października 30, 2019

Najlepszy thriller roku, czyli "Szeptacz"!


„Szeptacz”
Autor: Alex North
Kategoria: thriller
Wydawnictwo: MUZA
Stron: 475
Premiera: 16 października

„Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem...”. Thriller, o którym mówi cały bookstagram. Thriller, który zrobił wokół siebie mnóstwo szumu. Thriller, który mną wstrząsnął do tego stopnia, że zapragnęłam zobaczyć tę powieść na dużym ekranie. „Szeptacz” sprawił, że z mniejszym lękiem sięgnę po więcej książek z tego gatunku. Wcześniej omijałam thrillery szerokim łukiem. Uważałam, że nic nie może mnie w nich zaskoczyć, przerazić ani zaciekawić. Uważałam, że to zupełnie nie mój klimat ani gatunek, że nie odnajdę się w świecie przedstawianym przez autorów właśnie tej kategorii. Alex North powinien być z siebie niesamowicie dumny, że stworzył tak znakomitą książkę, która wręcz zachęca do sięgania po thrillery. Będę wierzyć, że mogą być równie dobre co nasza dzisiejsza wisienka na torcie czyli „Szeptacz”. W Internecie aż huczy od wyjątkowej powieści Alexa North, a ja nie mogę się temu dziwić. Szał na „Szeptacza” dopadł nawet mnie. Gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że skończę szybko i z błyskawicznie bijącym sercem. Moja przyjaciółka siedziała tuż obok późną porą, gdy wertowałam pierwsze strony. Z przerażenia musiałam sprawdzić, czy rzeczywiście zamknęłam drzwi na klucz, bo „Szeptacz” zdecydowanie wywołał wstępne fale lęku czy grozy. To było jak dostanie obuchem tajemnicy i mroku jednocześnie. Historia zaciekawiła mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam przerwać lektury i musiałam ją skończyć. Skończyłam parę dni później z szeroko otwartymi oczami i dalej dudniącym sercem. To była jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Jeden z najlepszych thrillerów, po jakie sięgnęłam, a jak wcześniej wspomniałam, po thrillery sięgam niezwykle rzadko. „Szeptacz” niech zawładnie literackim światem, bo jest tego warty. To książka, którą mogę polecić z czystym sumieniem, wiedząc, że fani thrillerów się nie zawiodą. A nuż widelec pan Szeptacz przekona do siebie czytelników innych gatunków.

„Największe zagrożenia czyhają w domu, za zamkniętymi drzwiami, a krzywdy zazwyczaj nie wyrządzają obcy ludzie, ale członkowie rodziny. Chociaż świat zewnętrzny wydaje się najeżony rozmaitymi niebezpieczeństwami, to na ulicach spotykamy najczęściej przyzwoitych ludzi. Ryzyko czai się w domu”

„Szeptacz” to mroczna historia, która może wstrząsnąć. W powieści mamy do czynienia z kilkoma kluczowymi postaciami, które grają niezwykle istotne role w świecie, do którego zostajemy zabrani przez Alexa North. Głównym bohaterem jest wdowiec i ojciec Jake’a, Tom Kennedy. Mężczyzna po stracie ukochanej żony decyduje się przeprowadzić wraz z synem do zupełnie innego miasteczka, innego domu. Zmieniają więc otoczenie na Featherbank, czyli typowa mieścinka rodem z horrorów, która, choć wydaje się spokojna, skrywa wiele mrocznych tajemnic czy opowieści. Nawet nowy dom ma swoją okrutną przeszłość. Wiele lat temu w Featherbank seryjny zabójca, którego nazwano Szeptaczem, porwał kilku małych chłopców. Znany był z tego, że zanim ich porwał, szeptał pod oknami domów swoich ofiar. Dwadzieścia lat później ktoś porywa kolejnego chłopca, a sprawa przypomina uciszone pogłoski o Szeptaczu.


„Szeptacz” niepokoi już od samego przeczytania opisu. Ja osobiście czułam, że w tej książce strach będzie dominował, a może nawet przejmie nade mną kontrolę. Czasami to nie horrory i zjawiska paranormalne straszą najbardziej, a prawdziwi ludzie, zabójcy czy porywacze oraz te senne, szare i nudne miasteczka z własnymi tajemnicami. Tak było w przypadku historii Jake’a, jego taty, Szeptacza i Featherbank. Opisy, które zaserwował Alex North budziły strach, lęk i grozę. Szeptanie Jake’a z niewidocznymi dla ojca postaciami, jego niepokojące rysunki, dziwne i tajemnicze zniknięcie kolejnego chłopca, to wszystko spowodowało, że lawina strachu nie opuszczała ani na moment. W dodatku w powieści przejawia się temat Franka Cartera czyli Szeptacza sprzed dwudziestu lat, śmierci żony Toma, jego ojca, burzliwej przeszłości, relacji z trudnym dzieckiem czy trudności, z jaką walczy policjant Pete Wills. Bardzo spodobała mi się kreacja fabuły. To, jak wszystko do siebie pasowało, jak od początku do końca było spójne, łączyło się w jedną całość. Już od pierwszych stron można wyczuć mroczny klimat książki, by na końcówce otrzymać kolejną porcję zimnych ciarek. To zdecydowanie prawdziwy majstersztyk, którego zazdroszczę Autorowi. Jego pomysłowość, bujna wyobraźnia, doskonałe opisy czy kreacja bohaterów wpłynęła na same pozytywne aspekty tej powieści. Naprawdę starałam się szukać wad bądź minusów „Szeptacza”, ale żadnego takiego nie znalazłam. Książka opiewa w same plusy i pozytywy. Świetny klimat, który mrozi krew w żyłach, wciągająca historia, której pragnie się więcej i więcej, bohaterowi, z którymi czytelnik mocno się zżywa, przeżywając ich losy razem z nimi samymi, okrutna przeszłość, która wciąż o sobie przypominała, a o której Alex North nie pozwalał zapomnieć. Każdy poszczególny plus „Szeptacza” złożył się na moją niezwykle pozytywną recenzję, gdyż naprawdę nie potrafię powiedzieć złego słowa na temat tego thrillera (nawet, jeśli bym chciała).

„Czasem ludzie chcą, żeby świat był bardziej skomplikowany niż w rzeczywistości”

W „Szeptaczu” ujął mnie nie tylko wątek kryminalny, ale i to, co poza nim. Chociażby relacje rodzinne. Relacje między synem a ojcem. Autor doskonale ukazał skomplikowane stosunki pomiędzy Jake’iem a Tomem, co dało się wyczuć i bardzo mocno odczuć, zwłaszcza kiedy dochodziło do podziału zdań. Mimo to bliska więź łącząca te dwie postacie była równie odczuwalna co ich momenty nieporozumień. Bardzo podobało mi się, że thriller nie skupia się wyłącznie na sprawie Szeptacza, porwaniach chłopców czy losach policjantów. „Szeptacz” był o ludziach, ale i o mrocznej stronie, która oczywiście musi pojawiać się w tego typu książkach. Historia Pete również mnie ujęła. Ten starszy policjant oraz jego niewyobrażalnie duży problem, z którym zmagał się, wywołał we mnie skrajne uczucia, a także wzruszenie. Wzruszenie przede wszystkim zmianą, jaką w sobie dokonał, bo wierzcie, to złożona, ale niezwykle interesująca postać. Postać, która mogłaby zasługiwać na osobną książkę, bo jeszcze sporo byłoby do opowiedzenia. Nieważne, jaki koniec został pisany w „Szeptaczu”, Pete to tak charakterystyczny bohater, że można byłoby pisać o nim i pisać, jednak jego kwestię pozostawię w tajemnicy.


Całość podsumowuję w kilku słowach. Mroczny, przerażający, niezwykle intrygujący, wciągający, miejscami wywołujący ciarki, szybsze bicie serca (a nawet palpitacje!), klimatyczny i interesujący. Taki właśnie jest „Szeptacz”, który zawładnął światem literackim, a ja z przyjemnością mogę go polecić. Myślę, że nie będzie zdziwieniem, jeśli dodam, że z chęcią obejrzałabym „Szeptacza” na dużym ekranie.

„Czasami w życiu przydarza nam się coś naprawdę nieprzyjemnego. Potem wolimy tego nie roztrząsać, więc przykre wspomnienia zakopujemy głęboko w naszej pamięci”

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Do poczytania,
Arystokratka A./Aga

1 komentarz:

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger