czerwca 10, 2018

Taniec z ogniem czyli "Ogień, który ich spala"


„Ogień, który ich spala”
Autor: Brittainy C. Cherry
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: FILIA
Stron: 450

Obiecałam sobie, że po skończeniu „Powietrza, którym oddycha”, wezmę się za kolejne tomy serii Elements. Tak się właśnie stało niedawno. Wzięłam książkę do ręki i całkowicie przepadłam, zaczytując się w kolejnej, naprawdę niesamowicie dobrej lekturze. Brittainy C. Cherry potrafi zaskoczyć czymś, co wydawałoby się nie do zaskoczenia. Emocjami. Bohaterami. Trudną, uczuciową, pełną wzlotów i upadków historią. A jednak zrobiła to, znowu powaliła mnie swoją książką, aż zatraciłam się w niej do granic możliwości. Podziwiam autorkę za jej umiejętności władania emocjami nawet na kartkach powieści. To daje jej ogromny plus,  bo historia bez emocji to nie historia.


„Ogień, który ich spala” opowiada o dwójce na początku bardzo młodych ludzi, bardzo zranionych przez los, przez otaczających ich ludzi. Alyssa pochodzi z bardzo dobrego, bogatego domu, gdzie jej przyszłość jest zapisana przez natrętną, opryskliwą, wygodnicką mamę. Jedyną ucieczką dziewczyny od domu przepełnionego fałszywym uczuciem matki, jest siostra Erika oraz najlepszy przyjaciel: Logan. Lo to chłopak biedny, który sam musi wyżywić nie tylko siebie, ale i uzależnioną od narkotyków rodzicielkę. Mieszkają w obskurnym mieszkaniu, do którego często przychodzi ojciec Logana, zwykle brutalnie obchodzący się jak i z matką chłopaka, tak i z nim samym. Mimo licznych przeciwieństw para staje się nierozłącznymi przyjaciółmi, pomagającymi sobie w każdej potrzebie. Ich przyjaźń naprawdę była niesamowitą relacją, którą czuło się całym sercem. Jak to bywa w takich historiach, nastaje pewien dzień, gdy jeden z bohaterów, bądź nawet oboje, zaczyna coś czuć do przyjaciela/przyjaciółki. Logan nie chce zakochać się w Alyssie, wie, że zasługuje na kogoś o wiele lepszego niż on, że może mierzyć wyżej niż taki zwykły, biedny, problematyczny narkoman, a jednak oboje podejmują wyzwanie i z ich przyjaźni rodzi się wielkie uczucie. W trakcie ich związku pojawiają się liczne wzloty, ale i upadki. Alyssa chciałaby realizować się w swojej pasji, jaką jest muzyka, natomiast matka ma dla niej określony plan na przyszłość, poza tym nie toleruje wybranka jej serca, co sprawia kolejne problemy młodej parze. Logan nadal jest terroryzowany przez ojca, bierze narkotyki, aż w końcu powstaje między ukochanymi wielka bariera, ciężka do pokonania. Czy są na tyle silni, by ją pokonać? O tym musicie koniecznie przeczytać, a uwierzcie, nie zawiedziecie się.

„Żyj z dnia na dzień. Tylko tego trzeba, by przetrwać. Nie myśl zbyt wiele o przyszłości ani nie zajmuj głowy przeszłością. Pozostań w teraźniejszości. Bądź tu i teraz. To najlepszy sposób na życie. Ciesz się chwilą. Żyj z dnia na dzień”

Autorka ponownie stworzyła wyróżniających się, emocjonalnych bohaterów, z którymi bardzo się zżyłam. Ich problemy bardzo mnie poruszały, ich miłość sprawiała, że szybciej biło serce, a gdy na horyzoncie pojawiał się tragiczny kryzys (lub kryzysy, bo było ich znacznie więcej niż jeden), pragnęłam z całej siły pomóc ulubionym postaciom, mocno trzymając kciuki, aby sobie poradzili. To naprawdę umiejętne stworzenie tak świetnych bohaterów jest czymś, czego mogę pozazdrościć Brittainy. Poruszyła w swojej powieści nie tylko wątek miłości dwójki ludzi z całkiem odrębnych światów, ale i pozwoliła, by historia dała nam coś do myślenia, zmusiła do refleksji. Autorka wplotła motyw choroby, wyniszczenia, odbierania młodym ludziom marzeń i swobody decyzji o własnym życiu, o rodzicach, relacjach między nimi, o narkotykach, brudzie z tym związanym. Podoba mi się, że Brittainy nie skupiła się jedynie na Loganie i Alyssie, ale i na ich rodzeństwie. Lekko szalonej, obsesyjnie rozbijającej talerze Erice, a także Kellanie, starszym bracie Lo, mieszkającej w całkiem innym domu niż Logan. Mimo wszystko bardzo polubiłam całą czwórkę i mocno kibicowałam im w przezwyciężeniu tak wielkich problemów, jakie stanęły na ich drodze. Uzależnienie, choroby, walka z nałogiem — to nie są łatwe tematy do przedstawienia i wielu autorów ma z tym ogromny problem. Jednak Brittainy nie zawiodła mnie, uwierzcie, że chwilami wątpiłam w ufność Alyssy (no bo jak, to narkoman wysokiego stadium, a jednak z buta potrafiła mu zaufać, jakby w ogóle nie wyczuwała żadnego niebezpieczeństwa z jego strony), ale mimo tych drobnych wątpliwości, czułam, że autorka rozeznaje się w tych sprawach i umiejętnie je opisuje.

„Kiedy znajdziesz kogoś, kto rozśmieszy Cię w chwili, w której twoje serce chce płakać — trzymaj się go. Będzie tym, który zmieni twoje życie na lepsze”

Styl autorki znów jest przyjemny i lekki, nawet kiedy opisuje trudne problemy, trudne kwestie. Przeczytałam książkę bardzo szybko i aż żałowałam, że tak szybko skończyłam. Cieszę się, iż zdecydowałam się na przeczytanie serii Elements. Już od dawien dawna brakowało mi takiej dawki emocji, takiej bomby uczuć, eksplodujących na prawie każdej stronie. Zauroczyłam się książkami tej autorki, dlatego nie spocznę, dopóki nie przeczytam ich wszystkim, dlatego niech „Woda, która niesie cieszę” ma się na baczności, bo już do niej pędzę!

Do poczytania,
Arystokratka A. J

2 komentarze:

  1. Z twojej recenzji wynika, że ta książka jest warta do przeczytania po prostu cudowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że jest warta przeczytania. To naprawdę jedna z moich ulubionych książek. Istna bomba emocjonalna, która zasługuje na miejsce na półeczce w biblioteczce :)
      Pozdrawiam cieplutko,
      Arystokratka A.

      Usuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger