kwietnia 16, 2019

KWIETNIOWE ZAPOWIEDZI!


Kwiecień obfituje w naprawdę kilka ciekawych premier. Te, na które my zwróciłyśmy uwagę pokażemy Wam tutaj, żeby nie tworzyć osobnych postów dla każdej z tych powieści. Wszystkie z tych będziemy miały okazję przeczytać, więc możecie spodziewać się ich recenzji. ;)



 „Złączeni honorem” Cora Reilly, ale o tej zapowiedzi już pisałyśmy tutaj.

„Śmiały podryw” Scarlett Cole, czyli kolejna odsłona romantycznej serii. To połączenie sensacji i z erotyką. Czekają tu na was tajemnice, nieprzewidziane zwroty akcji i dawka elektryzującej historii Dreda i Pixie, których można kojarzyć z poprzednich tomów. Każdy z tomów serii „Tatuaże” stanowi osobną całość, więc nic się nie stanie, jeśli zaczniecie od tej części.


 Premiera: 17 kwietnia
Wydawnictwo: Akurat
Kategoria: romans/sensacja/erotyka
Autor: Scarlett Cole
Stron: 352
Opis:

„Popularni rockmani to typ mężczyzn, od których Pixie woli trzymać się z dala. Ale uwielbiany przez groupies Dred Zander, słynny wokalista zespołu Preload, przyciąga ją do siebie niczym magnes. Przystojny, umięśniony i szalenie atrakcyjny muzyk jest obietnicą dobrej zabawy i… zwiastunem problemów. A tych Pixie akurat najmniej potrzeba. Ucieczka z domu, odwyk, a wreszcie zmiana tożsamości pomogły jej zostawić przeszłość daleko w tyle. Studio tatuażu Second Circle, do którego przypadkiem trafiła, okazało się bezpieczną przystanią. To tu w końcu udało się jej wyjść na prostą i szkoda by było to zaprzepaścić pod wpływem chwilowego zauroczenia. Dziewczyna wie, że przelotny romans ze sławnym gwiazdorem rocka to nic innego, jak proszenie się o kłopoty.
Ale Dred się z tym nie zgadza. Jego myśli nieustannie krążą wokół eterycznej Pixie. Wystarczy wspomnienie ich namiętnego pocałunku w trakcie koncertu, by wstrząsnął nim dreszcz pożądania. Musi tylko przekonać dziewczynę, że choć pochodzą z różnych światów, mają szansę stworzyć udany związek. Na drodze do szczęścia staną im spragnieni sensacji paparazzi i tajemniczy szantażysta. Czy mroczne sekrety sprzed lat przeszkodzą kochankom w walce o wspólną przyszłość, czy wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej ich do siebie zbliżą?”


 „Dzisiaj należy do mnie” Agnieszka Dydycz. To ponadczasowa opowieść o sile i determinacji w poszukiwaniu własnej drogi do szczęścia. Ciepła i napisana z ogromną dozą optymizmu opowieść o prawdziwych miłościach, przyjaźniach, sile i odwadze, która jest w każdym z nas. Ta słodko-gorzka historia, pełna barwnych postaci, zaskakujących wydarzeń, odważnych decyzji oraz wyborów, jest niepowtarzalną lekcją życia. Skłania do przemyśleń, inspiruje, bawi i wzrusza, a potem zostaje z nami na długo. Bo to, co wydaje się końcem, jest zarazem początkiem…


 Premiera: 17 kwietnia
Wydawnictwo: Muza
Kategoria: literatura obyczajowa
Autor: Agnieszka Dydycz
Stron: 480
Opis:

„Kama długo i w różnych zakątkach świata szukała swojego miejsca na ziemi. Znalezienie go okazało się sztuką trudniejszą, niż mogła się spodziewać. Nie poddając się i nie tracąc wiary w siebie, z otwartymi ramionami witała każde, nawet najboleśniejsze, życiowe doświadczenie i choć uczyła się na własnych błędach, ciągle zdarzały jej się nowe. Gdy wreszcie zdołała stworzyć udany związek z ukochanym mężczyzną, przewrotny los zakpił z ich szczęścia.
Kama postawiona w tak trudnej życiowej sytuacji będzie musiała zmierzyć się z licznymi przeciwnościami. Nieocenione okażą się fascynujące obrazy i wspomnienia, które niespodziewanie zaczynają do niej powracać. Pojawiające się w snach, a czasem również na jawie, tajemnicze postaci opowiadają jej swoje historie, które nie tylko przynoszą pocieszenie i ukojenie, ale także inspirują i dają nadzieję. Bo życie Kamy to opowieść o poszukiwaniu samego siebie, przesłanie, aby zawsze żyć swoim własnym życiem, nauczyć się nim cieszyć i wykorzystywać to, co niesie los. Choć nie zawsze tego właśnie się spodziewamy...”


 Na zachętę wrzucamy także fragment tego pięknego klocuszka:

„Noc była wyjątkowo mroźna, ja byłam zmęczona i śpiąca, lecz ciągle jeszcze liczyłam na to, że romantyczny pobyt w górach wynagrodzi mi wszystkie trudy podróży. Gdy wreszcie dojechaliśmy na miejsce, była trzecia nad ranem. (...) Marzyłam jedynie o ciepłej kąpieli i łóżku. Takim wyłącznie do spania, z miękką poduszką i cieplutką kołderką. Okazało się jednak, że schronisko już spało i było zamknięte na cztery spusty. Nikt nie słyszał naszego walenia w drzwi, a telefony komórkowe nie miały zasięgu. Muszę przyznać, że Tomasz stanął wtedy na wysokości zadania, a konkretnie pod ścianą z największą ilością okien i po prostu zaczął wrzeszczeć. Przeraźliwie i głośno.
– Andrzej Melon! Andrzej Melon!
Tak ponoć nazywał się kierownik schroniska, z którym mój chłopak ustalał szczegóły naszego sylwestrowego pobytu. Minuty mijały, Tomasz się darł, ja próbowałam nie zamarznąć, siedząc w samochodzie. Po jakichś dwudziestu minutach krzyków, walenia w drzwi i rzucania coraz większymi kamykami w okna, w jednym z nich zapaliło się wreszcie światło. Andrzej Melon się obudził. I nie tylko on, ale o tej porze nocy i przy mocno ujemnej temperaturze otoczenia po prostu nam to zwisało. Moglibyśmy obudzić pół miasta Zakopane, byle tylko zostać wpuszczonym do środka, do ciepłego budynku.
Niestety, nie czekał tam na nas żaden pokój, a kolejne rozczarowanie. Wszystko było zajęte, natomiast Andrzej Melon nie kojarzył ani Tomasza, ani żadnej rezerwacji. W ogóle słabo kojarzył i wyglądał na mocno wczorajszego… Chciało mi się wyć z zimna i ze zmęczenia, a przede wszystkim z bezsilności. Musiałam wyglądać bardzo biednie, gdyż kierownik Melon wreszcie się nad nami zlitował.
– No, dobra, jest jeden pokój, ale nie do końca sprawny – wyznał.
– Co to znaczy „nie do końca sprawny”? – przejęłam inicjatywę.
– No… mieliśmy małą awarię hydrauliczną i jest trochę jakby… nie do końca suchy. To znaczy mokry – wyjaśnił, niczego nie wyjaśniając.
– Ale łóżko jest suche? – dopytywałam zdesperowana.
– Łóżko akurat tak – zdecydowanie potwierdził Melon.
– Chodźcie, pokażę wam.
Byliśmy tak skonani, że gotowi spać nawet na korytarzu. Byle w cieple, przy kaloryferze. Kierownik Melon nie kłamał. Łóżko było suche, ale już dywan, a raczej wykładzina podłogowa chlupała nam pod nogami. I śmierdziała jak skunks. Wyboru wielkiego nie było, więc zostaliśmy. W ubraniach padliśmy na suche łóżko i spaliśmy tak do rana”

„Piękno oddania” Georgia Cates, czyli drugi tom serii Beauty. Jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszej części, ogromnie zachęcamy. To duża dawka romansu, który zwala z nóg, ale w takim przypadku musicie ominąć tę zapowiedź, żebyśmy niczego nie zaspojlerowały. Jednak dla osób, które „Piękno bólu” mają za sobą, przyszedł czas na drugi tom!


 Premiera: 24 kwietnia
Wydawnictwo: NieZwykłe
Kategoria: literatura obyczajowa/romans
Autor: Georgia Cates
Opis:

„Porzuciwszy miłość swojego życia, Laurelyn Prescott wraca do Nashville, żeby podążać za jedynym marzeniem, które jej pozostało. Pełna determinacji, by nie myśleć o bólu wywołanym przez rozstanie z Jackiem Henrym, zagłębia się w muzyce. Ale razem z jej poprzednim życiem pojawiają się dawni znajomi i nowe oczekiwania. Sprzeciwienie się szokującym żądaniom producenta płyty oznacza koniec kariery Laurelyn. Kobieta otrzymuje jednak nieoczekiwaną szansę, dzięki której błyskawicznie znajduje się na szczycie i osiąga wymarzony sukces. Czy tyle wystarczy, by była szczęśliwa? Czy może nieobecność Jacka Henry’ego sprawi, że nie poczuje spełnienia?
Jack Henry McLachlan nigdy nie spodziewał się, że pokocha Laurelyn Prescott, a jednak pokochał. Po głupim błędzie, jaki popełnił, pozwalając, by wymknęła się z jego życia, Jack Henry przez trzy miesiące szuka Laurelyn. Ich ponowne spotkanie nie przebiega bez przeszkód. Kobieta, którą odnajduje, różni się od tej, która odeszła bez pożegnania. Laurelyn nie jest już nieśmiałą dziewczyną przeżywającą australijską przygodę, lecz odnoszącą sukcesy piosenkarką. Jack jest przerażony tym, że jego Amerykanka może nie znaleźć w swoim nowym życiu miejsca dla kogoś takiego jak on. Ma jedynie miesiąc, by przekonać ją, że jest inaczej i sprawić, by wyobraziła sobie życie z dala od światła reflektorów – ich wspólne życie”

Grafika: mother of two reads

Podrzucamy również fragment pierwszego rozdziału dla zachęty:

„Bogu dzięki za valium.
Mam poczucie winy, że zażyłam zmieniające świadomość tabletki tylko po to, by poradzić sobie z emocjami związanymi z opuszczeniem Jacka Henry’ego, szczególnie po tym przez co przeszłam, kiedy moja matka była uzależniona. Potrzebuję jednak ucieczki od dramatu, jaki rozgrywa się w mojej głowie. To jedynie chwilowe rozwiązanie, wiedziałam o tym, gdy z niego skorzystałam, ale nie mam pojęcia, jak poradzę sobie z emocjami, gdy wrócę do domu i nie będę miała przy sobie leków, które mi pomogą.
Okropnie trudno mi to przyznać, ale zaczynam rozumieć jak moja matka popadła w nałóg. Domyślam się, że łatwo jest wybrać tę drogę, gdy wszędzie wokół panuje ciemność. To dla mnie wielka czerwona lampka ostrzegawcza. Będę kochać Jacka Henry’ego do ostatniego tchu, ale nie pozwolę sobie na wybranie tej samej drogi, co moja matka – nieważne jak kusząca by ona nie była.
Samolot ląduje na LAX po koszmarnym locie z Sydney. Kiedy podstawiają schodki, od razu czuję zapach typowy dla Los Angeles – benzyny i smogu. To ten sam zapach, na który zwróciłam uwagę, gdy przesiadałyśmy się tutaj trzy miesiące temu podczas lotu do Australii. Wow. Wtedy moje życie wyglądało zupełnie inaczej.
Przeciskamy się przez zatłoczony terminal i przy punkcie odbioru bagaży zauważam czekających na nas rodziców Addison. Ona wraca do domu, żeby spędzić z nimi dwa tygodnie przed przyjazdem do Nashville. To oznacza, że przez następne czternaście dni będę w naszym mieszkaniu sama. Nie jestem pewna, czy to dobrze.
Donavonowie z otwartymi ramionami witają swoją córkę i mnie także. Kochają mnie jak własne dziecko i myślę o tym, jak idealnie by było zakochać się w ich synu, a nie w mężczyźnie, który nie chce mnie nigdy więcej widzieć. Moja relacja z Benem mogła być zupełnie inna. Kto wie, co stałoby się między nami, gdybym nie wpadła na Jacka Henry’ego McLachlana w korytarzu do klubowej łazienki? Ale wpadłam i nie umiem być z tego powodu smutna. Żałować, że spotkałam mężczyznę, którego kocham, oznaczałoby, iż życzę sobie, by nigdy się nie pojawił, a tego nie potrafię zrobić. Ten rozdzierający moje serce ból jest ceną. Jestem gotowa ją zapłacić nawet za ten krótki czas, kiedy byliśmy razem.
Addison patrzy na mnie tak, jakbyśmy miały się więcej nie zobaczyć.
– Naprawdę wolałabym, żebyś pojechała ze mną. Nie chcę, żebyś wracała do domu w tym stanie.
– Nic mi nie będzie, Addie. – Nie ma pojęcia, jak dobrze umiem sobie radzić, gdy życie okrutnie mnie traktuje. – Moja mama byłaby strasznie zawiedziona, gdybym nie wróciła dzisiaj do domu.
– Tak… ale obiecaj mi, że nie spędzisz następnych dwóch tygodni, siedząc w mieszkaniu i myśląc o nim.
– Obiecuję, że tego nie zrobię – kłamię. Uśmiecham się nieszczerze, żeby ją przekonać. – Gdy tylko wrócę, zatonę po uszy w muzyce. To pozwoli mi o nim nie myśleć.
– Wiesz, że ci nie wierzę. – Robi minę, której nie cierpię. Współczucie. Wrrr.
– Nie jestem ze szkła, Addie. Duża ze mnie dziewczynka. Tak, jest mi smutno, ale jakoś to przeżyję. To nie koniec świata. – Kłamstwo. Kłamstwo. Kłamstwo. Ze mną jest coś nie tak. Nawet najlepszej przyjaciółce nie potrafię powiedzieć, jak bardzo jestem rozbita. Dlaczego nie umiem nikogo do siebie dopuścić? Poza Jackiem Henrym… on jedyny przebił się przez ten mur i tym samym poznał prawdziwą mnie.
– Będę do ciebie codziennie dzwonić. – Ściska mnie mocno, gdy się żegnamy. – Muszę wiedzieć, że wszystko z tobą w porządku – szepcze mi do ucha.
Nienawidzę jak tak do mnie mówi, jakbym dążyła do samozniszczenia. Wkurza mnie to.
– Cholera, Addie. Moje życie nie skończy się tylko dlatego, że już z nim nie jestem. Tak, będę tęsknić za Lachlanem. – Chciałabym móc go tak nie nazywać podczas rozmów z nią. – Tęsknię za nim, to w porządku, to normalne, ale to nie znaczy, że położę się i umrę. – Słowa płynące z moich ust brzmią dobrze. Chciałabym, żeby były prawdziwe.
Uśmiecha się. To chyba oznacza zadowolenie z mojej zadziornej odpowiedzi.
– Dobrze, właśnie to chciałam od ciebie usłyszeć”

3 komentarze:

  1. Bardzo fajne zapowiedzi :) POzdrawiam, ELi https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledzimy bloga i oczekujemy recenzji każdego z tych tytułów! :) Kwiecień był naprawdę niezły jeśli chodzi o premiery, ale koniec wiosny i początek lata powinny być również w nie bardzo obfite. :)

    OdpowiedzUsuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger