kwietnia 07, 2019

Prawdziwa historia esesmana do żydowskiej więźniarki, czyli "Czerń i purpura"


„Czerń i purpura”
Autor: Wojciech Dutka
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 448

Łzy wciąż kapią na czarne ubranie, które idealnie odwzorowuje mój stan. Czuję się, jakbym przechodziła żałobę, tak bolesną dla mojego czytelniczego, małego serca. Ta historia mnie rozdarła, zszokowała, przeraziła, a zarazem dała namiastkę pięknego uczucia, które choć zakazane, miało miejsce. Zaczniemy od czegoś lżejszego, bo wciąż czuję kołatanie serca, gorzki posmak łez na wargach...

„Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Pierwowzorami bohaterów byli Franz Wunsch i Helena Citronova.
On miał 22 lata, kiedy z własnej woli trafił do Auschwitz, żeby nadzorować Zagładę. Przed wojną szukał dla siebie miejsca w Kościele. Postanowił jednak bardziej niż Bogu uwierzyć  Hitlerowi.
Ona miała lat 20, kiedy pierwszym kobiecym transportem jechała tam, by umrzeć. Przed wojną była uzdolnioną studentką konserwatorium w Bratysławie. Pochodziła z szanowanej żydowskiej rodziny prawniczej. Kiedy prezydentem Republiki Słowackiej został ksiądz Jozef Tiso, razem z innymi Żydami stracili wszystko.

Milena Zinger (Helena Cintronova) i Franz Weimert (Franz Wunsh). Słowacka Żydówka i austriacki faszysta. Ich losy splotą się podczas przyjęcia urodzinowego, gdzie on świętuje, a ona rozpaczliwie próbuje walczyć o przetrwanie.
Tak zrodzi się jedna z najbardziej poruszających i niezwykłych historii miłosnych czasów Holocaustu”

Do teraz siedzę w milczeniu, co rusz spoglądając na książkę, która wycisnęła ze mnie potok łez, wprawiła w osłupienie, zamurowała. Czasy wojny, czasy Zagłady i ujęcie tematu jest niewiarygodnie trudne, lecz kiedy ma się tak dobre pióro, można to zrobić bardzo interesująco. Lekcja historii. Lekcja uczuć w czasie Holocaustu. Próba przetrwania. Przeszłość. Piekło. Mogłabym rzucać takimi słowami jeszcze przez spory moment, a to nadal byłoby nic w porównaniu z tym, co siedzi mi w głowie. Boli mnie serce, gdy przypominam sobie, o czym przed chwilą czytałam, z jakimi bohaterami miałam do czynienia. „Czerń i purpura” to niezwykła powieść zawierająca w sobie elementy fikcji oraz prawdziwej historii. Opowiada o losach ludziach z krwi i kości, o ludziach zagubionych, przestraszonych, niewinnych, ale i tych definitywnie winnych, brutalnych, okrutnych. Opowiada o emocjach, o piekle, które nigdy nie powinno się powtórzyć, które powinno zostać tylko lekcją historyczną, świadectwem okrucieństwa i bestialstwa ludzi złaknionych władzy, skorumpowanych, zarażonych straszliwą ideologią. Książka oczywiście zawiera multum emocji, ale mnie osobiście dotknęła silnym, prawdziwym uczuciem esesmana do pięknej, utalentowanej Żydówki, skazanej na życie w obozie koncentracyjnym. Owe uczucie nie powinno w ogóle się pojawić, w końcu należy do zakazanych. A jednak. Miłość nie wybiera ani miejsca, ani godziny...

„W Auschwitz, choć gwiazdy i księżyc niezmiennie wisiały nad ludźmi, nie istniało żadne prawo moralne, które zapewniałoby przetrwanie kobiecie wystawionej na łaskę lub niełaskę mężczyzny z SS, który miał władzę życia i śmierci”

„Czerń i purpura” przedstawia losy dwójki tak różnych od siebie ludzi. Dzieli ich, dosłownie, wszystko. Pochodzenie, wiara, status. On jest esesmanem po naprawdę trudnych przejściach, ona młodą, przerażoną, lecz gotową do walki o życie Żydówką. I choć z pozoru nic ich nie łączy, po występie utalentowanej Mileny oboje zaczynają się zmieniać. Franz nie poznaje samego siebie, nie rozumiejąc głębokich uczuć płynących z wolna w stronę więźniarki, natomiast Milena dokonuje świadomego wyboru łapania się ostatniej deski ratunku, by przeżyć Zagładę, przy okazji pomagając innym osobom. Każdy z bohaterów w tej książce gra ważną rolę. To nie historia o jednostce. To historiach o masie. Postaci są tak dobrze zarysowani, tak, powiedziałabym, żywi, że ma się wrażenie, jakby czytało się o kimś, kogo zna się od wielu lat. Powieść rozpoczyna się od przedstawienia losów głównych bohaterów jeszcze zanim trafili do Auschwitz. Pokazuje normalne, szczęśliwe życie Mileny oraz Franza. Mimo wszystko u każdego z nich w pewnych etapach następują poważne, nieodwracalne zmiany, potem głęboko zakorzenione w psychice, przez co stają się takimi ludźmi, jakimi byli. To się tyczy przede wszystkim Franza, zagubionego, młodego mężczyzny, który poszukiwał wsparcia w Kościele, w religii. Niestety, jakby i wiara, sam Kościół oraz Bóg, odwrócili się od niego. W poszukiwaniu innego oparcia, trafił do niemieckiej szkoły dla chłopców, a potem żył tak, jak nigdy wcześniej. Każde wydarzenie z jego życia ukształtowały go na człowieka pełnego sprzeczności. Potrafił być zarówno brutalny i bezwzględny, chowając serce oraz uczucia gdzieś głęboko, ale umiał zmienić się w czułego, spokojnego i łagodnego mężczyznę, ślepo zakochanego w kobiecie, której nigdy nie powinien kochać. Franz to naprawdę barwny bohater i mogłabym rozwodzić się o nim bardzo długo, gdyż jest, o czym mówić. Dzięki zarysowanej przeszłości esesmana, można w pewnym stopniu zrozumieć, dlaczego wstąpił do SS, co nim kierowało, w jaki sposób trafił do Auschwitz i jaki był powód pomagania innym ludziom, ratowania ich czy nawet wyciągania spod oblicza śmierci, wyciągania prosto z komory gazowej na minutę przed zamknięciem drzwi. Franz i Milena to ludzie złożeni, skomplikowani, pełni przeróżnych emocji wewnątrz, jednak autor dał czytelnikowi namiastkę każdej ich cechy czy wady. Obserwowałam okrutne poczynania brutalnego esesmana, ale także silną, wytrwałą więźniarkę, która nie poddaje się tak łatwo. Niesamowitym doświadczeniem była przeprawa przez całe życie tychże postaci.

„Ona nie miała już dumy. Jej godność została za bramą z napisem, że praca czyni wolnym. Teraz dopiero mogła się przekonać, jak było to wielkie szyderstwo”

W powieści podoba mi się, że nie przedstawiła tkliwej, romantycznej historii na tle brutalnego świata obozu. Przedstawiła realia, jednocześnie ujmując uczuciami obojga głównych bohaterów, nad którymi cały czas wisiało zagrożenie śmiercią. Ich miłość była zakazana, obserwowana przez baczne spojrzenia wrogów, powodowała palpitacje serca, ściskała za gardło. Niech czytelnicy wzbraniają się przed myśleniem, że jest to romans na tle wojny czy Holocaustu, że to płytkie i okropne, by skupić się na relacji dwójki ludzi, podczas gdy tysiące innych właśnie ginie w komorze gazowej. Nie. To nie tego typu powieść. To powieść o okrucieństwie, odwróconym dekalogu, o zgubieniu, wątpliwościach związanych z religią, o zagładzie, piekle, które miało miejsce lata temu, o braku ludzkich odruchów, a zarazem o uczuciach i emocjach. W „Czerni i purpurze” można poznać wiele bohaterów, nie tylko Milenę i Franza. Czytelnik ma styczność z przerażającym doktorem Mengele, z równie okrutnymi kapo, esesmanami czy innymi więźniami mającymi własne, trudne i bolesne historie.



Mnie osobiście książka wbiła w fotel, wmurowała i skłoniła do naprawdę wielu refleksji. Pomijając fakt, kiedy nie potrafiłam wydusić o niej żadnego słowa i patrzyłam na smutną okładkę. Bo nawet okładka jest do bólu smutna. Myślę, że na tym już poprzestanę, gdyż w innym przypadku mogłabym się powtarzać, wylewać dalej swoje równie smutne spostrzeżenia, przeżywać jedną z najbardziej poruszających historii miłosnych czasów Holocaustu. Zakończenie tym bardziej spowodowało, że wylewałam łzy. Mam nadzieję, że kiedyś ta książka stanie się lekturą szkolną. Treści w niej zawarte nie tylko dają kawałek lekcji historii, ale też pokazują prawdziwe oblicze bezlitosnego obozu, okrucieństwo ludzi traktujących innych niczym zwierzęta, niczym nic niewarte śmiecie. Nigdy, naprawdę nigdy, nie zapomnę o „Czerni i purpurze”. Powieść chyba na zawsze zakorzeniła się w moim sercu, zawsze będzie w mojej pamięci.
Na koniec pragnę mieć jeszcze jedną nadzieję. Że oboje, zarówno Franz, jak i Helena, przed śmiercią byli otoczeni bliskimi, a w ich duszy grał spokój i przebaczenie, w szczególności tyczy się to duszy Franza. Ogromnie, ale to ogromnie polecam, byście sięgnęli po tę powieść. Wbije w was fotel, pozostawi wielki ślad w pamięci i w sercu. Gwarantuję, zapamiętacie ją na długo. „Czerń i purpura” nie zniknie z tych zakamarków tak szybko...

„— Uratowałaś mnie — powiedziała —  a mój lud wierzy, że kto ratuje jedno życie, tak jakby cały świat ratował”

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.




Arystokratka A./Aga

Książka została zrecenzowana w ramach współpracy barterowej.

3 komentarze:

  1. Słyszałam o historii tych ludzi, ale jeszcze nie przeczytałam książki. Mam nadzieję, że to nadrobię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś skończyłam czytać...nadal nie mogę się pozbierać, chodź czytalam już wiele świadectw ludzi, którzy przezyli ten horror

    OdpowiedzUsuń

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger