„Bracia Slater. Dominic”
Autor: L. A. Casey
Kategoria: literatura obyczajowa,
romans, erotyk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Stron: 488
Dzień doberek, czytelnicy! Dzisiaj
uraczę Was historią Bronagh Murphy oraz Dominica Slatera. Przyznam, że
pokochałam styl autorki już od pierwszych stron. Wykreowała naprawdę niezłych
bohaterów, których nie dało się nie polubić. W szczególności Dominica,
świetnego, młodego chłopaka. Ciekawi? No to jedziemy dalej!
„—
Raczej atak fizyczny. Uderzyłaś mnie, pamiętasz?
Mruknęłam.
—
To ty próbowałeś siłą odebrać mi ciastka! Sędzia by to zrozumiał i jeszcze
podziękował za to, że nie zrobiłam ci większej krzywdy”
O młodej Bronagh dowiadujemy się, że
straciła rodziców w tragicznym wypadku samochodowym. Ją i jej siostrę Brannę
spotkała jedna z największych tragedii. W końcu dla dziecka strata bliskich to
coś potwornego i ciężko wyjść z tego bez traumy. Czytelnik doskonale odczuwa emocje
głównej bohaterki za co podziękowania dla autorki za to umiejętne zagranie.
Bronagh niestety nie radzi sobie ze stratą rodziców, przez co odrzuca innych i
trzyma ich na dystans. Nie chce wchodzić w jakiekolwiek bliższe relacje,
obawiając się cierpienia z powodu możliwej utraty kolejnej osoby. Dziewczyna
odizolowała się od swojego dawna świata, znajomych. Nie rozmawia z nikim prócz
swojej jedynej siostry Branny.
Jej milczenie zostaje przerwane przez
aroganckiego i zbyt pewnego siebie Dominica Slatera, który nie zamierza
odpuścić. Chłopak przywykł do ciągłego bycia w centrum uwagi, a ignorancja ze
strony Bronagh jest dla niego czymś nowym, nieznanym, ale bardzo ciekawym.
Postanawia więc zdobyć piękną i niedostępną dlań brunetkę. Jaki to będzie mieć
wpływ na Bronagh? Żeby się tego dowiedzieć, koniecznie trzeba przeczytać
książkę.
„—
Zamierzasz stać i patrzeć na moich braci cały dzień, czy idziesz ze mną? —
Dominic zapytał z niecierpliwością w głowie.
—
Jeśli to poważne pytanie, głosuję na zostanie tutaj i patrzenie na twoich braci
przez cały dzień”
W książce jest wiele sytuacji, które
potrafią doprowadzić do śmiechu, łez, wściekłości czy strachu. Oczywiście
pojawiło się kilka błędów (jak to w każdej lekturce), natomiast odbiorca nie
zwraca na nie szczególnej uwagi, tym bardziej, że wiele z tych byków bardzo
mnie rozbawiło. Za przykład podam: „Włosy trzymały mu żal”. To nie jedyne, co
mnie rozśmieszyło. Fragment zemsty Bronagh na Dominicu przy użyciu pinezek na
krześle również na długo zapadł mi w pamięć. Innym razem to nie śmiech grał
pierwsze skrzypce, a zwyczajny strach, gdy dziewczyna została zatrzymana w
klubie przez groźnego przestępcę.
„—
Czy mogłabyś już przestać? — błagał. — Dramatyzujesz.
—
Bracie — odezwał się szeptem głos po mojej prawej stronie. — Nigdy nie można
mówić tego do wkurzonej kobiety. A już na pewno nie do wkurzonej Irlandki”
Do poczytania, kochani!
Arystokratka J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz