„Ślad
po złamanych skrzydłach”
Autor:
Sejal Badani
Kategoria:
literatura obyczajowa
Wydawnictwo:
Kobiece
Stron:
488
Tłumaczenie:
Barbara Kardel-Piątkowska
„Ślad
po złamanych skrzydłach” to nie taka łatwa lektura, na jaką wygląda. Z pozoru
piękna, barwna historia o rodzinie w środku okazuje się być ujmującą,
przygnębiającą, smutną opowieścią o przeszłości, o przemocy, o brutalnym
dzieciństwie i rodzicu, który nie potrafił uchronić własnych dzieci, kiedy
działa się im krzywda. Przyciągająca wzrok okładka sprawiła, że musiałam
sięgnąć po tę książkę, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, by była tak
dobra, jak zakładałam na początku. Jakże się pomyliłam, gdy zamknęłam powieść,
odkładając na półkę. „Ślad” zrobił na mnie ogromne wrażenie, a zarazem
przeraził smutną historią. Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam tę książkę.
Była zwyczajnie dobra i warto o niej pamiętać.
Historia
opowiada nam o czterech wyjątkowych kobietach, trzech córkach i matce, Ranee.
Rodzina dawniej mieszkała w Indiach, lecz ojciec, by zapewnić swoim dzieciom
znacznie lepszy poziom życia, zdecydował za wszystkich o emigracji do Ameryki.
Po indyjskiej sielance pozostał zaledwie ślad, małe wspomnienie, gdyż to
właśnie za Oceanem zaczynają dziać się potworne rzeczy, które zostawiają w
umyśle każdej z tych kobiet ogromne piętno. Gdy z nastolatek dziewczyny
zamieniają się w dorosłe, dojrzałe kobiety, odnajdują szczęście w małżeństwie
czy macierzyństwie, pojawia się spory problem w postaci ojca, który zapadł w
śpiączkę. Siostry wraz z matką spotykają się tuż przy jego łożu, by jeszcze raz
wrócić do przeszłości.
„Skoro
na świecie jest siedem miliardów ludzi, to jak to jest, że głos jednej osoby
może wywrzeć na ciebie taki wpływ? Wyobrażam sobie, że jestem silniejsza niż
kiedyś, odporniejsza. Że jestem panią swojego losu, a reszta ludzi to tylko
pionki w mojej grze – nigdy odwrotnie”
„Ślad
po złamanych skrzydłach” porusza trudne problemy, i ja osobiście musiałam
dawkować sobie czytanie tej książki. Nie połknęłabym jej w całości ze względu
na problematykę oraz skrajne emocje spotykane przy każdym z rozdziałów. Powieść
została podzielona na cztery perspektywy, i choć na początku zakładałam, że będzie
mi się koszmarnie czytało, również w tej kwestii się pomyliłam. Dobrze było
zajrzeć do głowy i życia wszystkich głównych bohaterek. Dowiedzieć się, co
kierowało matką dziewczyn, kiedy przyglądała się tragediom mającym miejsce na
jej oczach. Zrozumieć, dlaczego Marin wyrosła na taką poważną, władczą,
niezdystansowaną, zimną i odległą kobietę, dla której liczy się jedynie sukces
zarówno jej własny, jak i jej córki. Poznać cierpienie oraz ból najmłodszej z
sióstr: Sonyi, biednej, pokrzywdzonej dziewczyny, wypartej przez własną matkę.
Odkryć sekret Trishy, najłagodniejszej, najbardziej kochanej przez rodziców.
Każda z postaci intrygowała swoim charakterem, myślami, historią i tym, jak je
odbierały; każda z nich była w pewien sposób machiną, wyuczoną swej roli damą,
która musi wiedzieć, jak się zachować, co powiedzieć, ale czasami nerwy
puszczają, emocje wyruszają na wzburzona morze, a potok prawdy bywa bolesny,
lecz potrzebny, aby zrozumieć, co czuje druga osoba.
„Kiedy
kogoś tracisz, przechodzisz przez stadia żałoby. Szok, gniew, rozpacz i wiele
innych emocji. Każda z nich ściska cię jak imadło. Nie możesz oddychać, myśleć
i zrozumieć. Ale co, jeśli ktoś nie umiera, tylko nie chce mieć z tobą nic
wspólnego?”
Przez
całą książkę pojawia się trudny wątek pod tytułem „przeszłość”. To nie jest
coś, co wszyscy mogą określić mianem sielanki. Nie wszystkim trafia się
możliwość spędzenia dzieciństwa w otoczeniu miłości rodziców, sukcesów,
szczęścia oraz radośnie upływających lat. Niektórym z nas przytrafia się życie
z piekła rodem. Pojawia się dręczenie, brutalność, wyśmiewanie czy, co
najgorsze z tej i tak okrutnej wyliczanki, przemoc; przemoc zarówno psychiczna,
jak i fizyczna. W „Śladzie” autorka naprawdę bardzo dobrze opisywała to, co
czuje dana bohaterka w związku ze swoją przeszłością, w jaki sposób to, co się
działo, wpłynęło na nią później, gdy już ma własną rodzinę czy nawet dziecko. Każda
z nich, Sonya, Trisha, Marin oraz mama dziewczyn, Ranee, przez okropną
przeszłość związaną z głową domu, Brentem, po trosze utraciła swoją tożsamość.
Wszystkie cztery przywykły, że okazywanie słabości, strachu, mówienie na głos o
tym, co potworne, jest zabronione; że trzeba udawać, zgrywać, wcielać się w
rolę idealnej kobiety, żony, matki czy siostry. Nikt jednak nie jest idealny i
czasami przychodzi czas, kiedy trzeba zrzucić maskę, ukazując prawdziwą siebie.
Tak też stało się z naszymi bohaterkami.
„Nie
tylko ciemność przywołuje mrok. Światło dzienne też ma swoją formę piekła”
„Ślad
po złamanych skrzydłach” to dobra książka, którą trzeba sobie dawkować, żeby w
pełni zrozumieć jej głębie. Sejal opisywała tak dokładnie, że czułam się,
jakbym naprawdę uczestniczyła w życiu zranionych bohaterek. Tak, jak
wspominałam, powieść spodobała mi się, gdyż lubię od czasu do czasu sięgnąć po
coś mniej lekkiego, z przesłaniem, z mocną historią, którą dostałam właśnie
tutaj. Trauma z dzieciństwa, przemoc, niesamowicie dobrze wykreowane i
przedstawione bohaterki, które wyróżniają się swoją osobowością, zachowaniem
czy przyzywczajeniami, a nawet stylem życia. To wszystko tylko w „Śladzie”,
który ląduje na mojej półce chwały. Oczekuję również kolejnych książek Sejal
Badani, ponieważ zachwyciła mnie tym, co tworzy.
Do
poczytania,
Arystokratka
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz