„Odzyskane
szczęście”
Autor:
Abbi Glines
Kategoria:
literatura obyczajowa
Wydawnictwo:
Pascal
Stron:
303
Tłumaczenie:
Agata Żbikowska
Moja
przygoda z Abbi Glines rozpoczęła się już dawno temu, kiedy sięgnęłam po
pierwszy tom z całkiem innej serii, ale wyjątkowo nie mogłam go zdzierżyć, więc
po tej pojedynczej styczności postanowiłam nie próbować ponownie. Aż do
momentu, kiedy moim oczom ukazała się ta okładka, ten opis i możliwość dania
autorce jeszcze jednej szansy. Na szczęście po „Odzyskanym szczęściu” nie czuję
ukłucia zawodu ani nawet nie przewracam oczami, a to sukces! Kiedy więc nadarzy
się okazja, by ponownie przeczytać coś od Abbi Glines, a co nie należy do cyklu
„Sea Breeze”, to chętnie się za to wezmę. Wracając jednak do książki, którą
przeczytałam. Była to nie taka lekka, lecz bardzo przyjemna lektura o walce z
demonami przeszłości, ze świadomością posiadania lęków, walce o miłość czy
własne szczęście.
„Czasem
wydaje mi się, że to, czego pragniemy, niekoniecznie musi być dla nas najlepsze”
Książka
to szósty z kolei tom z serii „Rosemary Beach”, jednak nie trzeba znać
poprzednich tomów, by móc przeczytać tę część. Historia przedstawia losy
młodej, zakochanej w sobie pary: Woodsa i Delli. Oboje kochają się ponad
wszystko, zawsze starannie walcząc o swój związek. Niestety nie zawsze się da i
nie zawsze jest sposobność, by to robić. Czasami na naszej drodze pojawiają się
osoby pragnące z całej siły zniszczyć piękne uczucie, tak więc było w przypadku
Woodsa i Delli. Na ich drodze pojawiła się matka i była kobieta mężczyzny. Obie
nie akceptowały wybranki nowego szefa rodzinnego interesu, uważając dziewczynę
za skończoną wariatkę, z którą Woods nie będzie szczęśliwy. Della podejmuje
naprawdę ciężką decyzję, łamiąc ukochanemu serce i ruszając w poszukiwanie
własnej ścieżki, niezależności i siły, której zwykle bardzo jej brak. Ten
związek może się rozpaść na zawsze, ale może też zostać uratowany, jeśli bohaterowie
wykażą, że rzeczywiście ich miłość jest silniejsza niż jakakolwiek potyczka.
Żeby jednak dowiedzieć się, czy książka zakończy się happy endem, czy też
tragedią rodem z dramatu, trzeba ją przeczytać.
„Odzyskane szczęście” na początku lekko mnie przytłoczą swoją słodkością i wylewanym z każdej strony lukrem czy erotyzmem. Po prostu było zbyt idealnie, by mogło być prawdziwe, ale po czasie zorientowałam się, że miłość głównych postaci po prostu już taka jest. Oboje starają się o siebie dbać, walczyć za siebie niczym drapieżnicy, kochają się, planują przyszłość, jednak nie są idealni. Mają za sobą sporo doświadczeń, które ukształtowały ich, zrobiły z nich osoby, którymi teraz są. Della mimo ciężkiego charakteru, mimo bycia tą kruchą, delikatną i łamliwą, potrafi również zawalczyć za tych, którzy są jej bliscy. Oddałaby za nich życie, byleby było im lepiej niż jej samej. Nie docenia się, a przeszłość chodzi za nią krok w krok, depcząc po piętach. Losy Woodsa i Delli nie należą do tych szczególnie barwnych, sielankowych. Mimo takiego początku, tragedia tych bohaterów dzieje się w ich wnętrzach, w umysłach zatrutych koszmarami, ciągłymi obawami. Ich zmagania z tym wszystkim nie są łatwe, bywają wręcz bolesne dla nich obojga, a próba, którą przechodzą, sprawiła, że serce aż wyrywało się z piersi, by pognać w kierunku tych naszych zagubionych postaci.
„Odzyskane szczęście” na początku lekko mnie przytłoczą swoją słodkością i wylewanym z każdej strony lukrem czy erotyzmem. Po prostu było zbyt idealnie, by mogło być prawdziwe, ale po czasie zorientowałam się, że miłość głównych postaci po prostu już taka jest. Oboje starają się o siebie dbać, walczyć za siebie niczym drapieżnicy, kochają się, planują przyszłość, jednak nie są idealni. Mają za sobą sporo doświadczeń, które ukształtowały ich, zrobiły z nich osoby, którymi teraz są. Della mimo ciężkiego charakteru, mimo bycia tą kruchą, delikatną i łamliwą, potrafi również zawalczyć za tych, którzy są jej bliscy. Oddałaby za nich życie, byleby było im lepiej niż jej samej. Nie docenia się, a przeszłość chodzi za nią krok w krok, depcząc po piętach. Losy Woodsa i Delli nie należą do tych szczególnie barwnych, sielankowych. Mimo takiego początku, tragedia tych bohaterów dzieje się w ich wnętrzach, w umysłach zatrutych koszmarami, ciągłymi obawami. Ich zmagania z tym wszystkim nie są łatwe, bywają wręcz bolesne dla nich obojga, a próba, którą przechodzą, sprawiła, że serce aż wyrywało się z piersi, by pognać w kierunku tych naszych zagubionych postaci.
„Wierzę,
że życie każdego z nas jest kontrolowane przez serię wydarzeń. Wybieramy to,
czego chcemy, a jeśli to możliwe, możemy zrealizować nasze plany. Raz
szczęście się do nas uśmiecha, a innym razem nie. Wiem też, że zdarzają się
wypadki. Czasami znajdujemy się w sytuacji, kiedy musimy robić dla ukochanych
osób rzeczy, na które nie mamy ochoty”
Woods
i Della to nie jedyne postaci, które zrobiły na mnie wrażenie. Zaciekawiłam się
historią Trippa, przystojnego motocyklisty, również podróżującego, wydawałoby
się, że stale przed czymś uciekającego. Zaciekawiłam się tajemniczą, rzekomo
niszczycielską Nan oraz resztą przyjaciół naszych głównych bohaterów. Są tak
barwni, tak charakterystyczni, że cieszę się, iż mają własną powieść, a ja będę
mogła poznać ich znacznie bliżej. „Odzyskane szczęście” to niedługa, lecz
porywająca, emocjonalna książka dla osób spragnionych takiej podróży po własnym
wnętrzu, by odnaleźć prawdziwe cele, dokładnie poznać swoje uczucia do innych
osób. Pokazuje ludzką dobroć, ale i zawiść czy nienawiść; pokazuje empatię, przywiązanie
do rodziny, przyjaciół; pokazuje także piękną, może nieco przesłodzoną miłość,
uczucie, którego można pozazdrościć naszym bohaterom. Powieść czytałam z
uśmiechem na twarzy, przewracając kartkami w takim tempie, że byłam zdziwiona
tak szybkim dobrnięciem do końca. Przyjemna, pełna uczuć książka, którą mogę śmiało
polecić na te zimowe wieczorki!
Do
poczytania,
Rozanielona
Arystokratka A.
To brzmi tak zwyczajnie, że aż mam ochotę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńswiatwedlugkasi.blogspot.com
Prawda? Też właśnie skusiło mnie swoją prostotą, a wyszło coś rzeczywiście dobrego :D
Usuń