stycznia 27, 2019

Inny wymiar perwersji, czyli "Dwanaście warunków Pani Prezes"


„Dwanaście warunków Pani Prezes”
Autor: Marta Milda
Kategoria: literatura kobieca/erotyk
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 478

W poszukiwaniu kolejnych dobrych książek z literatury kobiecej, ruszyłam na łowy również do polskich autorów i trafem wśród długiej listy odnalazłam Dwanaście warunków Pani Prezes. Zmysłowa okładka oraz interesujący opis to dwa czynniki, które od razu przypieczętowały mój wybór. Marta Milda stworzyła pokaźnych rozmiarów książkę o tematyce erotycznej, mrocznej, poruszającej wątek BDSM, ale także o tematyce sporej różnicy wieku w relacji między kobietą a mężczyzną, oraz pracoholizmu. Czy powieść mnie urzekła, sprawiła, że czytałam ją z wypiekami na twarzy, rozwodziłam się nad jej cudownością? Niestety nie. Chociaż książka ma zadatki na takie ochy i achy nie spełniła moich oczekiwań, wręcz zawiodłam się na niej, gdyż spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Mimo wszystko chcę rozbudować swoją wypowiedź i pokazać Wam, co jest zaletą, a co wadą tejże powieści.

„To ona ma wszystko i rozdaje karty, a on tylko jak pionek bierze udział w jej grze. Jego sytuacja wydawała się z góry przegrana”

Dwanaście warunków Pani Prezes przedstawia losy dwojga ludzi. Marty, wyuzdanej, bogatej, perwersyjnej i zimnej jak lód kobiecie z czterdziestką na karku, oraz losy Michała, młodego studenta historii, który dorywczo pracuje na myjni, mieszka z przyjacielem imprezowiczem. Michał to z natury bardzo spokojny, melancholijny, ambitny, wrażliwy mężczyzna, który natrafia na swoje przeciwieństwo, kiedy ma umyć nowiutki, luksusowy samochód eleganckiej kobiecie. Marta proponuje Michałowi dość perwersyjny układ, spisując dwanaście całkiem interesujących paragrafów dotyczących ich relacji. Nieświadomy wielu spraw chłopak przystaje na wszystko, byleby być bliżej zdystansowanej, odległej kobiety swoich marzeń i pragnień.


W ten sposób rozpoczynają się losy tej dwójki, natomiast jak przebiega ich burzliwy związek, czy jest on satysfakcjonujący dla obu stron, czy jest szczęśliwy i bajkowy, o tym trzeba się przekonać, sięgając po lekturę. Moje wnioski po przeczytaniu są chaotyczne. O książce opowiadałam trochę na Instagramie przy okazji poruszania tematu słownictwa, i tu również do tego wrócę. Pierwszą rzeczą, jaka nie spodobała mi się w trakcie czytania, to właśnie język używany w książce. Nie jest wulgarny, a przynajmniej mało kiedy taki bywa, lecz nadmiar wyrazów dźwiękonaśladowczych nie był zbyt przyjazny dla oka. Dla uściślenia, chodzi o „hi, hi” i tym podobne dodatki w dialogach. Niestety, to sprawiało, że nagle zatrzymywałam się na danym fragmencie, przewracałam oczami i nie mogłam brnąć dalej. Język oraz styl autorki nie przypadł mi do gustu, dlatego też ciężej mi się czytało całą książkę, a nie ukrywajmy, jest ona dość opasła. Następną wadą pozycji jest, wydaje mi się, że niezbyt dobre ukazanie wątku BDSM. Odnosiłam, być może złudne, wrażenie, iż przeniosłam się kilka lat wstecz i wracam do czasów „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Nie zamierzam spojlerować, jednak warto mieć to na uwadze przy sięganiu po tę książkę. Myślę, że fankom tego typu motywów powieść przypadnie do gustu, jednak przeciwnikom raczej bym odradzała, żeby się nie zawiedli. Kontynuując, sceny erotyczne bądź też te masochistyczno-sadystyczne nieco mnie zadziwiały, ale nie potrafię dokładnie ująć powodu mojego zdziwienia. Na pewno znów wkracza na scenę kwestia języka, słownictwa, lecz chodzi również o samych bohaterów. Ich zachowanie w wielu momentach wydawało mi się dość absurdalne, w szczególności nadwrażliwość Michała, który wiedział, na co się zdecydował po nocy próbnej z Panią Prezes. Jeśli już jestem przy temacie zachowania, to to również jest istotna sprawa. Najbardziej irytującą postacią tej książki nie jest, o dziwo, główna bohaterka, Marta, lecz właśnie Michał. Bezbronny, niewinny, płaczliwy chłopiec z wysokimi ambicjami oraz chęcią walki o kobietę, która jest zimna niczym lód. Niestety, jego wrzaski, zmiany nastroju jak u pań w ciąży, gonitwy myśli przygnębiały mnie bardziej niż obsesja Marty na punkcie masochizmu oraz pracy.

„Miłość potrafi odmienić świat, przenosić góry, jeśli się naprawdę w to wierzy. Ale, synku, nie można przecież zmusić nikogo do... Czasami życie nas zaskakuje. Są sytuacje, w których nie mamy wyboru... Nie wszystkim pisane jest szczęście”

W Dwunastu warunkach Pani Prezes bardzo spodobała mi się kreacja głównej bohaterki, tytułowej Pani Prezes. Od początku do końca była to postać owiana nutką tajemnicy, obsesji, niezrozumienia. Fascynowała i sprawiała, że miałam ochotę bliżej ją poznać. Chciałam dowiedzieć się, co takiego się stało, że teraz jest tym, kim jest. Dzięki niej ta powieść nabiera więcej sensu, gdyż można skupić się na czymś innym niż relacja BDSM. Można ujrzeć ogromny problem pracoholików, zobaczyć równie ogromne poświęcenie pracy, rezygnując tym samym ze zwyczajnych, codziennych rzeczy, które na ogół radują człowieka. Marta to także świetnie zbudowana postać pod względem psychologicznym, więc autorka bardzo punktuje tą bohaterką. Nieskora do uczuć, do romantyczności kobieta, dla której liczy się wyłącznie władza, pozycja oraz praca. Marta Milda dobrze ukazała powód Marty z powieści, dlaczego stała się tą wyrachowaną, bezwzględną osobą, opisując jej historię, zgłębiając się w jej psychikę. Naprawdę to było cudowne urozmaicenie tej długiej lektury. I chociaż bohaterka mi się podobała, wiele wniosła do powieści, całość nie przypadła mi do gustu, nie spełniła moich oczekiwań, chociaż miała spory potencjał i oczywiście samej autorce życzę dalszych sukcesów w pisaniu oraz rozwoju warsztatu, bo wiem, że jest ją na to stać, chociażby tworząc tak świetnie rozbudowaną bohaterkę. Zastanawia mnie jeszcze zabieg włączenia do książki imienia z pseudonimu autorki. Rzadko się spotyka w powieściach, żeby pisarz wykorzystywał swoje imię, czy też pseudonim, nadając go jakiejś postaci. Czyżby kryło się w tym jakieś drugie dno, jakieś alter ego? Cóż, na to pytanie akurat nie dostanę odpowiedzi, dlatego tym akcentem kończę dzisiejszą recenzję, mimo wszystko z uśmiechem na twarzy.

Książkę mogę polecić, tak jak już wspomniałam, fanom Greya i tym podobnej literatury, myślę, że powieść przypadnie do gustu, spełniając oczekiwania, natomiast ja nie mogę uznać Dwunastu warunków Pani Prezes za książkę, która mnie porwała w obroty, nie wypuszczając do ostatniej strony.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Do poczytania,
Arystokratka A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger