„Tylko
Żywi Mogą Umrzeć”
Autor:
D.B. Foryś
Kategoria:
fantastyka, romans
Wydawnictwo:
e-bookowo
Stron:
388
PATRONAT ARYSTOKRATEK!
Recenzja Arystokratki A.:
Czy
są na sali jacyś fani urban fantasy z domieszką romansu, dużej dawki humoru,
fenomenalnych bohaterów i wartkiej akcji? No oczywiście, że znajdzie się parę
takich osób, a to bardzo dobrze, gdyż dziś przychodzimy do Was z podwójną
recenzją naszego pierwszego patronatu. Powieść D.B. Foryś to debiut, który
naprawdę jest warty zakupu. Pierwotną wersją poznałam na Wattpadzie, portalu dla
pisarzy-amatorów, i zakochałam się w tej historii doszczętnie. Z ręką na sercu oświadczam,
że ani nie da się nudzić, ani ziewać, ani bezczelnie przewijać stron, nie
czytając każdego fragmentu (niektórych nawet po kilka razy, aby ponownie móc
się pośmiać!). „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” to pierwszy tom z cyklu Tessa Brown o
niezastąpionej, niesamowitej łowczyni demonów, która sama jest bytem… raczej
nie do końca w pełni człowieczym. Zacznę jednak od początku, gdyż wraz z Julią
postanowiłyśmy napisać dwie recenzje w jednej.
Historia
opowiada o wspomnianej Tessie Brown, za dnia sarkastycznej barmanki, w nocy
groźnej Nocnej Zmorze, łowczyni demonów, która z przyjemnością posyła te
podstępne kreatury z powrotem do Piekieł, lub zabija je, jeśli zajdzie taka
potrzeba. Gdy któregoś dnia z klasztoru znika stary krucyfiks, życie Tessy
nabiera tempa i całkowicie się zmienia, kiedy wyrusza na misję, a w międzyczasie
poznaje tajemniczego, a zarazem uroczego Kiliana, demona imieniem Deamon, czy
rusza na łowy w wiele miejsc na świecie, by ukończyć ciężkie zadanie. Nadchodzi
Apokalipsa, świat zmierza ku końcowi, ale spokojnie, za tym całym chaosem czeka
niezła ekipa, która ma w planie uratować ludzkość, a nawet zrobić coś znacznie
więcej.
„Uświadomił,
że miałam do wyboru dwie opcje: poddać się i pozwolić, by diabeł przejął
całkowitą kontrolę, lub walczyć, aby udowodnić sobie oraz innym, iż ludzie nie
byli z natury źli, a jedynie stawali się tacy, bo tak było łatwiej”
Tak,
jak wspomniałam, historię poznałam już kilka lat temu, jednakże czytając ją
ponownie, teraz, byłam tak samo przejęta, tak samo zafascynowana. Tę książkę po
prostu się pochłania ze względu na lekkie pióro autorki, humorystyczne wstawki,
świetne opisy akcji, dialogi bohaterów, nienudną fabułę, która została dopięta
na ostatni guzik, tak więc szczyci się wszystkim tym, co powinno spodobać się
fanom nie tylko fantastyki, ale także romansu. Od początku aż do końca mamy do
czynienia z narracją z perspektywy Tess, głównej postaci, z którą, gdyby była
taka możliwość, z przyjemnością napiłabym się szklanki whisky i pogadała na
ciekawe, demoniczne tematy. To świetnie stworzona bohaterka, prawie nic jej nie
brakuje, poza faktem, że czasami mogłaby spuścić z tonu, uspokoić te swoje
zszargane nerwy i ładnie pokiwać głową w stronę tego, kto ewidentnie ma rację.
To typowa niezależna kobieta, da sobie radę nawet w najtrudniejszych
sytuacjach, niełatwo się zakochuje, ale jeśli to robi, to całym sercem. Nie
pała uczuciowością czy romantycznością, powiedziałabym, że pewnie uważa to za
żałosne, jednak gdy spotyka tego kogoś potrafi
trochę bardziej się rozczulić, oczywiście wtedy, kiedy nikt nie patrzy. Wraz z
Kilianem, swoim partnerem w zbrodni, tworzą niezastąpiony, mój ulubiony duet! Ich
cięte riposty, docinki, dokuczanie czy nawet ta scena w camaro Kiliana, to fragmenty, które czyta się z bananem
na twarzy. Śmiech i łzy ze śmiechu to nieodłączna część przy czytaniu tej
historii.
„—
Lodówka jest pusta — mruknął Gabe, gdy powolnym krokiem dotarłam do kuchni. —
Są tylko pikle i słoik majonezu, ale możesz zjeść batoniki, jeśli chcesz.
—
Skąd je masz? — zapytałam ze zdziwieniem zauważając arabskie znaki na
opakowaniu.
—
Zabrałem z minibarku.
—
Ukradłeś to z hotelu? — pisnęłam. — Gabe, tak nie wolno!
—
Aj tam. — Machnął ręką. — Jak czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można”
Nie
mogę pominąć Gabriela, jednego z moich ukochanych bohaterów (rany boskie, a kto
tu nie jest moim ulubieńcem?). To egzorcysta i proboszcz, a zarazem mały
złodziejaszek, dobry przyjaciel oraz żartowniś. Nie da się go nie polubić za
całokształt! Oczywiście na liście ulubieńców znajduje się także Kilian i ten
jego zapał do słodyczy oraz Deamon, nawet bez wkurzającego Remiela nie
wyobrażam sobie tej powieści.
Ogromnie
podoba mi się obrana tematyka, połączenie elementów fantastycznych z
przyziemnymi. Autorka zresztą nie pisze nam o głupotach, pojawia się wiele
wątków bardziej znanych lub mniej, choćby skarabeusze. Mamy demony, mamy misję,
którą trzeba doprowadzić do końca, mamy fantastycznych, wielobarwnych,
charakterystycznych bohaterów, akcję na pełnym gazie (niekiedy także zwalnia,
co pozwala na chwilowe zatrzymanie się, przemyślenie, co się wokół dzieje,
obadanie sprawy i przyjrzenie się postaciom), podróże, uczucia, konflikty
(nawet te rodzinne!), rozwijającą się, emocjonalną relację, żarty, sarkazm,
ironię i oczywiście ciasteczka!
„—
Nic. — Przyciągnął mnie bliżej siebie. — Myślałem, że zemdlałaś, czy coś.
—
To się nazywa „spanie” — stwierdziłam z irytacją. — Pojechałeś z tym
dramatyzmem. Nie ma co…”
„Tylko
Żywi Mogą Umrzeć” to książka warta przeczytania, to książka, którą pochłania
się w zawrotnym tempie, dając czytelnikowi to, co lubimy najbardziej. Nie
brakuje niczego, naprawdę niczego!, chyba że mówimy o kolejnym tomie, to tak,
już mi go brak, gdyż smutno mi rozstawać się z moimi ulubionymi bohaterami,
świetną akcją i całą tą otoczką znaną dla powieści. Horror, romans, fantastyka
— to wszystko zapewni Wam TŻMU. Osobiście bardzo, ale to bardzo dziękuję Di,
autorce, za dopisek w podziękowaniach, jest mi niezmiernie miło i cieszę się,
że uwzględniłaś mnie w tym zacnym gronie! Bardzo dziękuję również za możliwość
ponownego wkręcenia się w ten znakomity świat przedstawiony, za ebooka oraz w
późniejszym czasie papierową wersję, której nie mogłam się doczekać od lat,
oraz za możliwość objęcia Twojego debiutu patronatem. To cudowna chwila i mam
nadzieję, że jeszcze będzie takowych wiele!
Buziaki
i do poczytania!
Arystokratka
A./Aga
Recenzja Arystokratki J.:
Cześć, kochani! Na dziś mam dla Was
debiutancką książkę D. B. Foryś pt: „Tylko żywi mogą umrzeć”. Powiem Wam, że
zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a czytało mi się ją bardzo dobrze. Temat,
który poruszyła autorka w książce jest bardzo dobrze znany czytelnikom.
Czytałam już kilka książek o takiej tematyce, ale tylko kilka skradło moje serce,
w tym „Tylko Żywi Mogą Umrzeć”. Pokochałam styl D.B. Foryś. Jest lekki, dzięki
któremu czyta się tę lekturkę szybko, ale też przyjemnie. Moja przygoda z
Tessie dopiero się zaczęła i już nie mogę się doczekać, kiedy poznam jej dalsze
części. Ale zacznijmy od początku.
„—
Piwo? — powtórzyłam. — Ty chyba nigdy piwa nie piłeś, skoro uważasz, że to coś
zasługuje na takie miano”
Od pierwszych stron polubiłam, a wręcz
pokochałam główną bohaterkę. Spodobał mi się świat, który został wykreowany
przez autorkę. Uwielbiam tę mroczną, pełną tajemnic, emocjonalną rzeczywistość
z domieszką miłości. Każdy z nas wierzy w co innego, w inną prawdę, czy
chociażby w istoty nadnaturalne, w niebo, czy piekło. Każdy kryje w sobie inną
tajemnicę, jedną mroczniejszą od reszty, tak też jest z Tessie, z łowczynią
demonów. Większość ludzkości odrzuca myśl o istnieniu demonów albo po prostu
nie chce w to wierzyć. Nie dopuszczają do tego, a w chwili zagrożenia jest już
za późno. To właśnie rzeczywistość, w której po uszy zanurzona jest główna
bohaterka. Rzeczywistość mroczna, a zarazem niebezpieczna.
„—
Tylko nie mów, że ci to smakuje. — Skrzywiłam się na samo wspomnienie tej
mulastej zawiesiny.
—
Żartujesz? — stęknął. — Najgorszemu wrogowi bym tego nie podał”
Część osobowości Tessie należy do
świata Podziemi, do świata demonów. Wyczuwa je, poluje na nie. Usuwa je z
rzeczywistości ludzi, by ci nie byli krzywdzeni. Gardzi demonami, które patrzą
tylko na swoje dobro, na swoją korzyść. Kiedy poznałam opiekuna Tessie,
Gabriela, polubiłam go, za jego teksty, za jego poczucie humoru, za jego
charakter, który jest niepowtarzalny. Inna sprawa się ma w przypadku Remiela,
którego nie potrafiłam zdzierżyć od pierwszych stron, kiedy tylko się pojawił.
Z miejsca chciałam zrobić mu krzywdę, bo nie podobało mi się to, w jaki sposób
traktował Tessie. Znacie magnetyzm fizyczny, który sprawia, że tracimy rozum
razem ze zdrowym rozsądkiem? Mimo braku miłości pomiędzy Tessie i Remielem
pozostał między nimi fizyczny magnetyzm, przez który bohaterka nie mogła myśleć
logicznie i dała upust swoim pragnieniom, swojemu pożądaniu.
„—
A chcesz się o tym przekonać, debilu?! — krzyknął wściekle.
—
Sam jesteś debilem, debilu! — Demon wyszedł mu naprzeciw.
—
Obaj jesteście debilami”
Jak w każdej książce znajdzie się
jeden, a nawet kilku bohaterów, do których czytelnik nie zapała zadowoleniem
ani chęcią, prędzej niechęcią czy choćby
nawet nienawiścią. Tak też było w moim przypadku. Znienawidziłam Remiela, a także Leo. Inna sprawa miała się w
przypadku Kiliana, w którym się zakochałam i oddałam serce. Zdobył je niemal
natychmiast, gdy poznałam jego poczucie humoru wraz z charakterem. Kiedy główni
bohaterowie spotkali się, widać było brak zaufania, którym wzajemnie się obdarowali.
Zabawnie było czytać o sytuacjach, gdzie robili sobie nawzajem złośliwości albo
walczyli ramię w ramię.
„—
Normalny facet dałby dziewczynie kwiaty albo jakąś czekoladę. — Kucnęłam. —
Wiesz o tym?
—
Przecież sama stwierdziłaś, że nie jestem normalny”
Jak daleka jest granica pomiędzy nienawiścią
a miłością? Bardzo cienka. Fajnie było patrzeć jak z rozdziału na rozdział, z
akcji na akcję, Tessie wraz Kilianem nabierali do siebie zaufania, ale także
zaczynało kiełkować uczucie, które jak się wydawało nie mogło być szczęśliwe. Apokalipsa,
która rozpętała się na Ziemi sprawia, że bohaterowie zacierają ręce i próbują
ją powstrzymać. Na to słowo u człowiek roi się od przeróżnych myśli, czy
chociażby wizji końca świata. Podświadomie szykuje się na to, co ma się stać
albo chce stawić temu czoła i zapobiec tragedii.
„—
Suka! — prowokująco rzucił obelgą.
—
Mawiano gorzej. — Wzruszyłam ramionami. — Będzie się mazać, czy pokażesz, na co
cię stać?”
Odczuwałam te same emocje, te same
humorki, te same rozterki, ten sam strach, co bohaterowie. Czułam się tak,
jakbym siedziała w głowie Tessie. Odbywałam każdy wyjazd, każdą wyprawę w
nieznane. Co byś zrobił, gdyby ktoś powiedział ci, że istnieje możliwość
zatrzymania apokalipsy? Tessie wraz z Kilianem, Gabrielem, Leo i Remielem
poszukują ważnych artefaktów, które są w stanie pomóc w całej procedurze
powstrzymania końca świata. Podziwiałam każdy zakątek, w który się udawali. O
mały włos zapomniałabym o jednej postaci, o postaci tak samo pięknej, jak i
mrocznej, a mianowicie o Deamonie, w którym także się zakochałam.
„—
Tak, jestem gotowy — poinformował, wycierając ręcznikiem wilgotne włosy. —
Dzięki, staruszku, że mogłem skorzystać z prysznica. — Zerknął na Owena. — Ta
narwana baba nie pozwoliła zrobić żadnego dłuższego postoju, abym mógł się
odświeżyć.
—
Nie marudź — warknęłam. — Dobrze wiedziałeś, że nie jedziemy na wakacje”
Gorąco polecam tę pozycję! Kochani
warto warto i jeszcze raz warto! Wciąga od pierwszych do ostatnich stron, nie
pozwalając się wyrwać ze swoich szpon. Historia Tessie i Kiliana jest piękną,
wzruszającą i pełną emocji opowieścią o miłości, a dokładnie o powstawaniu
miłości, o jej rozkwitaniu, o walce o lepsze jutro, a także poznawaniu lepiej
swojej natury i swego celu w życiu. Płakałam, śmiałam się, wzruszałam, bałam, a
wręcz momentami byłam przerażona. Moim zdaniem autorka spisała się na medal
wydobywając u czytelnika każdy rodzaj emocji po strach do łez, do śmiechu.
Kocham tę historię, kocham Deamona, Kiliana, pokochałam Tessie, a u mnie to
różnie bywa z głównymi bohaterkami. Jedne uwielbiam, a zaś innych nie cierpię.
Tessie zdecydowanie jest w pierwszej kategorii. Uwielbiam Gabriela za jego
podejście do życia. Ta książka trzyma mnie i powiem szczerze, że mam kaca
książkowego. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części o losach moich
ukochanych bohaterów. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego pierwszego patronatu.
„Tylko Żywi Mogą Umrzeć” to rewelacyjna książka, która sprawi u niejednego
czytelnika wachlarz emocji, to szalona jazda bez trzymanki na rozpędzonym
rollercoasterze!
Jeszcze raz ogromnie dziękujemy za możliwość objęcia powieści patronatem, jesteśmy bardzo uradowane i ogromnie polecamy tę książkę!
Do poczytania, Amigo!
Arystokratka J.
<3 <3 <3 Chyba lepszej recenzji nie mogłam sobie wymarzyć! Omatkobosko... Dziewczyny, po prostu się nad nią rozpływałam, zdając sobie sprawę, jakie powieść emocje w Was wywołała, bo czułam się identycznie, kiedy ją pisałam. Nieraz śmiałam się do łez, gdy wpadałam na jakiś głupi żart, a wszystkie straszniejsze fragmenty tworzyłam po północy, żeby wczuć się w klimat. Jeszcze raz dziękuję! :*
OdpowiedzUsuńTo my się rozpływamy nad powieścią. Była NIESAMOWITA! Czekamy oczywiście na drugi tom, potrzebujemy go jak narkotyku! <3
UsuńZgadzam się z wami dziewczyny co do każdego słowa. KOCHAM i nie mogę się doczekać drugiej części 😍 😍
OdpowiedzUsuńJa doczytałam do pewnego momentu i już teraz z ręką na sercu mówię, że druga część będzie równie świetna co pierwsza! *.* /Aga
Usuń