przeskrobała.
Nie
muszę długo szukać, bo niemal od razu zauważam porcelanową lalkę bez oka, z wystającymi
z oczodołu nożyczkami.
Wokół
jej szyi, na łańcuszku, wisi mój upragniony klucz.
Nawet
po śmierci moja Zniszczona Lalka pozostała lojalna i przydatna dla swojego pana.
Podchodzę
do drzwi, otwieram zamek, ale nagle zamieram w bezruchu. Czuję swąd popiołu i
palonego drewna. Ten zapach jest tak mocny i intensywny, że aż drapie mnie od niego
w gardle. Sekundę później czuję pod stopami żar i wiem już, co się stało.
Płomienie.
Pomarańczowe
płomienie rosną coraz wyższe, pożerając cały mój dom.
Otacza
mnie ogień, niszcząc wszystko, co zbudowałem.
Jak
mogła mi to zrobić? Przecież to był również jej dom.
Myśli,
że jestem tu zamknięty.
Chce
mnie zabić.
Nie.
Na pewno nie. Nie mogłaby.
Ogień.
Ogień niszy cały mój dobytek i parzy moją skórę, gdy przedzieram się przez to piekło
w poszukiwaniu schronienia i chłodnego powietrza. Szyby trzaskają pod naporem
wrzeszczącego z udręki drewna. Cały dom wydaje się jęczeć z bólu. Otacza mnie
gęsty i zabójczy dym, gdy biegnę prosto do okna i bez namysłu przez nie wyskakuję.
Szkło
rozrywa poranioną skórę na moich ramionach, jednak nie czuję już bólu; nawet bólu
swojego serca. Po tym, co zrobiła mi moja niegrzeczna laleczka, nie czuję
zupełnie nic.
Leżę
na trawie i wpatruję się w niebo, podczas gdy czarny dym powoli zamienia dzień w
noc. Znajduję się zaledwie kilka metrów od pogorzeliska; od zgliszczy jedynego
domu, jaki kiedykolwiek miałem.
Zabiła
mnie.
Moja
śliczna laleczka mnie zabiła.
Przedpremierowa
recenzja już niebawem!
Jest naprawdę piekielnie mrocznie i ciekawie. :D
OdpowiedzUsuń/Aga