„Szeptacz”
Autor:
Alex North
Kategoria:
thriller
Wydawnictwo:
MUZA
Stron:
475
Premiera:
16 października
„Jeśli
drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem...”.
Thriller, o którym mówi cały bookstagram. Thriller, który zrobił wokół siebie
mnóstwo szumu. Thriller, który mną wstrząsnął do tego stopnia, że zapragnęłam
zobaczyć tę powieść na dużym ekranie. „Szeptacz” sprawił, że z mniejszym lękiem
sięgnę po więcej książek z tego gatunku. Wcześniej omijałam thrillery szerokim
łukiem. Uważałam, że nic nie może mnie w nich zaskoczyć, przerazić ani
zaciekawić. Uważałam, że to zupełnie nie mój klimat ani gatunek, że nie odnajdę
się w świecie przedstawianym przez autorów właśnie tej kategorii. Alex North
powinien być z siebie niesamowicie dumny, że stworzył tak znakomitą książkę,
która wręcz zachęca do sięgania po thrillery. Będę wierzyć, że mogą być równie
dobre co nasza dzisiejsza wisienka na torcie czyli „Szeptacz”. W Internecie aż
huczy od wyjątkowej powieści Alexa North, a ja nie mogę się temu dziwić. Szał
na „Szeptacza” dopadł nawet mnie. Gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że skończę
szybko i z błyskawicznie bijącym sercem. Moja przyjaciółka siedziała tuż obok
późną porą, gdy wertowałam pierwsze strony. Z przerażenia musiałam sprawdzić,
czy rzeczywiście zamknęłam drzwi na klucz, bo „Szeptacz” zdecydowanie wywołał
wstępne fale lęku czy grozy. To było jak dostanie obuchem tajemnicy i mroku
jednocześnie. Historia zaciekawiła mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam
przerwać lektury i musiałam ją skończyć. Skończyłam parę dni później z szeroko
otwartymi oczami i dalej dudniącym sercem. To była jedna z najlepszych książek,
jakie czytałam w tym roku. Jeden z najlepszych thrillerów, po jakie sięgnęłam,
a jak wcześniej wspomniałam, po thrillery sięgam niezwykle rzadko. „Szeptacz”
niech zawładnie literackim światem, bo jest tego warty. To książka, którą mogę
polecić z czystym sumieniem, wiedząc, że fani thrillerów się nie zawiodą. A nuż
widelec pan Szeptacz przekona do siebie czytelników innych gatunków.
„Największe
zagrożenia czyhają w domu, za zamkniętymi drzwiami, a krzywdy zazwyczaj nie
wyrządzają obcy ludzie, ale członkowie rodziny. Chociaż świat zewnętrzny wydaje
się najeżony rozmaitymi niebezpieczeństwami, to na ulicach spotykamy
najczęściej przyzwoitych ludzi. Ryzyko czai się w domu”
„Szeptacz”
to mroczna historia, która może wstrząsnąć. W powieści mamy do czynienia z
kilkoma kluczowymi postaciami, które grają niezwykle istotne role w świecie, do
którego zostajemy zabrani przez Alexa North. Głównym bohaterem jest wdowiec i
ojciec Jake’a, Tom Kennedy. Mężczyzna po stracie ukochanej żony decyduje się
przeprowadzić wraz z synem do zupełnie innego miasteczka, innego domu. Zmieniają
więc otoczenie na Featherbank, czyli typowa mieścinka rodem z horrorów, która,
choć wydaje się spokojna, skrywa wiele mrocznych tajemnic czy opowieści. Nawet
nowy dom ma swoją okrutną przeszłość. Wiele lat temu w Featherbank seryjny
zabójca, którego nazwano Szeptaczem, porwał kilku małych chłopców. Znany był z
tego, że zanim ich porwał, szeptał pod oknami domów swoich ofiar. Dwadzieścia
lat później ktoś porywa kolejnego chłopca, a sprawa przypomina uciszone
pogłoski o Szeptaczu.
„Szeptacz”
niepokoi już od samego przeczytania opisu. Ja osobiście czułam, że w tej
książce strach będzie dominował, a może nawet przejmie nade mną kontrolę.
Czasami to nie horrory i zjawiska paranormalne straszą najbardziej, a prawdziwi
ludzie, zabójcy czy porywacze oraz te senne, szare i nudne miasteczka z
własnymi tajemnicami. Tak było w przypadku historii Jake’a, jego taty,
Szeptacza i Featherbank. Opisy, które zaserwował Alex North budziły strach, lęk
i grozę. Szeptanie Jake’a z niewidocznymi dla ojca postaciami, jego niepokojące
rysunki, dziwne i tajemnicze zniknięcie kolejnego chłopca, to wszystko
spowodowało, że lawina strachu nie opuszczała ani na moment. W dodatku w
powieści przejawia się temat Franka Cartera czyli Szeptacza sprzed dwudziestu
lat, śmierci żony Toma, jego ojca, burzliwej przeszłości, relacji z trudnym
dzieckiem czy trudności, z jaką walczy policjant Pete Wills. Bardzo spodobała
mi się kreacja fabuły. To, jak wszystko do siebie pasowało, jak od początku do
końca było spójne, łączyło się w jedną całość. Już od pierwszych stron można
wyczuć mroczny klimat książki, by na końcówce otrzymać kolejną porcję zimnych
ciarek. To zdecydowanie prawdziwy majstersztyk, którego zazdroszczę Autorowi.
Jego pomysłowość, bujna wyobraźnia, doskonałe opisy czy kreacja bohaterów wpłynęła
na same pozytywne aspekty tej powieści. Naprawdę starałam się szukać wad bądź
minusów „Szeptacza”, ale żadnego takiego nie znalazłam. Książka opiewa w same
plusy i pozytywy. Świetny klimat, który mrozi krew w żyłach, wciągająca
historia, której pragnie się więcej i więcej, bohaterowi, z którymi czytelnik
mocno się zżywa, przeżywając ich losy razem z nimi samymi, okrutna przeszłość,
która wciąż o sobie przypominała, a o której Alex North nie pozwalał zapomnieć.
Każdy poszczególny plus „Szeptacza” złożył się na moją niezwykle pozytywną
recenzję, gdyż naprawdę nie potrafię powiedzieć złego słowa na temat tego
thrillera (nawet, jeśli bym chciała).
„Czasem
ludzie chcą, żeby świat był bardziej skomplikowany niż w rzeczywistości”
W
„Szeptaczu” ujął mnie nie tylko wątek kryminalny, ale i to, co poza nim.
Chociażby relacje rodzinne. Relacje między synem a ojcem. Autor doskonale
ukazał skomplikowane stosunki pomiędzy Jake’iem a Tomem, co dało się wyczuć i
bardzo mocno odczuć, zwłaszcza kiedy dochodziło do podziału zdań. Mimo to
bliska więź łącząca te dwie postacie była równie odczuwalna co ich momenty
nieporozumień. Bardzo podobało mi się, że thriller nie skupia się wyłącznie na
sprawie Szeptacza, porwaniach chłopców czy losach policjantów. „Szeptacz” był o
ludziach, ale i o mrocznej stronie, która oczywiście musi pojawiać się w tego
typu książkach. Historia Pete również mnie ujęła. Ten starszy policjant oraz
jego niewyobrażalnie duży problem, z którym zmagał się, wywołał we mnie skrajne
uczucia, a także wzruszenie. Wzruszenie przede wszystkim zmianą, jaką w sobie
dokonał, bo wierzcie, to złożona, ale niezwykle interesująca postać. Postać,
która mogłaby zasługiwać na osobną książkę, bo jeszcze sporo byłoby do
opowiedzenia. Nieważne, jaki koniec został pisany w „Szeptaczu”, Pete to tak
charakterystyczny bohater, że można byłoby pisać o nim i pisać, jednak jego
kwestię pozostawię w tajemnicy.
Całość
podsumowuję w kilku słowach. Mroczny, przerażający, niezwykle intrygujący,
wciągający, miejscami wywołujący ciarki, szybsze bicie serca (a nawet
palpitacje!), klimatyczny i interesujący. Taki właśnie jest „Szeptacz”, który
zawładnął światem literackim, a ja z przyjemnością mogę go polecić. Myślę, że
nie będzie zdziwieniem, jeśli dodam, że z chęcią obejrzałabym „Szeptacza” na
dużym ekranie.
„Czasami
w życiu przydarza nam się coś naprawdę nieprzyjemnego. Potem wolimy tego nie
roztrząsać, więc przykre wspomnienia zakopujemy głęboko w naszej pamięci”
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA.
Do poczytania,
Arystokratka A./Aga
Nie jestem do niej za bardzo przekonana :)
OdpowiedzUsuń