„Woda,
która niesie ciszę”
Autor: Brittainy C. Cherry
Kategoria: literatura obyczajowa,
romans
Wydawnictwo: FILIA
Stron: 427
To moje trzecie spotkanie z Brittainy
i jak na razie najlepsze, a zarazem najbardziej dramatyczne. Nie zrozumcie mnie
źle, historia była wspaniała, jednak przedstawione w niej tragedie były bliskie
memu sercu tak, że wczułam się za bardzo, czytając książkę w jeden dzień. Kiedy
twierdziłam, iż „Ogień, który ich spala” to jak dotąd najlepsza część z serii o
Żywiołach, nie wiedziałam, że zmienię zdanie. Owszem, te trzy tomy to
emocjonalne cudo, jednak w porównaniu z poprzednikami „Woda” wspięła się na
wyżyny możliwości, dzięki czemu jest cudowną, dobrze napisaną, piękno-smutną
lekturą.
Historia opowiada na początku o
najpierw sześcio, potem dziesięcioletniej dziewczynce, która wraz z ojcem
przeprowadza się do nowego domu, gdzie zamieszkuje partnerka mężczyzny, Katie,
oraz jej dwójka dzieci. Mała Maggie May to urocza, żywiołowa, radosna
dziewczynka, szybko łapiąca kontakt ze starszym bratem i jego najlepszym
przyjacielem Brooksem. Ta słodka Maggie w jeden dzień, w parę krótkich chwil
zmienia się nie do poznania. Po jej wesołości zostaje tylko ledwo widoczny
ślad, drobne wspomnienia zakorzenione gdzieś w umyśle. Dziesięcioletnia
dziewczynka doznaje straszliwej traumy, będąc świadkiem okropnego wydarzenia.
Wszystko tak się na niej odbija, że pozostaje tylko cisza… Parę lat później
coraz bardziej dorosła Maggie nadal milczy, mimo wszystko posiada najlepszego
przyjaciela Brooksa, ukochanego brata, a także ciągle wspierające ją ojca.
Chociaż wcale tego nie chce, uczucia do jednego z chłopców budzą się z
podwojoną siłą, jednak nic nie jest proste, gdy w głowie ciągle trwają straszne
bitwy, demony przeszłości wyłaniają się z zakamarków, a ukochanego również
spotyka tragiczny wypadek.
„Świat
się kreci, ponieważ bije twoje serce…”
Ostatnio po przeczytaniu „Adama” Agaty
Czykierdy-Grabowskiej stwierdziłam, że potrzebuję trochę od tak pięknych,
zarazem tak smutnych historii, jednak nie powstrzymałam się przed sięgnięciem
po „Wodę”, z czego się cieszę, bo pomimo mocno bijącego serca, oszalałych łez,
które pragnęły wydostać się na zewnątrz, była to wspaniała perełka na rynku
wydawniczym. Chociaż w tle opowieści ciągle przejawiają się przykre wydarzenia
z przeszłości, książka to nie tylko zbiór kolejnych dramatów. To również
nadzieja na lepsze jutro, to niesamowita zażyła przyjaźń, która opiera się na
jak i wzlotach, tak i upadkach. To miłość, ta niewinna i dopiero rozwijająca
się, oraz ta dojrzała zawiązana między rodziną. To radosne chwile, to muzyka,
tak wpływająca na głównych bohaterów, którzy potrafią uśmiechnąć się, rzucić
suchym żartem (których mistrzem jest ojciec Maggie!), zapłakać nad swoim losem,
ale również zatańczyć na środku pokoju przy ulubionych piosenkach. Chłonęłam tę
książkę i nie potrafiłam jej odłożyć na półkę, by zaczerpnąć tchu. Była jedną z
tych powieści, które chce się przeczytać, a zarazem obawia się dotrzeć do
ostatniego zdania.
W trakcie czytania moje serce raz
krajało się na milion kawałeczków, po czym było znów sklejane, i tak parę razy
w ciągu całej lektury. Kiedy wspominałam przy „Ogniu, których ich spala”, że to
emocjonalna bomba, przeliczyłam się. To dopiero „Woda, która niesie ciszę” jest
totalnie, niewyobrażalnie wielką emocjonalną bombą, łamiącą serca. Nie wiem jak
Wy, ale ja czasami lubię zamknąć się na jeden moment w czterech ścianach
smutków takich powieści. Sprawiają, że człowiek nie tylko czyta, bo tak. Czyta,
chcąc samemu pomyśleć nad wieloma sprawami, chcąc oddać się refleksjom. Takie
książki zmuszają do myślenia. Są przepełnione realizmem, dzięki czemu stają się
jeszcze lepsze.
„Człowiek
powinien się trzymać tych, którzy w niego wierzą, kiedy sam tego nie robi”
Historia Maggie sprawiła, że znów
poczułam coś głębiej, znów obudziłam w sobie emocje, które na ogół chowam
gdzieś w środku. Razem z Brooksem przywrócili mi wiarę w to, co dla mnie
zaczęło być na pozycji straconej. Brittainy C. Cherry to wyjątkowa autorka,
którą ogromnie cenię właśnie za to, co przekazuje swoimi powieściami, za to, że
potrafi wyrazić na papierze tak wiele trudnych uczuć. Obecnie twierdzę, że to
najlepsza część z serii o Żywiołach, lecz poczekam do momentu, kiedy przeczytam
ostatni tom, jednak w duchu naprawdę obawiam się spotkania z „Siłą, która ich
przyciąga”, bo jeśli znów Brittainy złamie mi serce, znajdę ją z widłami!
A Wy znacie książki tej autorki? Co o
nich uważacie? Tak samo cierpicie, potem głośno śmiejąc się w trakcie czytania?
Muszę wiedzieć czy tylko na mnie tak bardzo działa pani Cherry.
Do poczytania,
Zraniona i odbudowana Arystokratka A. J
Nie znam tej autorki, nie słyszałam o niej. Jednakże ta książka jest chyba za bardzo dramatyczna i emocjonalna jak dla mnie, więc chyba raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, "Woda, która niesie ciszę" to bardzo emocjonalna książka, w dodatku roi się tam od wielu dramatów, więc nie jest dla każdego, mimo wszystko napisana świetnym językiem, czyta się ją w oka mgnieniu. :) /A.
Usuń