grudnia 08, 2019

Poszukiwanie własnej ścieżki z "Nie wiem, gdzie jestem"!


„Nie wiem, gdzie jestem”
Autor: Gayle Forman
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 391
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Premiera: 04.06.2019

Kiedyś wspominałam, że nie przepadam za literaturą młodzieżową, gdyż nie zapewnia mi tego, czego potrzebuję. Do szczęścia wystarczą mi tylko emocje, dobra historia, barwni bohaterowie i świetnie poprowadzona akcja, która coś we mnie wzbudzi, sprawi, że zatrzymam tę powieść na dłużej. Na dłużej zarówno w sercu, jak i w pamięci. Mało jest młodzieżówek, które dają mi to szczęście. Lubię, gdy książki przekazują ważne wartości, są spowite jakąś mądrością, która poprowadzi młodych ludzi czytających te powieści. Gayle Forman to autorka, za którą nie przepadam. Niezbyt odpowiadają mi jej dzieła, ale postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę przy najnowszym dziele „Nie wiem, gdzie jestem”. Szczerze mówiąc zainteresował mnie sam tytuł, gdyż chcąc nie chcą sama znajduję się w ciężkim do określenia położeniu. Stoję na rozstaju dróg, zastanawiając się, którą ścieżkę powinnam obrać. Stwierdziłam więc, że może chociaż ta książka nieco mi pomoże. Odnajdę siebie. Odnajdę dobrą drogę. Czy tak było? Nie do końca. Nie do końca kupiłam tę historię, nie do końca zauroczyłam się nią, nie do końca oddałam serce. Jedno jednak jest pewne. Była świetną młodzieżówką, a mówię to niezwykle rzadko.

„— Słyszysz, jak wylewają swój smutek? Jak wyśpiewują to, czego nie potrafią powiedzieć? — Pokazał mi kiedyś zdjęcia tych pięknych kobiet o pięknych głosach. — One są jak drzewo jakaranda: podwójnie obdarowane przez los — powiedział. — Tak jak ty”

Powieść opowiada o losach trójki nieznanych sobie bohaterów. Każde z nich prowadzi zupełnie inne życie. Freya jest raczkującą piosenkarką, dopiero stawia pierwsze kroki w branży, która sporo od niej wymaga, kocha śpiewać, lecz w pewnym momencie nawet jej głos ją zawodzi. Harun to gej, który ukrywa swoją orientację, a jego rodzina pragnie, by wreszcie znalazł sobie żonę. Chcą go wysłać do Pakistanu, aby wrócił z właściwą kobietą u boku. Chłopak boi się przyznać do bycia gejem, przez co traci bliską mu osobę. Nathaniel natomiast to zagubiony młody mężczyzna, który sam do końca nie wie, gdzie się znajduje, jak ruszyć dalej. Od zawsze opiekę nad nim sprawował nie do końca zdrowy na umyśle ojciec, dlatego i Nathaniel jest nieco zagubiony, zdezorientowany. Gdy więc na jego głowę spada, dosłownie, śliczna dziewczyna, Freya, a świadkiem wydarzenia jest Harun, losy tej trójki splatają się i nie mogą nagle przestać istnieć. Są jak brakujące elementy w ich własnych układankach.
„Nie wiem, gdzie jestem” od początku wzbudziło we mnie pozytywne emocje. Lubię książki napisane lekkim stylem, opowiadające konkretne historie, jednak zawsze mam problem, gdy historia dotyczy więcej niż dwóch bohaterów. Tym razem trafiłam na zgrane trio i choć losy Nathaniela porwały mnie najmniej, całość dobrze ze sobą współgrała. Myślę nawet, że nie zatęsknię za postaciami, gdyż moje spotkanie z nimi było dość szybkie i krótkie. Nim zdążyłam do nich przywyknąć, zaakceptować, polubić, musiałam się żegnać, zamykając plik. Byli dobrze wykreowani, mieli własne, unikatowe charaktery, lecz mnie nie kupili. Nie było w nich tego czegoś, co uwielbiam w bohaterach. Nie mogłam ich ubóstwiać nad życie ani nawet nienawidzić. Po prostu byli, bo byli. Mimo wszystko najbardziej z całej powieści poruszyło mnie życie Frei, dziewczyny, która urodziła się z pieśnią na ustach. To, co jej się przytrafiło, jak potraktował ją ukochany tata, zabolało moje serce. Wątek z ojcem zawsze mnie rozczula, w szczególności, gdy ma on taki wydźwięk, jak w „Nie wiem, gdzie jestem”. To był zdecydowanie mój ulubiony wątek w tej powieści.

„— Czy to nie jest smutne, kiedy się widzi tak wiele umierających ludzi? — zagadnąłem.
— Każdy z nas kiedyś umrze — odparł Hector, masując nadgarstki babci. — To jedyna pewna rzecz w życiu, a także jedyna, która łączy nas ze wszystkim, co istnieje na tej planecie”

„Nie wiem, gdzie jestem” porusza ważne kwestie, uświadamiając nie tylko młodym ludziom, ale i tym starszym, co jest w życiu istotne. Nie tylko gonitwa za karierą, pieniędzmi, sławą i kolejnymi polubieniami przy najnowszym zdjęciu na Instagramie. Istotne są więzi rodzinne, które warto pielęgnować, by nie umarły śmiercią naturalną. Istotne jest poszukiwanie samego siebie z ludźmi, którzy chcą nas wspierać, którzy nas kochają, którzy chcą naszego szczęścia. Istotna jest prawda, która działa bardziej kojąco niż kolejne kłamstwa. Powieść ukazuje, jak relacje między ludźmi, te dobre i te złe, mają wpływ na nas w przyszłości, jak wielkie piętno może odcisnąć czyjaś krzywda, czyjeś odejście, strata czy ciągle wciskane kłamstwa. To dobra książka, która może pomóc wielu młodym ludziom odnaleźć własną drogę w tym ciężkim życiu z licznymi przeszkodami. Mnie osobiście nie pomogła, ale ja niestety nie wliczam się już do nastolatków poszukujących samych siebie. Wiem jednak, że gdybym dostała tę książkę kilka lat temu, byłaby mi przyjacielem. Może nawet drogowskazem w wielu kwestiach. Na pewno zapamiętałabym ją bardziej niż pamiętać będę teraz. Mimo to sama powieść była krótką, lecz miłą (choć nie zawsze) przygodą po ludzkim cierpieniu, stracie, odnajdowaniu samego siebie, swojej drogi, ważnych wartości i prawdy, która może wyzwolić i oczyścić.

„Nie znają się, każde z nich ma własne życie i własne problemy, ale tutaj, w tym gabinecie, wszyscy troje mają tę samą miarę dla smutku. Tą miarą jest strata”

Gorąco polecam wszystkim nastolatkom i nie tylko. Może akurat dla kogoś ta książka będzie kolejnym drogowskazem na trudnej drodze życia. ;)

Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Do poczytania,
Arystokratka A./Aga

1 komentarz:

Debiut, który zwali z nóg! Trochę o "Sentymentalnej bzdurze" Ludki Skrzydlewskiej.

„Sentymentalna bzdura” Autor: Ludka Skrzydlewska Kategoria: romans/sensacja Wydawnictwo: Editio Red Stron: 574 Premiera: 12.02.2...

Copyright © 2016 Arystokratki spod księgarni , Blogger